15 Mirtula cyklon opady gwałtowne.
Rozpoczęła się kolejna lekcja Ann. Krossar dopiero teraz zauważył jej amulet z symbolem Wodnego Pana. Bardzo się ucieszył z drogi, jaką obrała dziewczynka.
-
Jak ci idą próby modlitw? - spytał w wodnym, jednocześnie sprawdzając postępy dziewczynki w zgłębianiu tego języka.
-
Dobrze mistrzu, mam problemy ze zrozumieniem rytuałów ale uczę się. - odpowiedziała poprawnie, lecz z wyraźnym akcentem.
Krossar rozstawił szkatułkę z symbolem Istishii i ponownie odpalił kadzidełka. Czuł, że Golddragównie przyda się i drugi nauczyciel, zresztą na pewno z większym doświadczeniem.
-
To jest akolitka Wodnego pana - Ann - powiedział kapłan, gdy żywiołak wody się zmaterializował.
-
Wyglądasz zupełnie jak mały żywiołak wody. - stwierdziła w wodnym z niewielkim akcentem.
-
Ja ci dam “mały” smarkulo! Jestem Qawerty! Żywiołak wody, sługa Istishii.
Powiedział w wodnym, po czym trysnął niewielkim strumykiem wody wprost w twarz Ann, wywołując tylko śmiech dziewczynki.
Krossar również się uśmiechnął na widok tej sceny.
- [i]Qawerty ma sporą wiedzę. Gdy ja będę zajęty, a ty wolna, będziesz mogła się z nim uczyć o religii i rytuałach. Wszystkim, co jest niezbędnym, byś została pełnoprawną kapłanką. Qawercie, Ann potrzebuje jak najwięcej wiedzy i dobrych nauczycieli. Zechcesz jej przekazywać drogocenną wiedzę ku chwale naszego pana?
-
Tak, będę uczył ją wodnego i naszej wiary oraz wszystkiego, co zechce poznać, jeśli tylko przyrzeknie, że będzie się do mnie odnosiła z szacunkiem.
Po tych słowach jeszcze raz trysnął cienkim strumykiem wody w twarz dziewczynki, która znów się roześmiała.
-
Przyrzekam panie Qawerty. - powiedziała już z powagą w wodnym.
-
Dobrze Qawerty, dziś przypatrzę się jednej lekcji, którą dasz Ann osobiście. Potem będziesz ją uczył wtedy, gdy sam nie będę mógł tego robić.
Żywiołak zabrał się z werwą do nauczania Ann. Zaczął od podstaw, czyli konwersacji w wodnym. Dotyczyła ona zajęć codziennych Ann.
Ta z zacięciem opowiadała o medalionach, które wykonuje dla sióstr, wykonanych w głównej mierze z drewna jażodrzewa, o lekcjach, o przyrodzie i miejscach na wyspie-kryjówce “Smoków”. Taka upłynęła jej pierwsza lekcja z nietypowym nauczycielem.
Spotkanie z kapitanem.
Podczas jednego z burzowych dni Krossar zgłosił się do kapitana.
-Kapitanie chciałbym zapytać czy w pałacyku i naszej bazie byłaby możliwość przeznaczenia terenu pod małe świątynie jako część tych kompleksów? Wodny Pan nam sprzyjał wśród łupów jest i przedmiot z Qawert żywiołakiem wody będącym jego sługą. Zarówno nasz okręt jak i przyszła eskadra komandora skorzystałyby mając po swojej stronie Istishi i jego sługi. Dziś jest nasz mało ale liczba jak widzę będzie się zwiększać. Patrząc po rozmiarach bazy i ambicjach jakie drzemią w nas wszystkich. Gdy eskadra będzie rosnąć, myślę że spróbowałbym przekonać do współpracy innych kapłanów mojego pana. O obustronnych korzyściach jakie by to przyniosło nie trzeba wspominać.
-
Na ternie baz każdy kapłana chętny otrzyma budynek lub pomieszczania na zorganizowanie kościoła. Nie będzie problemów też z pracownikami i podstawowymi materiałami do wykańczani tych pomieszczeń. Co do pałacyku smoków to nie ten przedmiot jest raczej niechętny religiom. Nie było w jego planach miejsca na kaplice. Pewnie już zauważyłeś, że pomieszczenia sypialne w nim, kształtują się według wyobrażeń jego lokatora. Tak samo na temat Kościołów i ich kapłanów myśli zresztą komandor Dev.
Odpowiedział z uprzejmym uśmiechem kapitan Blasea.
-
Świątynia Pana Wody mogłaby stanowić zaplecze szpitalne przyszłej eskadry. Mam nadzieję produkować tam również eliksiry leczenia i nie tylko. Możliwości i pozytywnych efektów takiego miejsca jest sporo. - zamyślił się na chwilę. -
Być może uda mi się skierować tam jakiś kapłanów Istishii. Byłoby to dobre wsparcie dla eskadry. Muszę mieć jednak jakieś argumenty wobec moich braci w wierze. O ile pan kapitan i komandor byliby zainteresowani taką współpracą?
-
Komandor Dev zawsze jest otwarty na sugestie i propozycje współpracy. Jak już mówiłem budynki dla świątyń zostaną przygotowane, reszta zależy od negocjacji. Jak na razie znamy tylko jednego kapłana Istishia.
Odrzekł uprzejmie kapitan “Złotego Smoka”.*
-
Rozumiem gdy wrócimy do stolicy postaram się zoorganizować moich braci i usiądziemy to stołu rozmów. Dziękuje za poświęcony mi czas - Krossar odmeldował się.