Janusz, sala rozpraw Do diaska! Ależ są irytujacy! Cholerna sekta normalnie! Graj według naszych reguł, naszych zasad, naszych praw! Zabawy w kotka i myszkę im się zachciewa! Nasze nasze nasze! Nasze tajemnice, nasze sprawy, nasze pionki!
Chłopak zacisnął zęby w grymasie frustracji. Zwężył oczy, spoglądając roziskrzonymi oczyma na kobietę na tronie. Odetchnął głęboko i powoli. Wyprostował się.
Głośno, równie władczo jak kobieta przed chwilą i równie zimnym głosem powiedział:
- Joanno, panie Adamie, moje pytanie jest do Waszej dyspozycji. Wybierzcie takie, jakie uznacie za stosowne.
Następnie wyłożył nogi przed siebie i rozluźnił się. Wyciągnął się na krześle przechylając je, by następnie z trzaskiem pozwolić mu wrócić do zwykłej pozycji, po tym jak się przeciągnął. Westchnął z lubością. Całkowicie rozluźniony, jakby sprawa go nie dotyczyła, począł huśtać się na krześle. |