Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2015, 10:41   #327
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Czyszczenie gargulców trochę zajęło jednak przynajmniej tym sposobem zabezpieczyli woz co zadowoliło Elphirę, po wkroczeniu do wnętrza dało się zauważyć w jak kiepskim stanie był "klub" choć część rzeczy wciaż sie ostała.
- Obrzydlistwo... - wzdrygnęła się na widok przerośniętego robactwa miała nadzieję że nie ma tu takich więcej z drugiej strony było to leprze niż demony i tym podobne. Jej uwagę przyciagnął płasz który emanował magią, szybko zorientowała sie że był to jeden z tych przedmiotów które wzmacniały swego właściciela w tym przypadku siłę jego osobowoci a posrednio magię choć nie byl to efekt szczególnie potężny. Do tego wydawał się być wykonany z dziwnej delikatnej i prześwitującej skóry która mimo to była rownie wytrzymała jak zwykła.
- Hmm calkiem ciekawe znalezisko tylko co to za skóra ?
- Sukkubie skrzydła jeśli sie nie mylę. - Odewzał się Nicolas, na tą nowinę czarodziejka się wzdrygła i odrazu poprosiła Eryka o upewnienie się co do tego czy nie stanowi zagrożenia. Na szczęście nie był groźny choć pozostały na nim resztki aury "właścicielki" trzeba było mieć nadzieję że nie zdecyduje się upomnieć o zgubę.

Eryk siekł karalucha rozrąbując chitynę, robale chciały go dzabnąć ale nie przebiły pancerza

- Ej zaczekaj! Ja też chcę! - krasnolud ruszył z odsieczą za Erykiem.

Dopiero nagłe natarcie Eryka wyrwało ją z zamyślenia.
- Ale się rwą do wybicia robactwa. Uważajcie to nie księga a kamienie są magiczne ! - zawołała po czym spojrzała się na resztę i dodała - Pomagamy im z tym czy też sami dzadza sobie radę ?

- Jasne, jaaaasne! - machnął łapskiem na dziewczyne po czym wyciągnął topór. - Już myślałem, że cała ta podróż, zostanie przegadana... - zaśmiał się do siebie atakując karalucha.

-Hyjja gincie robale! - Krzyknął paladyn raniąc jednego i unikając ataków obu - Jak byśmy mieli druida to by was nauczył mówić i by się wam dało małe kapelusiki i kubraczki ale mówi się trudno - zawołał.

Grzmot rozrąbał swego przeciwnika. Truchło karalucha drgało konwulsyjnie
Paladyn zawołał z podziwem - Nie pomyliłem się was zapraszając! - Zawołał ucieszony po czym lepiej zachwycił miecz i ruszył dobić wcześniej trafionego.

- Ciekawe jak smakują karalusze udka? - zadumał się krasnolud, obserwując z ciekawością szczątki.

- Powiedzcie mi że on żartuje... - skrzywiła sie Elphira slysząc te rozważania.

Airyd ruszył z flanki na najbliższego karalucha.
- Obrzyyyyydlistwo! - zawyła sztyleta Jasmine

Airyd odrąbał oczułkowioną głowę

- Za takie to płacę w Absalonie trzy złocisze... i można go upiec... Karendis potrafi, ale Rasi nie lubi z nią gadać - rzekł zamyślony use

- Ho,ho... słyszałem z opowieści, że takie cudeńka się jada ale nigdy nie miałem okazji - pokręcił zrezygnowany głową - Kiedy indziej, nie po to tu przyszliśmy, prawda?! Gdzie złoto i demon! - przybrał groźną minę.

- Już cię wycieram, Lady Jasmine, już wycieram - zapewniał Airyd sztyletę wycierając ją ścierką.

- Karendis je wszystko... Naprawdę... A krasnoludy co jedzą? Tak pod ziemią? Bo Globsztern je ślimaki, ale on jest gnomem, a ja znam jednego krasnoluda, ale on w absalonie mieszka - gadał use

- Krasnoludy jedzą wszystko co im się nawinie, oczywiście jak najpierw opróżnią zapasy, ale ja nie pochodze z górniczej rodziny... nie powiem dokładnie.... choć mój dziadek mawiał, że jego dziadek, żywił się diamentami jak go przysypało... - pociągnął się uradowany (i DUMNY) za warkocze.

- To musiała być "bogata" dieta. - skomentowała czarodziejka ostrożnie zbliżająć się do księgi a dokładniej do kamieni na okładce zamierzała określić ich moc ale biorąc pod uwagę ostrzeżenie wolała zachować ostrożność kto wie czy nie obkładały ofiary klątwa lub innym paskudztwem.

- A grzyby? - spytał Airyd

- Z grzybów to my pędzimy bimber... - mruknął do Airyda - Piłeś kiedyś?

- Się zdarzało - łotrzyk wyszczerzył zęby - Od dziecka dużo podróżowałem z mistrzem. To i się piło różne rzeczy

- Ja jadłem robaki jak głód był w kompanii

- Prosze, prosze! To możemy się kiedyś napi razem! - uradował się Grzmotozad - Smaczne były? - spytał się paladyna.

- Smaczne jak chcecie to możemy potem ugotować w ogniu i zjeść te dwa- Zaproponował.

- Bez popitki ich nie ruszę, cholera wie, jeszcze jakiego syfa załapie? ZRESZTĄ JAK TO TAK BEZ POPITKI??!! - poklepał się po brzuchu.

- Zawsze można oddać gargulców a jak nie będą chciały to Zonki wezmą wszystko i dadzą kartofle a mnie tamtam choroby nie straszne bo Dziedziczką mnie zdrowiem za wierną służbę wynagrodził to i zatruć się nie mam jak.

- Mhm, mhm - pokiwał głową na znak zgody - Co tam Panienko wyszukałaś? - zawołał zaciekawiony do Elphiry. - Ładne kamyczki, można by z nich zrobić kolczyki lub wisior!

- Lepiej nie ruszaj ! Te kamienie są zaklęte i jeśli dobrze rozumiem ich aurę mają przytępić spryt swojej ofiary, dość osobliwe zabezpieczenie. - wyjaśniła czarodziejka - No chyba że chcesz zrobić biżuterię dla kogoś kogo nie lubisz a ciągle sie wymądrza. I nie moja sprawa co chcecie jeść tylko nie będę was targać do wozu jeśli wam ten delikates bokiem wyjdzie...


Grzmot uniósł ręce w obronnym geście.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 17-07-2015 o 10:57.
sunellica jest offline