Stefan szedł parę kroków za Stanisławem niosąc bukiet kwiatów wybrany przez Sao i starając się jak najbardziej przy tym jak poważny adiutant, czy chociaż ci fajni, sarkastyczni lokaje z filmów. Rozglądać się zatem mógł tylko bardzo dyskretnie, ale przy wyglądzie hotelu nasuwało się jedno - "totalne burżujstwo".
- Milordzie, kręci się tutaj istna śmietanka towarzyszka. Mniemam, że także z naszej ojczyzny - Stefan nawet mówiąc w języku Piastii starał się przemawiać na tyle elegancko na ile potrafił.
- Pawle, jesteś pewien, że ta druga woda kolońska była potrzebna? - odparł Stanisław nie wychodząc z roli Radziwiłła - Przecież Sa... tamta poprzednio kupiona w sklepie była dobra.
-Słyszałem, że tej używa ten cały generał Mustang, cokolwiek jego kompetencja jak słyszałem była wątpliwa, ale zanim oślepł miał, że tak powiem opinię niezłego babiarza. Zatem musiał się znać na rzeczy
-W takim razie nie powinienem był jej używać... Jeszcze sprawię złe wrażenie. - starszy Nowicki zerknął w lustro w hallu. Dyskretnie jak na Radziwiłła przystało.
- Gdzieżby! Milord jest wręcz wy... przesadził ze staraniami. I kwiaty nadrobią. Ale nie co dzień się oświadcza...
-Naturalnie... -poprawił lekko krawat.
Weszli do sali restauracyjnej
- Panna Angelique, jakże miło panią znowu widzieć -Stasiek uśmiechnął się tak, że aż dziw, że nie zaczął się świecić jak Armstrongowie.
Ostatnio edytowane przez Guren : 19-07-2015 o 22:07.
|