Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2015, 22:01   #369
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Druga, Oswald

- Z kim? – albinos podniósł worek, zajrzał do środka i z niesmakiem skrzywił usta. – Nie wiem dokładnie kim on był. To jakiś sługa Mrocznych Bogów, dysponujący wielką mocą. Wezwał nas, żebyśmy mu służyli. Wezwał wszystkie pomioty Chaosu znajdujące się w okolicy. Czuliśmy zew, wzywający nas do kopalni. Podążaliśmy za magiem, bo nam kazał. Mieliśmy zejść w dolinę i iść gdzieś dalej na północ. Tyle wiem. I mam nadzieję, że się już więcej nie spotkamy.

Albinos i kolczasta mutantka odwrócili się i zniknęli w lesie. Oswald i Druga zostali sami. Przed sobą mieli drogę do Ludenhoffu. Pozbawieni makabrycznego balastu poszli dalej.

Las zrzedł, ustępując polom i pastwiskom. Zrobiło się bardziej płasko. Nad szeroką w tym miejscu doliną górowało wzgórze, na którego zboczu zlokalizowana była wieś, otoczona ziemnym wałem, wzmocnionym palisadą. Już z daleka widać było uwijających się wokoło wsi chłopów. Nad osadą górowała bielona kaplica Sigmara, a niemal na szczycie wzgórza przysiadł brzydki zameczek z powiewającym na wietrze proporcem.

Gunther, Søren

Wspięcie się na wybraną skałę okazało się dosyć trudnym zadaniem. Początkowo szło dobrze, ale na wysokości kilku metrów Sørenowi skończyły się pomysły, gdzie mógłby ulokować stopę lub dłoń i zawisł bezradny na dobre kilka chwil. Gunther wspinał się za nim, tak blisko, że myśliwy niemal opierał mu podeszwę buta na czole. Po krótkotrwałym kryzysie, udało się jednak dotrzeć na szczyt, z którego roztaczał się rozległy widok ponad wierzchołkami drzew. Co najważniejsze, dobrze widać było Ludenhoff i bezpośrednie jego otoczenie. Teraz wystarczyło czekać...

Czas dłużył się niemiłosiernie, a na mającym niewiele ponad trzy metry kwadratowe zwieńczeniu skałki nie było za bardzo co robić. Obserwowali wieś na zmianę, aż do zapadnięcia ciemności. Hrabia ani jego brat nie opuścili ojcowizny.

Noc spędzili na skale, smagani chłodnym wiatrem, wiejącym od gór, w dół doliny. Na tyle, na ile byli w stanie, obserwowali wieś, znów nie spostrzegając żadnego von Ludenhoffów. Dopiero po południu zobaczyli coś, co ich zaintrygowało, a może zaniepokoiło. Drogą w dół doliny wolno maszerowali ich ranni, pozostawieni w małej wioseczce kompani – Druga i Oswald.
 
xeper jest offline