Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2015, 17:19   #51
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gavonisi, Góry Thantalo - Szczyt


Tuż po tym jak Black usiadł gotów na nadejście pogoni na krawędzi dostrzegł ruch. Pierwsi trzej mężczyźni wdrapali się błyskawicznie i chwycili przewieszone przez korpus karabiny. Za chwilę w ich ślady poszli kolejni dwaj.

- Nie ruszać się! - wrzasnął jeden z nich.

Dobra wiadomość. Znali angielski.

Okrążyli go, zaś w tym czasie członek drużyny samobójców zdążył się im przyjrzeć nieco lepiej.
Kaski z opuszczoną szybą na czarnych kominiarkach, czarne mundury z dużą ilością pojemnych kieszeni, kamizelka kuloodporna oraz buciory z metalowymi noskami. Każdy z nich miał przy pasie granat, nóż i pistolet. Jego rodzaj ciężko było rozpoznać w ciemności na podstawie elementów nie zasłoniętych przez kaburę.
Na długim pasie przewieszonym przez tors przypięty był karabin wycelowany prosto w Blacka. W przypadku każdego z ochroniarzy.

- Ręce do góry! Chcę widzieć twoje ręce!

Było jednak jeszcze coś. Z rękawów zwisała linka stalowa pętelką obejmująca oczka do tego celu przeznaczone. Ów otworki znajdowały się na uchwycie ciężkich krążków wielkości około dziesięciu do piętnastu złączonych ze sobą płyt DVD.

- Wstawaj!

Mogły to być magnesy neodymowe, a jeśli istotnie przypuszczenia są poprawne, to oznaczało, że pod powierzchnią pionowej niemal ściany istnieje w najgorszym wypadku warstwa metalowego przewodnika albo magnesy.

Jeden z zamaskowanych oponentów opuścił karabin i położył na ziemi krążki, przez co z rękawów zwisały same uchwyty. Zabrał się za przeszukiwanie Blacka.


Faradona, Skiros - Marina


- Dokąd to? - zapytał facet w dyżurce, a jak dowiedział się o oczekiwaniu na przewóz, to mruknął coś do siebie niezadowolony i wolno wystukał coś palcami na klawiaturze.

- Ta. Koniec dziewiątki. Tylko grzecznie mie tam - burknął.

Eleganckie buty Patricka, również od Armaniego, stukały lekko o kamienną drogę, gdy mijał rozmaite łodzie należące do ludzi o różnym statusie majątkowym od przeciętnych zjadaczy chleba oszczędzających przez lata, by dorobić się własnego środka transportu po burżujów kupujących jacht o cenie równej niemałej willi w dobrej lokalizacji.
Rozmiary również były rozmaite. Małe motoróweczki potrafiły stać niedaleko ogromnych łodzi prywatnych.

Minął numer pierwszy, trzeci, piąty, siódmy i skręcił na pomost przy wmurowanym kamieniu posiadającym wymalowaną czarną farbą cyfrę 9.
Okazało się, że tak jak mówił mężczyzna w stróżówce, na samym końcu znajdowała się niewielkich rozmiarów motorówka.




Posiadała miejsca tylko na dwie osoby, z czego jedno zajmował ziewający Grek.

- Pan prosił? - zapytał prosto po angielsku.

Ruszyli tuż po tym jak Stuart zajął swoje miejsce. Warknął uruchamiany silnik, sternik zakręcił małym kółkiem sterowym lewą ręką, a prawą oparł na dźwigni. Płynęli w ciszy przerywanej rozmową dwóch Greków dobiegającą z radia. Rozmawiali ze sobą monotonnym, usypiającym głosem.

Otoczenie nie stanowiło ratunku dla turysty. Przed nimi, za nim, na boki od nich znajdowała się tylko czarna woda w czarnym powietrzu pod czarnym, rozświetlonym jasnymi punkcikami niebem.
Księżyc w trzeciej kwadrze dawał niewiele światła, więc "kierowca" płynął na pamięć lub za pomocą kompasu wbudowanego w kokpit.

Po czasie ciągnącym się w nieskończoność dopłynęli do celu, zaś środek transportu odpłynął.

Wylądował w maleńkim porcie niewielkiego miasteczka. Jak okiem sięgnąć wszystkie budowle, a nawet chodniki wykonane były z marmuru. Za pogrążonym we śnie Astros widać było góry Thantalo.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline