Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2015, 21:47   #22
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Maarin wielce się ucieszyła na wiadomość o rzeczce. Woda. Całą sobą potrzebowała znów poczuć jej wartki nurt, lub chociaż toń. Spojrzała przenikliwie na Bayla.
- Mój cny rycerzu, potowarzyszysz mi do strumienia, o którym mówił Alan? Samej strach tak iść, bo jeszcze bestie mnie zjedzą. Potrzebuję silnego ochroniarza - zapytała wystawiając do niego dłoń. Po rozmowie z Bitaanem wymyśliła kilka zwrotów aby móc połechtać ego Bayla. MIała nadzieję, że zadziałają.
Spojrzał na nią zaskoczony, nie pytaniem raczej, a jego sformuowaniem. Nie pierwsze takie spojrzenie otrzymała Maarin tego dnia. Prawie wszyscy musieli już zauważyć w niej pewną przemianę. Paladyn podniósł miecz i wstał, przyjmując jej dłoń.
- Oczywiście, piękna damo. Kimże bym był, odmawiając ci ochrony? - uśmiechnął się. - Alan wspominał także o małym jeziorku, obawiam się jednak, że tam mogą mościć się żmije i inne niebezpieczne stworzenia, zbyt małe, aby mój miecz mógł je odpowiednio wcześnie odgonić od ciebie.
- Zawsze mogę najpierw sprawdzić… ale zobaczymy. Prowadź
- kapłanka zachęciła Bayla aby był na przedzie. Aby czuł się, że to on odpowiada za jej bezpieczeństwo. Wstała ujmując jego dłoń zadowolona ze swoich działań. Uśmiech szerzył jej się na twarzy, a w oczach tańczyły ogniki.
Poddawał się jej woli niczym niewolnik albo… paladyn właśnie. Nie założył zbroi, lecz jego dumna, pewna postawa dodawałaby sił, gdyby undine ich oczywiście potrzebowała. Miecz przypasał, a jego stwardniała dłoń nie chciała puścić ręki dziewczyny. Niedługo potem usłyszeli szum wartkiego potoku.
- W tej wilgotności czuję się, jakbym ciągle był w wodzie. Dla ciebie to takie samo odczucie?
Zanim kapłanka odpowiedziała weszła do wody. Jej stopy zostały obmyte aż do kostek. Niepowstrzymana radość zawładnęła sercem dziewczyny i już po chwili, pomimo ubrań, znalazła się w głębszym miejscu. Woda chlupotała o jej uda mocząc do reszty spodnie. Zaraz i tak postać undine zniknęła pod powierzchnią by po chwili się wynurzyć. Ta chwila jednak wystarczyła, aby dokonała się symbioza. Żywioł będący częścią undine zareagował na otaczenie. Wszelkie ubytki zaczęły się uzupełniać korzystając z wody dookoła. Rany zaczęły się zasklepiać. Maarin spojrzała na Bayla nieco rozmytym wzrokiem.
- Nie. Dopiero teraz, dopiero teraz. Wejdź, jest chłodna - sięgnęła do paladyna swą błoniastą dłonią.
- Tak w ubraniach i tych bandażach? - spytał, tonem poważnym, ale zauważyła jak w kąciku jego ust pojawia się uśmiech. Odpiął miecz i położył tak, żeby łatwo było sięgnąć. Zsunął też buty i wszedł kawałek w potok. - Zimno. Lecz pokusa jest zbyt silna… - teraz już uśmiechnął się szeroko, spoglądając w wielkie oczy undine.
- Nie widzę problemu aby je zdjąć - kapłanka odpowiedziała na uśmiech. Był sugestywny, a w tych wielkich oczach kłębiła się obietnica.
- Wszystko co czaiło się w głębi Maarin, którą poznałem kilka dni temu, teraz… wychodzi na wierzch - wyszczerzył się. Lathander nie wymagał od swoich wyznawców tego co Illmater, ale Bayle i tak był pod wrażeniem zmian w undine. Powoli, uważając na swoje rany, zdjął koszulę. - Z tymi bandażami nie wygląda to imponująco - zaśmiał się sam z siebie. - Zimna woda wymaga rozgrzania się - rzucił górną część swojego ubrania obok miecza.
- Och - kapłanka zareagowała na słowa paladyna i zaraz do niego podeszła ostrożnie przystawiając swoje ciało do jego ciała. Może jej rany się zagoiły, ale on… on potrzebował jeszcze nieco odpoczynku. Unosząc ręce do góry oplotła je wokół szyi mężczyzny.
- W taki sposób?
- Zdecydowanie. Inne nie przychodzą mi do głowy, z tobą... taką…
- objął ją w talii, ostrożnie, nie zdając sobie sprawy, że pod bandażami rany undine się już zaleczyły. - ...kuszącą.
Nachylił się i pocałował Maarin w usta, odrobinę zachłannie, jak człowiek długo wstrzymujący oddech. Poczuła jak jego serce zaczyna szybciej bić, gdy ciała stykały się. Pogłębił ten pocałunek, bardziej namiętny od wszystkich wcześniejszych.
Gdyby Maarin mogła uśmiechnęłaby się. Lecz jej usta były zajęte czym innym. Palce jej dłoni powędrowały do rzemyka wiążącego włosy paladyna. Rozsupłała go i włosy posypały się na ramiona. Wtedy też przerwała pocałunek i odsunęła się aby zobaczyć efekt.
- Mhmm… - mruknęła. - Zdecydowanie.
Bayle roześmiał się i potrząsnął głową. Jego długie, mokre od panującej tu wilgoci włosy zawirowały w tańcu i pozostały chaotyczne, gdy zamarł, wyciągając dłoń i sunąc palcami po policzku undine.
- Jesteś piękna - powiedział, a szczerość pobrzemiewała z jego słów.
Maarin odpowiedziała tylko uśmiechem. Sięgnęła dłońmi do wiązania na piersi i rozsupłała je. Mokry materiał poleciał na brzeg. Zaraz złapała za bandaże i ich też zaczęła się pozbywać.
- Woda wołała do mnie już od tak dawna… - szepnęła. - Patrz.
Pod bandażami ciało kapłanki było już całkowicie wyleczone.
- Wtedy nad jeziorem jeszcze tego nie rozumiałam. Teraz rozumiem - półnaga undine delikatnie przykleiła swoje niebieskie ciało do torsu paladyna. Pozwoliła aby ich usta znów się złączyły.
Wyglądał jakby chciał jej coś odpowiedzieć, ale swoim działaniem sprawiła, że jedynie odpowiedział na ten pocałunek. Mógł być paladynem, ale pożądania i namiętności ukryć nie potrafił, nie przy tak bliskim… poznaniu. W jego oczach mignęło zaskoczenie na widok zasklepionych ran, trwające zaledwie chwilkę. Sam przecież posiadał dłonie, które leczyły dotykiem. Teraz nie o leczeniu nimi było w głowie Baylowi, gdy sunął w dół pleców undine, centymetr po centymetrze zsuwając po talii i biodrach, a kończąc na nadal ubranych pośladkach Maarin. Uniósł ją, pozwalając by się wokół niego oplotła i zrobił kilka kroków ku głębszej wodzie, której prąd obmywał ich ciała.
Kapłanka uśmiechnęła się przygryzając dolną wargę. Spodobał jej się pomysł Bayla. Oparła dłonie na jego barkach pozwalając aby woda ją nieco unosiła. Jej niebieskie piersi zawisły przed twarzą paladyna. Sugestia w oczach dziewczyny była aż nadto widoczna. Uśmiechnął się. Jedna z jego twardych dłoni ostrożnie przesunęła się po krawędzi jednej z nich, a głowa pochyliła nad drugą. Z rozchylonych ust wysunął język i wkrótce poczuła go tuż obok sutka, krążący po ciemnej aureoli. Bayle pozwolił sobie też na umieszczenie drugiej dłoni znacznie bliżej wiązania spodni Maarin, po omacku i niespiesznie starając się sforsować tę barierę.
Tu skończyła się nowa dziarska kapłanka Sharess i odezwała się stara Maarin. Dziewczyna wszak mimo wszystko nie zakosztowała pieszczot ani miłosnych igraszek w swym krótkim życiu. Śmiało łamała swoją nieśmiałość, ale brak doświadczenia był już inną sprawą. Widok przystojnego mężczyzny zabawiającego się jej ciałem i to, że nie był to mimo wszystko sen… zadziałało. Undine zadrżała pod dotykiem łapiąc nagle powietrze przez usta. Otworzyła szerzej oczy i patrzyła drżąc i wzdychając, gdy język i palce paladyna trafiły w czułe miejsce. On wydawał się zapomnieć o jej braku doświadczenia. Albo właśnie wręcz przeciwnie, bo prowokował i bawił się, pozostając przy tym bardzo delikatny. Język mężczyzny zatoczył okrąg wokół sutka, zanim nie trącił go ostrożnie, jedynie po to, aby w następnej chwili pochwycić go lekko miękkimi wargami i oderwać od razu, zmierzając pocałunkami po dekolcie Maarin ku drugiemu ze skarbów dziewczyny. Dłoń na dole poczynała sobie śmielej, rozsznurowując co było trzeba. Gdyby spodnie undine mniej były obcisłe i mokre, same mogłyby teraz zsunąć się z ciała. Tak jednak nie było i aby je zdjąć Maarin musiała by rozpleść nogi. Zanim to zrobiła oddała się przyjemności jaką sprawiał jej pladyn. Zacisnęła palce na nagich barkach wciągając głośniej powietrze przez usta. Potem drgnęła rozluźniając nogi. Spojrzała w oczy Byla i gdyby nie niezwykłość jej oczy byłby w stanie stwierdzić jak bardzo jej wzrok jest rozmyty. Chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła znaleźć słów w umyśle jej skłębionych myśli. Jego usta dotarły już do drugiej piersi, całując ją i pieszcząc. Dłonie już obie wsunęły się za spodnie undine, powoli i nieubłaganie zsuwając je z bioder dziewczyny. Odpowiedział na spojrzenie, następny pocałunek dotknął delikatnie pełnych warg. Dolna część garderoby Maarin dotarła już do jej łydek.
Kapłanka przejęła inicjatywę i nieco mocniej się zanurzając ściągnęła ubranie do końca. Musiała przy tym nieco się odsunąć. Wyciągnęła spod tafli wody słoń ze zwiniętymi spodniami, jakby chwaląc się swoim dziełem. Mocnym zamachem rzuciła spodnie na brzeg. Obdarowała paladyna spojrzeniem.
- I oto stoję przed tobą naga i gotowa - powiedziała zalana rumieńcem podniecenia.
- I jestem… zachwycony - uśmiech paladyna objął nie tylko usta, ale i całą twarz. Odsunął kosmyk włosów za jej ucho i pocałował je. Poczuła twarde dłonie na tym razem zupełnie nagich udach i pośladkach. Nagle uniosła się w górę, gdy bez trudu ją podniósł.
- Na miękkim mchu będzie nam wygodniej - rzekł, ale w jego słowach czaiło się też pytanie. Był ostrożny i widocznie nie chciał zrobić nic, na co ona się nie zgadzała.
- O ile go znajdziemy - szepnęła nachylając się do jego ucha. - Prowadź.


Maarin nie brała czynnego udziału w komunikacji z tubylcami. Jej bogini obdarzyła ją co prawda łaską zrozumienia języków, lecz była ona nieprzydatna gdyż nie pozwalało jej to mówić w obcym języku. Valeriusowi szło nader dobrze w tym spotkaniu, to i pozwoliła mu dokończyć rozmowę. Nie narzekał tym razem i nie złorzeczył, to i miło było popatrzeć. Po skończonej rozmowie podeszła do niego i szepnęła.
- Dobra robota - klepnęła go po ramieniu i uśmiechnęła się. Niesmak po ostatniej rozmowie został zmyty i nie czuła się już niezręcznie w jego obecności. Zebrała co mogła, bo niewiele jej zostało po przeniesieniu i ruszyła za nowymi przewodnikami. Trzymała się blisko Bayla uśmiechając do niego co chwila.
 
Asderuki jest offline