Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2015, 15:54   #14
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Ingrid obudziła się gdy tylko usłyszała szelest otwieranych drzwi. Zawsze sypiała czujnie, a od czasu gdy przeniosła się do twierdzy budził ją praktycznie każdy szmer. Rozmowy, które do późna prowadzili przy stole w głównej sali także nie przyczyniły się do uśmierzenia niepokoju, który dręczył ja ostatnio. Nie pomagała na sen także wiedza, że jej ojciec został zabity we własnym łóżku i to przez ludzi, którzy mieli być jego sprzymierzeńcami.
Uniosła głowę i we wpadającym przez okno świetle księżyca rozpoznała drobną sylwetkę Maren.
- Pani, wrócił strażnik Børghar Akkan, jest na dziedzińcu i oporządza konia. Prosiłaś natychmiastowe o informacje dlatego...
- Dziękuję Maren. - Kobieta zerwała się z posłania i narzuciła na koszulę lekką szatę, w której chodziła po twierdzy. - Wrócił sam? - W głosie córki Jarla można było wyraźnie wyczuć zaniepokojenie.
- Tak pani. Nikogo więcej nie widziałam.
Ingrid skinęła jeszcze głowa i szybko wyszła z komnaty. Musiała porozmawiać ze strażnikiem, choć bała się kolejnych złych wieści. Ostatnio los jej ich nie oszczędzał. Tak jakby chciał sprawdzić ile na swoich barkach zdoła unieść jedna kobieta. Zastała Børghara dokładnie tam gdzie mówiła służąca. Nie wyglądał na rannego ani zaniepokojonego:
- Jakie przynosisz wieści. - Spytała cicho podchodząc do niego.
- Pomyślne – Odpowiedziała mężczyzna odwracając się do niej - Midrith bezpiecznie wydostał ciało Jarla ze Skatte i wraca teraz w obstawie spotkanych po drodze ludzi Svaliego Bez Serca. Idą pieszo z załadowanym wozem. Droga jest pusta i nie wykryłem niebezpieczeństw, które mogłyby im zagrażać. Powinni dotrzeć tutaj jutro późnym wieczorem.
- Dziękuję – Skinęła mu głową w podzięce. - Odpocznij teraz. W twierdzy jest kilkoro nowych przybyszów ocalałych z armii mojego brata. Nie zdziw się więc gdy wchodząc do środka, zastaniesz ich śpiących tam w różnych miejscach.
Z sercem sporo lżejszym Reidardatter wróciła do swej sypialni. Postanowiła zaraz rano powiadomić służbę by zaczęli przygotowania do pogrzebu.
Miała nadzieję, że teraz uda się jej zasnąć. Może zła passa odwróci się teraz, gdy udało im się odzyskać ciało Jarla. Pierwsza dobra wiadomość jaka dotarła do niej od kilku dni w końcu ukołysała ja do snu bez koszmarów sennych.


***


Cały dzień spędziła na przygotowaniach do pogrzebu. Wraz z druidką Tindårą Frigür i stara niania Eilen Gudlief przygotowały wszystko co było niezbędne, do odprawienia Jarla Thørkell do krainy łowów z należnym mu szacunkiem. Ze względu na ograniczone środki i czas, zwyczajowa uczta miała być skrócona do jednego dnia, a dary złożone na stosie wodza zdecydowanie skromniejsze niż te należne mu z pozycji. Niestety Ingrid nie mogła sobie pozwolić na zbytnią rozrzutność. Miała nadzieję, że łowcy powrócą z polowania z odpowiednią zdobyczą, by choć jadła nie zabrakło podczas ostatniej biesiady, w której jej ojciec będzie uczestniczyć na tym świecie.

Gdy nadeszła noc Ingrid nadal czuwała. Ponieważ i tak nie mogła zasnąć zdenerwowana oczekiwaniem, usiadła przy kominku w głównej sali z jedną z koszul męża pozostawionych w twierdzy, którą przerabiała na ubranie dla najstarszego syna. Tak to już bowiem jest, że życie toczy się dalej i trzeba dbać o drobiazgi, nawet gdy wszystko w koło wali się w pył.
Przez lekko uchylone drzwi wpadały do niej odgłosy nocy. Poruszenie przy bramie natychmiast wzmogło jej czujność. Zostawiła robotę na krześle i podeszła do wyjścia nasłuchując uważnie. Gdy tylko potwierdziły się jej nadzieje, wybiegła na zewnątrz. Wymijając Berga. Potem stanęła na środku i patrzyła jak dwukołowy wóz powoli wtacza się na dziedziniec. Podeszła wolniej. Dopiero teraz zaczynał docierać do niej ogrom straty jaką poniosła. Jakby ciało ojca uczyniło wszystko bardziej namacalnym.
Popatrzyła na Hansa i skinęła mu głową. Jej oczy przepełnione były wdzięcznością i bólem.
Potem spojrzała na towarzyszących mu ludzi:
- Dziękuję, że pomogliście bezpiecznie dowieźć tutaj ciało Jarla. Jestem Ingrid Reidardatter. Witam was w Twierdzy Börgefjel, rozgoście się i odpocznijcie. - Następnie skierowała swoje spojrzenie na młodego sługę:
- Hjanaär złóż proszę ciało Jarla w sali obrad. Zaraz obudzę kobiety, by się nim zajęły.
Ponownie popatrzyła na Midritha:
- Jeśli nie jesteś zbyt zmęczony chciałabym usłyszeć o sytuacji w Skatte.
Hans krótko skinął głową.
- Dali się podejść. Jak dzieci. Gdybyśmy byli Thursami... - odezwał się niespodziewanie jeden z mężczyzn, którzy przybyli razem z wozem. Tłuste, ciemne włosy opadały mu po bokach zapadniętej, nieruchomej twarzy; światło pochodni odbijało się dziwnie na rozległej oparzelinie mówiącego. - ...to kupiłabyś jedno gnijące ścierwo za trójkę żywych. - uniósł w górę urękawiczoną dłoń, pokazując na palcach cyfry - Naucz się liczyć, kobieto. Lepiej. Martwi nie uniosą broni. Nie trzeba nam zdechłych symboli, tylko rąk do walki. - uniósł oczy na Ingrid, puste i obojętne. Gorzkie słowa leciały z jego ust monotonnym, cichym strumieniem, jakby wargi wypowiadały je bez udziału umysłu czy serca.
Ingrid obrzuciła mówiącego uważnym spojrzeniem, a potem odpowiedziała spokojnym głosem:
- Cieszę się w takim razie, że dotarłeś tutaj, bo niedługo będziemy mieli okazję ponownie walczyć.
Odwróciła się i odeszła do twierdzy, zdając sobie sprawę że Midrith podąża za nią.

Gdy dotarli do głównej sali wskazała mu stojące przy kominku krzesła:
- Nie będę ci długo dzisiaj zawracać głowy, bo już późno, a ty pewnie jesteś zmęczony, powiedz mi jednak co zastałeś w Skatte. Jak wygląda tam sytuacja? Nastawienie? - Zapytała gdy tylko usiedli
- Nie miałem okazji zdobyć wiarygodnych informacji - odparł krótko. - Zbierają się, ale niechętnie. Czekają na coś, no i mają to święto niedługo. Pospolite nie ruszy. I są niespokojni. Jak słyszysz niewiele nowego przynoszę - w jego głosie zabrzmiało niezadowolenie.
- Nie szkodzi. - Kobieta uśmiechnęła się smutnym uśmiechem. - Ciągle przybywają nowi ludzie z rozbitej armii, a wraz z nimi kolejne złe wieści. Do Skatte zbliżają się kolejne siły, które zamierzają na nas uderzyć. Mamy trochę pomysłów jak im pomieszać szyki, ale o tym porozmawiamy jutro. Teraz powiedz mi jak udało ci się odzyskać ciało mego ojca. Gdzie je znalazłeś, w jakich okolicznościach. Chcę znać wszystkie szczegóły by dobrze pielęgnować gniew na tych, którzy się tego dopuścili.
- Ciało Jarla Skatte zostało owinięte w skóry z posłania w którym leżał i wyrzucone przez okno z drugiego pietra w błoto na dziedziniec. Leżało tak aż do południa, podczas gdy na ulicach Skatte dokonywała się “zmiana rządów”. Później sprzątnięto je, owijając w całun i złożono w jednej z chat. Stamtąd je wykradłem - odpowiedział cicho, wolno, głosem tłumiącym emocje, które ukrył gdzieś pod powierzchnią.
Jedyną reakcja kobiety były zaciśnięte nieznacznie szczęki i spojrzenie, które wyraźnie stwardniało:
- Dziękuję ci za tę odpowiedź. - Skinęła głową. - I za to, że przywiozłeś tu jego zwłoki. Nie wszyscy patrzą na sprawy tradycji, jak ten mężczyzna z którym dotarłeś do twierdzy.
Hans krótko skinął głową.
- Pójdę już do siebie. Ty także odpocznij. Kolejne dni nie zapowiadają się spokojnie. - Po tych słowach Ingrid wstała. Po drodze zajrzała jeszcze do sali obrad, by się upewnić, że
Tindåra i Eilen niczego od niej nie potrzebują, a potem do dzieci czy wszystko u nich w porządku. W końcu mogła spróbować się przespać. Chociaż kilka godzin.
 
Eleanor jest offline