Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2015, 20:32   #21
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Gdzieś w archipelagu Serpens...

Uparcie ponawiał próby wspinaczki. To był test dla jego wytrwałości,lurker ani myślał rezygnować. Arconowie mieli w zwyczaju doprowadzać przedsięwzięcia do końca. Kamienna iglica, była w tej chwili jego przeciwnikiem. Mimo świetnej zręczności dało znać o sobie osłabienie ostatnich dni. Ale nawet kiedy pacnął plecami o piach u stóp skały, zacisnął tylko zęby, ponownie szukając miejsc dla dłoni i stóp, szczelin, które umożliwiłyby dotarcie na kamienny szczyt. Zwieńczeniem wysiłku i ostateczną nagrodą był widok na wyspę. Od razu zwrócił uwagę na ruiny w tropikalnej oprawie.



Zanotował sobie w pamięci kierunek, w którym należy podążać. Wpierw jednak trzeba było przedostać się przez piekło dżungli...

Atakujące go insekty sprawiły, że musiał użyć jednego z liści, by się od nich odganiać. Nie chroniło go to jednak przed ukąszeniami. Dodatkowo wilgotność sprawiała, że powietrze można by kroić nożem. Warunki dla wyczulonego na poziom tlenu lurkera były zaiste trudne. Denis cierpiał katusze, dżungla oplatała go całkowicie, wyciskając z niego siły. Czuł się intruzem w tym środowisku. Kilkukrotnie zastygł, słysząc odgłosy poruszające wyobraźnię. Zobaczył olbrzymie gady bezszelestnie przesuwające się między konarami. Nie chciałby dostać się w uścisk wężowych splotów... Z drugiej strony zostać rozszarpanym przez zębiska czyhających w buszu drapieżników, też nie było miłą perspektywą. Odetchnął w chwili, kiedy wydostał się z dusznej gęstwiny. Jak onieśmielony odkrywca niemo wpatrywał się w górujące nad nim ruiny. Przypomniało mu to jego podwodne wędrówki. Stał u stóp schodów, które były z pewnością świadkiem wielu wydarzeń. Blask zachodzącego słońca dodawał miejscu groźnej natury. Sceny wyryte na tablicach przedstawiały ucieczkę ludzi przed wodnym żywiołem. W tej chwili lurker oddałby wiele, by zanurzyć się w majestatyczny błękit. Obawy wzbudzał zaś powrót przez dżunglę. Denis postanowił zwiedzić te miejsce. Możliwe, iż znajdzie tu nocne schronienie, a nade wszystko wodę, której brak jeszcze bardziej odczuwał po wycieczce przez ostępy puszczy.. Samotny rozbitek zapuścił się w ruiny. Natychmiast przysłonił go cień obelisków porośniętych zielonym dywanem. Odgłosy dżungli ustąpiły miejsca ciszy pamięci pokoleń zapomnianej, serpensowskiej cywilizacji...

 
Deszatie jest offline