Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2015, 19:41   #97
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Soundtrack

[MEDIA]http://img07.deviantart.net/c0de/i/2006/097/9/c/third_eye_by_crippleface.jpg[/MEDIA]

~*~

Tam, gdzie trwało, czas nie płynął.

Wydarzenia nie następowały jedno po drugim, niesione w jednym kierunku wartkim nurtem upływających sekund. Owszem, istniały istoty, które postrzegały zdarzenia w ten ułomny, płaski i nieprawdziwy sposób; dla nich raz puszczone w ruch sprawy nie były już nie odzyskania, bezpowrotnie i trwale zajmując swoje miejsce zastanej rzeczywistości. Ułożone po kolei sekwencje niezmiennych zdarzeń, które można tylko przeglądać jak utrwalone migawki w rodzinnym albumie; nieruchome i wiecznie takie same.

Nie. Dla niej/niego czas nie przemieszczał się ze źródła do ujścia, poddany sztywnym prawom logiki i porządku. Nie płynął -

- był tworzony.

Istota była stara. Nikt nie wiedział, skąd przybyła i jakie była jej historia; ona sama zatraciła własną tożsamość wśród niezliczonych alternatywnych czasów, światów i nieskończonych wyborów, których dokonała na swojej wiecznej drodze, manewrując jak żeglarz po wzburzonym morzu po odmętach chaotycznej materii czasu i magii. Kiedyś istniało więcej bytów jej podobnych; w zamierzchłych eonach tworzywo świata, które było jej pokarmem, schronem i naturalnym środowiskiem bardziej poddawało się manipulacjom i zmianom - a wola istoty kładła się na nim ciężkim, wyraźnym śladem. Ludzkość zapamiętała te czasy; choć nigdy nie odkryła praprzyczyny stojącej za wieloma niespodziewanymi uśmiechami czy grymasami Losu, ani nie odgadła istoty Planu, jaki rządził zdawałoby się niezwiązanymi ze sobą zdarzeniami, w pamięci gatunku zachowały się przecież powtarzane z trwogą i szacunkiem opowieści o Prządkach, Arachne czy Pajęczycach, tkających niestrudzenie poplątane nici ludzkich losów.

Ale w miarę upływu mileniów materia czasu gęstniała, stając się mniej podatną na manipulację; niewidzialny mur między natywnym światem istoty a rzeczywistością, na którą chciała wpływać rósł coraz wyższy, a jej krew słabła i rozrzedzała się, pozbawiając ją sił. W końcu odeszła tam, gdzie wiele jej podobnych bytów, które narodziły się u zarania świata - do ciemnej dziedziny legend i mitów.

Ale to też ujęte było w Planie i wplecione w złożoną strukturę Wielkiego Krosna Czasu.

Posiane z dawna ziarna kiełkowały długo i opornie, a kiedy wzeszły, nie zawsze wydawały zdrowe owoce. Na przestrzeni wieków rodzili się ludzie obdarzeni odłamkiem mocy istoty: szczęściarze, których ślepy Los darzył niezwykłym powodzeniem w kościach; straceńcy rzucający się na ślepo pod grad kul, z których żadna ich nie mogła trafić; ludzie, których marzenia spełniały się zawsze, kiedy o nich myśleli, jakby cały świat dążył do ich spełnienia; albo - jak teraz - dociekliwe umysły potrafiące w chwilach nagłe olśnienia łączyć pozornie niezwiązane ze sobą wątki kobierca rzeczywistości.

To wszystko były naczynia, skomplikowane, żywe pojemniki na esencję pajęczego bytu, który, zredukowany do półświadomego ziarna/zarodka cierpliwie czekał na właściwy moment. Ale kiedy ciało było odpowiednie, czas - otaczające nosiciela okoliczności i sploty wydarzeń - nie były korzystne. Istota nie była wszechpotężna - w miarę swoich sił układała rzeczywistość pod swoje zamierzenia, ale brakło jej mocy, by ogarnąć wolą *cały* dywan świata. Przemieszczała się więc z epoki do epoki, spoglądając na realia oczami swoich kolejnych dzieci, czekając na dogodny moment - ten, w którym koniunkcja z dawna zaplanowanych działań splecie się w ten jeden szczególny moment, w którym będzie mogła wrócić z zapomnienia - i znów rozpuścić szeroko swoje pajęcze odnóża, by, dostroiwszy się do drgań Wielkiej Sieci, być znów falą, a nie unoszonym jej prądem odpadkiem.

~*~

Amy Sarah Little nie była udanym naczyniem. Czasy, w jakich przyszło jej żyć, nie były też łaskawe dla potomków istoty; sztuka wróżenia i kształtowania przyszłości zanikła i skarlała, ograniczając się do jarmarcznych sztuczek; nawet jeśli ktoś posiadał taki dar, dziedzictwo przedwiecznej krwi, nie umiał go w pełni używać - i nie miał go kto tego nauczyć.

Gdzieś tam, w głębi duszy, bardzo blisko drzemiącej w mroku istoty, mieszkał w Amy również i strach – paniczny lęk przed swoim potencjałem, wisząca na kasztanowo-rudą głową groźba bycia zaliczoną w poczet pofenomenowych monstrów, których tak bardzo bała się i zupełnie nie rozumiała. Ukrywała więc swoje zdolności tak bardzo, że aż sama uwierzyła w to, że jej intuicja jest zupełnie zwyczajna, wypracowana treningiem i doświadczeniem. O tym, co do tego samooszustwa nie przystawało, zapomniała, zagrzebała głęboko we wstydliwych zakamarkach pamięci. Podświadomie jak ognia unikała wszystkiego, co mogłoby ją zdradzić czy narazić na konieczność bardziej zdecydowanego korzystania z mocy.

Ale cicha policjantka znad Tamizy był tylko pionkiem; marionetką w grze, która została już dawno rozegrana na wszystkie możliwe sposoby, a jej wyniki były znane i opracowane pod każdym możliwym kątem. Nieważne jak ona, słaba śmiertelna, odpychała od siebie rzeczywistość; wydarzenia niestrudzenie zawijały się wokół niej na kształt wiru, wciągając z każdym krokiem Amy głębiej w przygotowywane przez eony plany.

Aż wreszcie przyszedł właściwy moment.

~*~

Dotknięcie dziecka było jak wsadzenie mokrego palca do kontaktu. Jakby dziecko miało kiedyś być sprawcą lub uczestniczyć w strasznych, krwawych wydarzeniach. Amy poczuła smak krwi w ustach, usłyszała krzyki męczonych i ginących ludzi, łopot wielkich skrzydeł - setek jeśli nawet nie tysięcy. Ponad to wszystko wybijało się jednak kwilenie przerażonego noworodka, nieświadomej ofiary. To było intensywne, smutne i zarazem przerażające doświadczenie. Jej świadomość – po raz pierwszy wystawiona na tak bezpośrednie i straszne obrazy, jakby ktoś bezpośrednio drażnił jej nagie, odsłonięte nerwy – skuliła się i odpłynęła w głąb jaźni… przebudzając coś o wiele starszego i zupełnie innego.

Żyjąca w śmiertelnym naczyniu istota dostrzegła swoją szansę i poczuła zew dawno zapomnianych krain – miejsc, które niegdyś było jej domem. Zmiana wyglądu zewnętrznej powłoki była tylko przypieczętowaniem tego, co stało się w środku – dawna moc uwolniła się z kajdan snu, spychając w głąb duszę Amy.

Coś, co kiedyś było talentem policjantki, uśpiony okruch pradawnej mocy, wypłynęło na zewnątrz, przejmując na własność kruchą, śmiertelną powłokę. Otworzyło trzecie oko – i zobaczyło. Obce istoty, podobne jej, ale tak bardzo inne. Pogmatwany zwitek czasu, wyborów i możliwych rozwiązań – tak obiecujący, a jednocześnie tak bardzo ryzykowny.

I świat. Świat tak bardzo bliski, a jednocześnie dawno zapomniany, przywołujący zamglone, zakurzone wspomnienia.

Wszystko to było nowe, świeże – choć znane. Jak człowiek wybudzony z głębokiej drzemki, istota nie w pełni pojmowała jeszcze siebie i otaczającą ją rzeczywistość, jakby nagłe przebudzenie zaskoczyło i ją samą.

Czekała więc. Słuchała i obserwowała, pozostając w bezruchu, korzystając z komfortu chwilowej słabości ciała. I snuła plany...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline