Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2015, 10:24   #106
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje czy też łączy pokolenia. W tej chwili i w tym miejscu zdjęła ciężar prowadzenia rozmowy z barków niektórych i pozwoliła na chwilę oddać się beztroskiej zabawie. Leila do pierwszego tańca zaprosiła narzeczonego. W późniejszym czasie zamierzała odtańczyć po co najmniej jednej piosence z każdym z bosmanów. Póki co skłoniła się przed Courynem:
- Uczynisz mi ten zaszczyt?
Jako pierwsi wyszli na środek sali z cichą nadzieją, że ośmielą tym ewentualnych niezdecydowanych. Choć Leila poruszała się zwinnie i lekko, wyraźnie było widać, że to Couryn lepiej czuje muzykę.
Lea wsłuchała się w rytm muzyki granej przez barda. Najbardziej jej się podobała pierwsza ballada. Nogi rwały się jej do tańca, więc wstała od stołu i stanęła przed Basantą. Uśmiechnęła się do niego i lekko się skłoniła.
- Proszę o wybaczenie Cyntio. Zatańczysz ze mną, Baedusie? - zapytała
- Z przyjemnością Leo, wybaczysz Cyntio następne będą już z tobą.
Odpowiedział mag z uśmiechem, przepraszając towarzyszkę.
- Obiecałeś mi tańce i zabawę, panie, zatem jeden taniec mogę odstąpić. - zapewniła dziewczyna głębokim, ciepłym i zmysłowym głosem.
Potem mag z kurtuazją poprowadził paladynkę na środek sali, gdzie dołączyli do żywiołowego tańca, w którym prym wiodła Urlana.
-Witaj Leo - zagadnął dziewczynę do rozmowy czarodziej, jednocześnie starając się jej nie nadepnąć, gdyż średnio tańczył.
- Hej Baedusie - uśmiechnęła się do niego. Elfka tańczyła zdecydowanie lepiej, niż ktokolwiek na sali.
-Widzę, że znasz się na rzeczy - zaśmiał się Basanta, jednocześnie patrząc na jej ruchy w tańcu.
- Dziękuję. - Mrugnęła okiem do maga. - Kobiety znają się na wielu rzeczach. Między innymi na tańcu. Czyżbyś chciał się go poduczyć odrobinę? Mamy jeszcze jedno miejsce na naukach z dziewczynkami. - zapytała żartobliwie, wykonując kolejny obrót.
-Może następnym razem - zaśmiał się ponownie Baedus. -Tymczasem dziękuje za taniec - mówiąc te słowa, lekko się skłonił. Po czym udał się w stronę Cyntii.

Kolejny taniec Couryn zatańczył z Leą, później z Urlaną, na koniec z Tanią. Co prawda wolałby cały czas tańczyć ze swą piękną narzeczoną, ale cóż - zabawa miała być integracyjna...
A później zastąpił Neevana. Najpierw zagrał piosenkę o żegludze po szerokich oceanach, potem zaś kilka kawałków nadających się do tańca - zarówno w parach, jak i w kółeczku, dla tych, którym akurat zabrakło partnera.
W tym czasie Leila spełniła swój zamiar i każdy taniec w parze poświęciła innemu bosmanowi. W kółku najlepiej bawiła się za to z Leą i Urlaną - ta ostatnia miała zamiłowanie zwłaszcza do bardziej skocznych melodii. Choć nikt by się nie spodziewał, sądząc po jej posturze, poruszała się całkiem zgrabnie i trafiała w rytm nie gorzej niż choćby Leila.

W przerwie między kolejnymi zabawami, przy okazji posilania się potrawami i chłodzenia się napojami dostarczonymi przez półprzejrzystych służących, Leila rzuciła towarzystwu pytanie:
- Jak już skończy się wojna, a wy zdobędziecie chwałę i bogactwo... Co chcielibyście począć dalej?
Pierwsza odpowiedź padła z jej nadgarstka... Jakoś nie potrafiła się do tego przyzwyczaić.
- Ja to bym chciał opiekować się młodymi w końcu - zaburczał Dragonel.
Leila uniosła powoli rękę do oczu.
- W swoim czasie. Tyle lat czekałeś, by kogoś wybrać - powiedziała do niego, choć nadal nie do końca w to wierzyła - możesz poczekać jeszcze kilka.
Widząc, że smok nie zamierza prowadzić dalej tej dyskusji, zwróciła się z powrotem ku bosmanom.
- Nie bądźcie tacy, pochwalcie się marzeniami! - zawołała wesoło.
- Najpierw zrealizujemy twoje marzenia - uśmiechnął się Couryn - a potem zaczniemy myśleć, co dalej. Co powiesz na trochę włóczęgi po morzach i oceanach, od portu do portu, od ciekawego miejsca do ciekawego miejsca?
- Uważam, że należy być zalążkiem zmian. Założę świątynię Wodnego pana w stolicy, obecnie jest tam jedynie kapliczka. Chciałbym zarażać ludzi ideą zmian, pozytywnych zmian w otaczającym nas świecie. Każdy może być kroplą, która drąży skałę. Poza tym pewnie to, co wszyscy. Duży dworek, własny las u boku rodzina. Własny azyl jednym słowem.
Gdy Krossar mówił, Leila przyglądała się kątem oka Tanii. Była ciekawa, czy dziewczyna już teraz podziela marzenia kapłana o dworku i rodzinie.
Tania zauważyła badawczy wzrok Leili. Uśmiechnęła się w odpowiedzi do niej, po czym pocałowała zaskoczonego kapłana namiętnie i przytuliła się do niego. Jak widać było, zamiary Krossara bardzo się podobały dziewczynie.
- Dużo pracy przed tobą - uśmiechnęła się i wzniosła kufel w symbolicznym toaście za plany Krossara. - Powodzenia.
Następnie Leila zwróciła się do Couryna:
- Moje marzenie spełni się na dniach. A potem, jak już odzyskam ziemie rodziców, z przyjemnością wyruszę z tobą w świat.
- Krok po kroku do celu - uśmiechnął się Couryn, po czym pocałował Leilę w policzek.
Leila odwzajemniła uśmiech i, napiwszy się piwa, dodała:
- Będziemy potrzebowali nie tylko floty i ludzi do walki, ale też ludzi do utrzymania włości. Żeby nie trzeba było po powrocie za każdym razem na nowo odzyskiwać co nasze.
Lea przysłuchiwała się rozmowie nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Miała tylko cichą nadzieję, że nikt jej o jej marzenia nie zapyta. W myślach jedynie stwierdziła, że na pewno będzie pomagać swoim towarzyszom spełniać swe marzenia. Starała się nie zwracać na siebie uwagi.
Na koniec zdała sobie sprawę z jednej rzeczy - w ogóle się nad nimi nie zastanawiała.
- Tak, spokojne życie u boku ukochanej kobiety i dziecka, nie wiem, czy będzie mi dane. W końcu przyłączyliśmy się do komandora Deva, co wystawi nasze rodziny na ciosy.
Powiedział w zamyśleniu ze smutkiem w głosie Neevan.
- Wpierw jednak muszę odnaleźć i odbić córeczkę z łap piratów.
Po tych słowach wymownie spojrzał na Leę, na co ona jedynie skinęła głową wiedząc, o co chodzi i jednocześnie pokazując, że obietnica wciąż jest aktualna. Obietnic wszak zrywać nie wolno.

Kiedy przypadkiem wzrok Leili spoczął na milczącej elfce, dziewczyna tylko uśmiechnęła się do niej ciepło. Nie zamierzała nikogo ciągnąć na siłę za język. Czekając, aż ktoś jeszcze się odezwie, zaczęła myśleć nad kolejnym tematem do podtrzymania rozmowy.

Na szczęście ledwie minęło kilka minut, a Neevan przejął pałeczkę i rozpoczęła się kolejna partia tańców i zabawy.

- Tym razem nie wypuszczę cię z rąk i nie oddam cię nikomu - powiedział Couryn, z uśmiechem podnosząc się z krzesła. - Jeśli, oczywiście, zgodzisz się na taką niewolę. - dodał. - Mogę cię prosić do tańca? - skłonił się uprzejmie.
- Z przyjemnością - podała mu dłoń i razem wyszli na parkiet. - Po co byłby nam ślub, gdybym nie zgadzała się związać z tobą na resztę życia. Ja jestem twoja, ty jesteś mój - powiedziała lekkim tonem.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline