Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2015, 18:44   #57
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Jak to mawiają, ostatnią rzeczą, której spodziewałbyś się w sypialni swojej kobiety jest gach, który bierze ją a tak, w taki sposób, a jeszcze inaczej. Mądrzy ludzie powiadają, że ponoć takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często, toteż mąż powinien w większości przypadków powinien puścić takie pomówienia w niepamięć. Wszakże ludzie żyją w Imperium i wierzą w Sigmara, dobrzy ludzie. A jednak, jakimś nadprzyrodzonym zrządzeniem, takie rzeczy zdarzają się. Niby niemożliwe. A zdarza się.

Myśli takie towarzyszyły Gustavowi von Schliesserdorf od czasu, kiedy otworzył sekretne przejście do miejskich kanałów. Hipotetyczny przypadek gacha w łóżku rogacza i ich sytuację łączyło to, że ktoś wszedł nie tam, gdzie powinien. Być może nieco niedocenili sytuacji, w której się znaleźli. Mogli wszak zawrócić wcześniej.
Jednak po dokonaniu czynu wejścia w obu przypadkach było już za późno.

Gustav rozszerzył ze zdumienia szeroko oczy. Jakimś cudem w kanałach miasta Delberz znajdowały się… No cóż, czymkolwiek były istoty przypominające żywe trupy na ich drodze. Zamierzał w przyszłości zastanowić się nad odpowiednią nazwą dla ruszających się trupów.

Gustav zwinął się w ukropie, mając nadzieję, że Magnar będzie na razie w stanie zająć tego, który stał na ich drodze. Ostatecznie, jedyne, co potrzebował, to strącić go do ścieku. Sięgnął do torby podróżnej, skąd wyciągnął zwój grubego sznura, który był na jednym końcu opatrzony żelaznym hakiem.

Koniec z hakiem rzucił na nierówną posadzkę, natomiast resztę liny rzucił w stronę Liessa. Nie mieli zbyt dużo czasu, a perspektywa walki z monstrami, przy okazji taplając się w gównie, nie przemawiała do Gustava. Potwory także nie wyglądały na takie, które dawały za wygraną. Zgiął kolana, próbując zyskać lepszą pozycję na śliskiej posadzce.

- Duży, pomóż mi no z tą liną - krzyknął Gustav. - Magnarze, strąć bydlę do ścieku dopiero, jak wyciągniemy Meinholfa! Ruszmy się, drużyna!

Miał nadzieję, że uda im się w miarę szybko wyciągnąć ciurę. Co do tego, że Magnar da sobie radę z trupem na przejściu, nie miał wątpliwości. Zależało mu na tym, żeby ciura wyszedł z metaforycznego i całkiem dosłownego szamba w jednym kawałku. Co do ujmy na honorze za wpadnięcie w śmierdzącą breję, cóż, było za późno.
 
Santorine jest offline