Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2015, 13:13   #24
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Wspólny post Mag i Felidae

Pogrążona w niewesołych myślach Kania nieomal nie zauważyła mijającej jej strażniczki. Z zamyślenia wyrwało ją lekkie uderzenie w ramię, kiedy otarła się o jej zbroję.

Anoterissa mrużąc oczy przyjrzała się tej, która na nią wpadła.

- Meh... - westchnęła z wyczuwalnym w głosie zmęczeniem i ruszyła dalej.

Dopiero po kilku sekundach Shar zorientowała się kim może być kobieta w zbroi.

- Anoterisso - zawołała za odchodzącą - Mogę prosić na słówko?

Na jej słowa zatrzymała się i spuściła głowę. Odwróciła się powoli i spojrzała na Kanię.

- O co chodzi? - skrzyżowała ramiona przed sobą i zapytała od niechcenia.

- Chciałabym porozmawiać o kilku ostatnich niepokojących wydarzeniach w okolicy... - zaczęła Shar - Chodzi mi o zniknięcia ludzi w dzielnicy i ostatnie zabójstwo mężczyzny na Bednarskiej.- dodała, po czym rozglądając się dookoła rzekła - Tyle, że może nie jest to temat na rozmowę na ulicy….

- Na dziś skończyłam prace - odparła ze wzruszeniem ramion. Spojrzała na drzwi strażnicy - Chodź. Opowiesz mi po drodze - dodała po chwili i nie czekając na jej odpowiedź odwróciła się i ruszyła w kierunku przeciwnym do kwatery Tagmaty.

- Może być - Kania nie miała wielkich wymagań, a kiedy wyrównała krok z Origą zaproponowała - Zapraszam w takim razie na zimne piwo do karczmy za rogiem, tam wyjaśnię co i jak, chyba, że się gdzieś spieszysz?
Obie wydawały się być w podobnym wieku, ale jeszcze nie miały okazji się spotkać, więc Kania była ciekawa czy Anoterissa w ogóle o niej słyszała. I czy lubi piwo…

Strażniczka zmierzyła ją wzrokiem. Kania była wyższa od niej, ale zapewne przez zbroję Torukia wydawała się być dużo mocniejszej budowy. Propozycja zainteresowała Origę, ale zaraz tak jakby zastopowała wszelki entuzjazm.
- Nie w tej dzielnicy. - powiedziała wrogo spoglądając przez ramię na strażnicę. - Mam ochotę na spokojne miejsce. Jak masz czas to zapraszam za mną. - dodała ruszając przed siebie. - Jak się zwiesz? - zapytała.

- Mówią na mnie Kania - odparła - Nie widziałam cię jeszcze w Zaułku. Od dawna trzęsiesz dzielnicą? - Shar spytała swobodnie. Żar z nieba lał się coraz mocniej, dlatego perspektywa wychylenia kufelka chłodnego napoju motywowała do szybkiego marszu. Kobieta z łatwością manewrowała pomiędzy mijającymi ich ludźmi nie dotykając nawet skrawkiem odzienia żadnego z nich. - Jak można się zwracać do ciebie? - zapytała ponownie.

Strażniczka uśmiechnęła się mimowolnie do niej.
- Origa Torukia. - przedstawiła się. W przeciwieństwie do Kani nie kłopotała się unikaniem przechodniów. Jej zła mina, prawie bojowa postawa i zbroja skutecznie motywowały ludzi by sami schodzili jej z drogi. Ci którzy nie ominęli jej mogli się otrzeć o kanty zbroi. - Niedawno mnie przeniesiono. W mojej poprzedniej dzielnicy było za spokojnie, z nudów bym umarła. Dla rozrywki przeniosłam się tutaj - ostatnie zdanie ociekało sarkazmem. - Czym się zajmujesz Kanio?

Jak najlepeij opisać to kim była? Przeszłoś była przeszłością. A teraźniejszość działa się tu i teraz.
- Hmmm… jestem łowcą. Szczególnie interesują mnie zmorfowane wynaturzenia jeśli rozumiesz co mam na myśli. - po chwili dodała - Właśnie o takim stworzeniu chciałam z tobą porozmawiać Origo.

- Życie ci niemiłe? - odparła z dezaprobatą w głosie - Też sobie zajęcie znalazłaś... No dobra - westchnęła - Więc mamy komplet... - powiedziała do siebie - Na pewno zmorfowane? Może to tylko wyliniały pies był? - droga w trakcie rozmowy szybko mijała i wkrótce dotarły poza granice Zaułka. Złość ze strażniczki zdawała się uchodzić.

Kania nie skomentowała uwagi Anoterissy. Wielu ludzi miało ją za szaloną, ale trudno było wytłumaczyć to komuś kto jej nie znał przyczyny, dla których właśnie w ten sposób zarabiała.

- Niestety, sama widziałam bestię. Grasuje w samym mieście i żeruje na ludziach. Do tego zdaje się być inteligentna. Jej oczy… w życiu takich nie widziałam. Poluję już od dawna i trochę wiem o tych stworzeniach. Ale to tutaj ma wielką przewagę. Jest skrzydlate i potrafi bardzo szybko się wspinać. Żeby je zniszczyć muszę zebrać jak najwięcej informacji o nim. Tylko wtedy będę mogła znaleźć jego legowisko. - i chwilę potem dodała - I zabić.

Słowa Kani sprawiły, że Origa zamilkła w zamyśleniu. Dotarły do karczmy i weszły do środka. Strażniczka rozejrzała się po sali zdradzając, że rzadko w tym miejscu bywała. Dostrzegła karczmarza i gestem ręki zamówiła dwa piwa.

- Ale szybko - krzyknęła do niego a sama zasiadła do stołu. Rozsiadła się na tyle wygodnie na ile pozwalała zbroja, zdjęła rękawice i położyła je obok siebie na ławie. - Skąd wiesz o tej istocie? Ktoś opowiadał o nim, jakieś ślady widziałaś? - zapytała.

- Wiesz jak jest. Wszystko zaczyna się od plotek. Moją uwagę przyciągnęły zaginięcia mężczyzny i dziecka - Kania usadowiła się naprzeciwko Origi z ulgą chroniąc się przed słońcem w zaciszu karczmy. - Porozmawiałam z ludźmi, popytałam plotkary miejskie i zauważyłam pewną prawidłowość. Obydwa zniknięcia wydarzyły się na równoległych ulicach tej samej dzielnicy. Obydwa wydarzyły się po zmroku i w obydwu przypadkach świadkowie słyszeli łopot skrzydeł. - kiedy karczmarz postawił na stole dwa kufle z przyjemnością zanurzyła usta w chłodnym, złocistym płynie i przełknęła głośno. Następnie otarłszy dłonią resztki piwa kontynuowała - Wystarczyło się przyczaić. Niestety nie udało mi się ocalić ofiary, ale postrzeliłam gadzinę i gdyby nie nagłe nadejście nocnego patrolu pewnie bym ją dorwała. A tak, potwór usłyszawszy zbliżające się kroki wspiął się po murze i zniknął gdzieś na dachach budynków. Chciałam za nim podążyć, ale sama przyznasz, że to zbyt duże ryzyko złamania karku. Za dnia obejrzałam to miejsce jeszcze raz, ale nie znalazłam ani śladów posoki, ani pazurów. Jedynie odprysk na ścianie w miejscu gdzie stworzenie wspięło się na budynek. - na tym Shar zakończyła swoja tyradę.

Szczerze nie spodziewała się tak wyczerpującego raportu. Kania mogła zauważyć, że Origa patrzyła teraz na nią z uznaniem.

- Bardzo niedobrze - skomentowała. Strażniczka prawie jednym haustem wypiła pół kufla. - Wątpię, żeby jeszcze mieli tego trupa w strażnicy. Jeśli w ogóle chciało komukolwiek się go targać... - myślała na głos - Przydałoby mi się mieć nocną zmianę - wzruszyła - Ale niestety mam poranną - zastukała paznokciami o kufel - Trzeba by powiadomić tych cholerny Diatrysów - przekleństwo w tej wypowiedzi było ledwo słyszalne. - Niech się zajmują tym po co są…

Shar skrzywiła się na myśl o Diatrysach. Dhube na pewno nie będzie zadowolona z powyższego obrotu sprawy.

- Uważam, że na Diatrysów mamy jeszcze czas. - odparła z namysłem - Na pewno nie zajmą się sama plotką. Najpierw chciałabym obejrzeć te zwłoki. Jeśli uzyskałabyś dostęp mogłabym sprawdzić jak bestia zabija i czy traktuje ofiary jak swoje pożywienie czy może szuka czegoś innego.

- Mogę jutro z rana sprawdzić w bustuarium u grabarzy - zaproponowała, ale nie była zachwycona tym co słyszy - Wiesz, twoje zeznania mogą wystarczyć, żeby Diatrysi zajęli się tą sprawą. Widziałaś to coś, może znajdziemy zwłoki tego nieszczęśnika. Chyba, że czego innego ode mnie oczekujesz... - zapytała wprost.

- Domyślam się, że wystarczą, ale jeśli Diatrysi zajmą się tą sprawą, ja stracę zarobek. - Shar powiedziała wprost do Origi - Poza tym zaczną się przesłuchania, wielki szum i kto wie co tak naprawdę jeszcze. Wolałabym zająć się tym nieco dyskretniej. I na własny rachunek. - Kania postanowiła być szczera. Przynajmniej w większej części.

Torukia skrzywiła się na słowa dziewczyny. Wyprostowała się i skrzyżowała ramiona przed sobą. Długo rozmyślała nad tym co powiedzieć. A może po prostu wolno myślała. Patrzyła przy tym w przestrzeń za karczmarzem.

- Skoro to coś pełza po budynkach to potrzebny jest ktoś z kuszą... - powiedziała myśląc na głos - Dobra - spojrzała na Kanię - Mogę ci pomóc w szukaniu tego paskuda. Zabiorę cię do bustuarium choćby i teraz. Poszukamy twojego trupa. Mogę przejrzeć meldunki z dni kiedy zaginęły inne ofiary stwora, o których wspomniałaś i przekaże ci informacje. I będziesz mogła sobie po cichu stwora sprzątnąć. Ale... - oparła się łokciami o blat stołu - ... jeśli będę musiała fizycznie przyłożyć rękę do schwytania wynaturzenia, na przykład, gdy rzuci się na mnie, to oficjalnie przejmę śledztwo i wtedy nie będzie żadnego działania poza wiedzą Diatrysów, od razu idę z tym do nich, a ty będziesz mi towarzyszyć i złożysz zeznania.

- Zgoda, to uczciwa propozycja. - Shar zdecydowanie kiwnęła głową - Postaram się nie mieszać ciebie więcej niż to konieczne. - mówiąc to dopiła resztę piwa i spytała - Jeszcze jedna kolejka, czy ruszamy?

- Idziemy - nie dopiła swojego kufla, wyciągnęła z sakiewki monetę i zapłaciła za siebie. Ubrała rękawice i wstała od stołu - Mam dziś jeszcze plany więc... - gestem ręki ponagliła Kanię.

Shar nie kazała na siebie czekać, zapłaciła za trunek i ruszyła za niecierpliwą Origą...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline