Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2015, 22:15   #75
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Arizen krążyła chwilę po pomieszczeniu. Zamierzała dowiedzieć się więcej o tym miejscu, zanim ruszy odzyskać skarb. Przyjrzała się dokładniej filarom, budującym tę misterną komnatę. Nie wiedząc skąd miała jednak o tym miejscu większe pojęcie niż powinna mieć. Wiedziała jak uruchomić tę machinerię i to, że brakuje najważniejszej części, nie znała jednak zasady działania tych słupów. Czy nie znając zasad fizyki można zbudować perpetuum mobile? Czy nie mając pojęcia o fundamentach matematyki można zastosować kwadraturę koła? Może jest to możliwe, ale potrzebny jest ktoś kto o tym nie wie, przyjdzie i to zrobi?
Luna po przyjrzeniu się filarom spojrzała na górę i przyjrzała się wszystkiemu co tam znalazła. Podobały się jej motywy sieci, jednak to nie one zawracały jej głowę w tym momencie. Szukała poszlak, czegoś, co doprowadziłoby ją najbliżej bądź do samej odpowiedzi, kto wykradł lub co stało się z sacrum tej całej tajemnej budowli. Nie omieszkała się też ostrożnie obadać ściany, nawet ich dotknąć, gdy miała zajść taka potrzeba.
Te badania przyniosły efekty, dojrzała w końcu nieregularność w jednej z ścian jaskini. Ziemia tu nie była zbita jak w pozostałych obszarach, a skała była gruzowiskiem. Ktoś się tu wdarł wykopując tunel, a potem zawalił go za sobą, by utrudnić pościg za sobą. Istoty niższe od Luny, bo tunel był o połowę mniejszy od niej.
Dziewczyna teraz zyskała pewność, że intruz przedarł się do pomieszczenia tą właśnie drogą. Odwalanie gruzu nie było jednak zadaniem na jej siły. Postanowiła więc zostawić na razie głazy w spokoju. Wiedziała jednak, że złodziej jest mniejszy od niej. Lub złodzieje - bo rabuś nie musiał wcale grać w pojedynkę. Niestety, nie wiedziala nic ponadto - nie orientowała się w podziemiach, w sprawach kierunków świata.
Luna zapamiętała dokładniejsze miejsce, gdzie wlamywacz wydrążył tunel. 17 jardów na prawo od wejścia. Postanowiła tutaj nic więcej nie kombinować. Najważniejsze już wiedziała. Teraz należało przedostać się na powierzchnię i starać się zapamiętać drogę z groty. Może z tego zdoła odtworzyć informację, z której strony wdarł się wróg. To okazało się łatwe… nie musiała pamiętać drogi, ta była niemal wypalona w jej mózgu, zupełnie jakby urodziła się w tym miejscu. Było to dziwne i niepokojące uczucie, że już nigdy nie będzie miała luksusu samotności. Na powierzchni doskonale się orientowała w którym kierunku znajduje się dodatkowy tunel. Zbudowany nad nim przybytek, był szwalnią… ale podejrzaną szwalnią, bowiem wejść do takich budowli nie pilnują osiłki z pałkami. Ich zimne oczka rozglądały się bacznie w poszukiwaniu kłopotów do likwidowania.
Luna czuła, że tam nie zabrano jej skarbu. Niemniej budowla znajdowała się nad komorą z kryształami i nad tunelem.
Dziewczyna spojrzała przelotnie na szwalnię, zapamiętując ją. Zapewne rabuś wykorzystał ten budynek, by dostać się do jej sanktuarium. Luna nie wejdzie ot tak do tego przybytku. To co ją zdziwiło to fakt, że nie miała już wcześniej problemu z rozpoznaniem emocji u innych istnień, a sama też nabyła tą dziwną drogą umiejętności zgrywania emocji. Sama z natury jednak dalej ich nie odczuwała.
Jedne drzwi były strzeżone. Na tyłach znajdowały się jeszcze jedne. Ale czy warto było teraz ryzykować? Lecieć na coś, o czym się nie wiedziało wszystkiego?
W okolicach szwalni wznosiły się kamienice oraz budynki użytkowe takie jak sklep z pasmanterią czy knajpka. Te ostatnie Luna uznała za dobre punkty obserwacyjne. Zresztą postanowiła zerknąć do knajpy, zorientować się, w czym się specjalizuje. Na wszelki wypadek będzie uważać, kto wie, czy właściciele tej szwalni nie zmówili się z kimś w okolicy.
Knajpa była tanią jadłodajnią dla mieszkańców i pracownic szwalni… zapewne. Obecnie jedynie kilka osób jadło proste potrawy wydawane przy kontuarze. Większość obecnych gości baru stanowili ludzie w robotniczych ubraniach. Co oznaczało, że żarcie jest tanie… i niekonieczne smaczne. Luna poprosiła tylko o wodę do picia. W międzyczasie mogła się ukradkiem przyjrzeć osobom, które znajdowały się w knajpie, zwłaszcza pracownicom szwalni.
Dostała piwo… bo wody tu nie podawali. I musiała je wysączyć powoli, a potem kolejne. Aż w końcu kobiety zaczęły wychodzić z szwalni. Ubrane w szare stroje robocze i czepki okrywające włosy. Co było dziwne… Po co chować włosy w czepku pracując przy tkaninach? Tak samo również po co szwalni ochroniarze, zwłaszcza w Downtown, jakby to była galeria z bezcennymi eksponatami i to jeszcze na zewnątrz wystawiać... Gdyby to było Uptown, jeszcze by zrozumiała. Luna nie sądziła, że włamie się tam dzisiaj. Będzie musiała obserwować tę okolicę pewnie z kilka dni, zanim tam wpadnie. Albo musiałaby się przebrać za którąś szwaczkę. Hmm…
Kobiety trzymały się grupkach i rozmawiały ze sobą szeptem zamawiając posiłek i coś do popitki. Niemniej łatwo było je podsłuchać, tyle że nie warto… plotki o dzieciach, rodzinach, o małżonkach. Trywialne tematy, tyle że utrudniające wniknięcie w tą grupę. Pracownice dobrze się znały. Szybko by zauważyły, że ktoś podszywa się pod ich koleżankę.
Zatem podszywanie nie szło w rachubę. Dużo łatwiej wyszłoby wynajęcie się jako mechanik przy naprawie maszyn do szycia bądź sama szwaczka. Luna sączyła powoli piwo, obserwując ukradkiem wszystko co się działo. Nie zamierzała się spoufalać z pracownicami. Lepiej było mieć wszystko po prostu na oku i poczekać, aż szwaczki wrócą do zakładu pracy.
Jadły szybko i po dwudziestu minutach prędko ruszyły do zakładu. Najwyraźniej się spiesząc. Musiały mieć bardzo restrykcyjnych szefów. Nie było to wiele, ale zawsze tyle lepiej informacji niż nic. Luna zapamiętała która jak wygląda i jakie noszą stroje. Było to jeszcze o tyle zastanawiające, że dotychczas dziewczyna nigdy nie czuła jakiejś potrzeby zapamiętywać twarze osoby, bo zwyczajnie do ludzi się nie przywiązywała. Obecnie uznała to za priorytetowe. Postanowiła jeszcze posiedzieć w knajpie i pić piwo. Chwilę jeszcze obserwowała kobiety i ludzi w knajpie, póki nie skończyła pić.
Nic jednak ciekawego nie działo się na tej ulicy, było tu bardzo spokojnie. Nawet za bardzo… jakby ktoś oprócz leniwie kręcącego się policjanta pilnował spokoju w okolicy.
Kiedy Luna skończyła piwo, postanowiła zwyczajnie sobie wyjść z knajpy i poszwendać się po okolicy, a potem wrócić do swej pieczary.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline