- Gryyy-hyyy. - potwierdził warknięciem Haxtes sugestie Corteza.
Potężny kop stymulantów nadal go trzymał, acz adrenalina trochę opadła przywracając mu jako taką jasność myślenia. Wyrzutnia rakiet. Lepiej nie stać z przodu. Dobra.
Jak wielka, czarna, przykokszona ćma Hax podążał za światłem Westalki Aurory. Ach... jakie ciepłe było jej światło. Jakie przyjemne. Przytłumiało dzikie żądze Haxtesa. A było ich wiele. Większość z nich krążyła wokół tematu bicia, batożenia i pałowania. A jako że na tą chwilę przeciwnicy się skończyli, Rura potrzebował znaleźć nowych. Na pewno podążająca z nimi Wybranka Światłości znajdzie dla niego nowe cele. Już teraz czuł na sobie błogosławieństwo - zmęczenie i znużenie zeszło, pancerz zdawał się w ogóle niczym druga skóra, a furia była trzymana na grubym łańcuchu gotowa do spuszczenia w każdej chwili.
Światłość była z nimi nawet w tym mrocznym i zapomnianym przez Kardynała Duranda i Urząd Skarbowy miejscu. |