Po imprezie bosmanów Tania i Krosssar.
-
I jak ci się podoba nasz pałac?
-
Czyżbyś chciał, panie, zrobić wrażenie na biednej parweniuszce? - odparła Tania ze śmiechem -
Piękny, lecz miejscami zimny, bez duszy.
-
Duszą napełnią go zaufani i dobrzy ludzie. To tylko miejsce, piękne i wspaniałe jako azyl. Koniec z męczeniem się na statku tylko w ciasnej kajucie. Poza wartami będziemy mogli spędzać tu czas razem - uśmiechnął się -
Wtedy rejsy nie będą takie złe.
Kobieta tylko przytuliła się, na co kapłan odpowiedział jej tym samym. Stali tak dłuższą chwilę, delektując się bliskością ich ciał i tym specyficznym wewnętrznym ciepłem, jakiego doświadcza człowiek w takich chwilach.
-
Na tym rejsie sporo zarobimy. Kapitan buduje tu bazę dla eskadry, co oznacza większą ilość statków i spory rozmach ich planów. Co planujesz dalej? Chcesz zostać i brać w tym udział?
-
Komandor Dev to dobry człowiek i jeden z znanych korsarzy na tych wodach. Żeglowanie i pływanie to moje życie. Jeśli powiążesz swoje losy z komandorem, sama też je zwiążę z eskadrą “Smoka”. Tam gdzie Ty, tam i ja ukochany. - odpowiedziała z uśmiechem.
-
Dobrze myślę, że eskadra “Smoka” to dobre miejsce. Zwalczając floty tyranii przyczynimy się do czegoś dobrego. Przy okazji zarobimy na godne życie. - pocałował Tanię na koniec.
-
Może pokażesz mi wreszcie ten swój pokój? Tam może będzie przyjemniejsza atmosfera. - rzekła biorąc go pod ramię wciąż zachowując swój rozradowany wyraz twarzy.
Pokój był dość ładny i z motywem wody. Na ścianach rozpościerały się malunki fal i wschodzącego słońca. Dlatego Krossar wybrał właśnie te komnatę, była jakby usztyta pod niego. Łóżko dość sporych rozmiarów zajmowało większą cześć pomieszczenia. Do tego małe biureczko i wygodne krzesło w rogu. Wszystko oświetlane sporą ilością świec, co tworzyło pewien klimat. Kapłan udekorował pokój płatkami kwiatów, jak i samymi kwiatami, jakie zebrał na wyspie. Wszystko tworzyło miłą atmosferę.
-
To tymczasem mój pokój. W zasadzie jest nasz ponieważ jesteś tu bardzo mile widzianym gościem. - powiedział całując dziewczynę.
Czego jak czego, ale nieśmiałości Tani nie można było zarzucić. Z radością zabrała się do rozbierania ukochanego. Szybko pchnęła go na łóżko, po czym szybko do niego dołączyła. Krossar delektował się obecnością Tani. To był upojny wieczór a kochankowie, bawili się ze sobą na wszelakie znane im sposoby. Ucząc się siebie wzajemnie. Zdecydowanie żadne z nich nie było ciche i nieśmiałe.