Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-07-2015, 00:30   #91
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nowiccy w klinice Marcoha

Stefan postanowił dać Staśkowi 5 minut. Potem postanowił wejść za nim do toalety. Bądź, co bądź starszy wyglądał na wyjątkowo wzburzonego. Zwłaszcza skoro nie naszło go szczerzyć zęby do Święćkowskiego i wykazał się jakimś wrednym dowcipem wobec niego. Święćkowski stanowi za niskie progi, by się podlizywać, czy też po prostu Stasiek jest zbyt wkurzony na przesadne grzeczności? Tak czy tak, tylko idąc za nim Stefan Nowicki mógł się przekonać.
- Nie wy zostajecie! - zablokował Sao – Ten doktór mówił, że po tym zabiegu Stasiek może się porzygać raz, czy dwa. Ktoś będzie musiał go zaprowadzić do porządku, włosy przytrzymać jak będzie rzygać! I nie! Ty nie możesz, Sao. Stasiek, mi tego nie daruje. Jego logika może ci się wydawać pokręcona, ale trzeba ją uszanować. -skłamał jak najęty – Na co mi krzesło? Uwaga sarkazm. Aby w razie czego zdzielić idiotę. Uwaga, koniec sarkazmu. A krzesło potrzebne mi, żeby Stasiek miał się na czym oprzeć po rzyganiu.

Tak naprawdę potrzebował krzesła, aby zablokować od wewnątrz drzwi jakby Xingijkę naszło wejść za nim. Ot, na wszelki wypadek, gdyby jego przemowa Siwej Zołzie nie wystarczyła. Jednego Stefan był pewien – obecność Sao była w tej chwili niewskazana. Starszy na pewno nie chcę być teraz przez nią oglądany, a według młodszego Nowickiego jej obecność tylko by mu zawadzała.
Sądząc po dymie papierosowym ulatniającym się z jednej kabiny Stasiek zdążył już zakopcić przynajmniej jednego.
- Stasiek?
-Zaraz… Nie dacie nawet 5 minut?
- westchnął ciężko starszy.
Młodociany mechanik otworzył drzwi z łatwością.

Rozmowa od tej pory prowadzona w języku Piastii
- Matko koch…Stefan! - zaprotestował Stanisław.
- Nie masz spuszczonych spodni, to uznałem, że można wejść. A życie na wsi z liczną rodziną nie nauczyło cię, że trzeba zamknąć zasuwkę, bo nie wiadomo, czy zara ktoś nie przyjdzie? - młodszy Nowicki przeszedł na język Piastii. Oparł się o framugę kabiny przyglądając się przyrodniemu bratu, który siedział lekko potargany na muszli klozetu (deska była opuszczona) z na wpół wypalonym papierosem w ustach .
- Nie dasz nawet pięciu minut…- westchnął ciężko Stanisław.
- Od Piastii nie wymykałeś się do kibla na szluga… I może ubzdurałeś sobie, że trzeba stać ode mnie parę metrów jak palisz, ale nie raczej byśmy wyszli na dwór niż byś zostawał tutaj na fajkę. I to po koniowale, który przynudzał o szkodliwości palenia...
-Chciałem pobyć sam na chwilę… Dobra?!

Stefan skrzyżował ręce na piersi. Chwilę obaj milceli.
- Aż tak bardzo się przejąłeś tą gadaniną tego koniowała o nadprogramowym kawałku duszy u ciebie?- zagadnął młody mechanik.
-Ten „koniował” wyciągnął ze mnie robale, a nie szanowny Smutas. Tylko dlatego, że generał go polecił musisz od razu…
-Aha, czyli to od Szkapy. A i tak nie zawadzi, żeby potem cię przebadał Smutas, czy mała Xingijka. Nie zawadzi skonsultować się z innym fachowcem. A tamten koniował od Szkapy jest koniowałem, bo pieprzył wyuczone regułki, bez uwzględnienia istotności problemu. Może i zna się na technice i to alchemik, ale to wciąż konował. Znachor z kolei uwzględnia uczucia i stan umysłu pacjenta. Bada, czy ma kategorycznie zabronić, czy lepiej gadać tylko o ograniczeniu palenia albo żuciu tytoniu. Albo nie wyśmiewa Malczakowej czemu śpiewa pod nosem od kiedy wie, że jest w ciąży, tylko z nią rozmawia czego się boi? I dlatego Smutas to znachor, bo kiedy go poprosiłeś, żeby mi nie mówić, że masz robale to nie poleciał od razu do mnie ze skargą. No nie?

-To czego chcesz?
–Stanisław znowu ciężko westchnął.
- To co ci dolega? Źle się czujesz po robalach? Czy chodzi o ten nadmierny kawałek duszy?
-Po robalach…
-Jakoś ci nie wierzę, Stasiek… A w ogóle to z czego jest dusza według alchemii? To zlepek z tych od rodziców? Może akurat jakiś od twojej matki był nadaktywny?
-Nie ma mowy….
-No danchemia lepiej się chyba zna na duszach, skoro po tym ponoć rozpoznają nie-ludzi. Tak czy tak trzeba cię pokazać Majeczce. Bo skoro Smutas nie zauważył nic dziwnego to może się nie znać…
-Dobra, dobra….
-Boisz się, że to jakoś cię podtrzymuje przy życiu? No jeszcze nie wiadomo… Może to taki wyrostek robaczkowy- jest, nie ma zastosowań, ale nie wadzi. Wehehe… A ciotki pieprzyły głupoty jak to, że żyjesz zdrowy, bo twoja matka jakoś alchemicznie podtrzymywała ciążę. Raz musiały głupie baby mieć rację… Stasiek?!
-Pierdolona suka… Musiała się poświęcać… Stryjek musiał mieć rację, że niektóre baby po prostu muszą się poświęcić… Bo szlachetne, podniosłe, czy kurwa romantyczne? Ja się na ten świat nie pchałem… I to z takim długiem…
–starszy Nowicki oparł ciężko głowę o kafelki.
- Że twoja matka? - Stefan zapytał po chwili. Odczekał kolejną chwilę, by powiedzieć: – Uwzględniasz, że jakby nie to co zrobiła, to nie byłoby nie tylko ciebie, ale też i mnie? I Tomka, Tosi…

Teoria Stanisława

-Ta… Kurna!
-Stanisław schował twarz w dłoniach – Szlag… A co jeśli wyjdzie, że cały czas byłem z tą suką scalony?! Nie jestem nawet tym za kogo się uważałem! A co Tata po tym wszystkim…
-To jest w ogóle możliwe?! Znaczy się, że to źle, że na stałe? Może lepiej tamto zostawić? Co ci robi za różnicę po tylu latach?! -
młodszego Nowickiego ogarnęła panika.
-[i]Ta… Albo wyczyści mi mózg… Czym ja będę bez pamięci? Bez wspomnień? Żeby tylko pozbyć się pozostałości po tej suce… Jakbym jej potrzebował… Urodzenie dziecka nie czyni matką… Wychowała mnie inna kobieta i jest mi z tym dobrze…
Stefan chwilę pomilczał, westchnął i powiedział:
- Stasiek…Ona zawsze będzie w tobie… Nawet wyciągnięcie ci kawałka duszy to… choćby nie naprostuje ci tych kudłów… Tylko mi nie mów, że jak się ogoliłeś na łyso na 15-stkę to żeby mniej ją przypominać?
-Nie, miałem dosyć nazywania mnie „Barankiem”…
-A może ci to wyjdzie na lepsze. Ty! Może dlatego jesteś tak babsko wrażliwy, bo masz w sobie właśnie ten babski pierwiastek! I taki niezdecydowany, miły do znudzenia. A! I ta próżność!! To wiele by wyjaśniało!! Tylko czemu do cholery tak bałaganisz?
- Stefan zamachał jak przy teatralnej prezentacji
- A co trzeba zrobić, żebyś przestał być tak bezczelną marudą? I czemu zawsze walisz tam gdzie najbardziej zaboli?! - starszy Nowicki podniósł głos.
- No i… Już dogryzamy? A co do mnie to mi z tym dobrze, bo i tak wszystkim się nie dogodzi, a świat się od tego nie zawali –młodszy pokazał starszemu język. Potem dodał:- No, ale blizny po tym jak cię ugryzła krowa też nie zabierze? Albo to co zrobiłeś dla ludzi? Tak, czy tak nie skończysz jak nie zapisana kartka. Inni ci przypomną. No w sensie… Tak w razie czego…
-Może nawet zmieni się, co będzie dla mnie ważne… Co z tatą… Znał mnie od początku i nagle miałbym się zmienić… A co dopiero Sao… Za słabo się znamy, żebym miał ją narażać na takie przykrości –
znowu oparł twarz o dłonie. – Stefek?

Teorie Stefana

-Ja ci pomogę przypomnieć. Tak po trochu…
-powiedział po przytuleniu starszego. Pogłaskał go przy tym lekko po włosach. Trochę jak przy rozczesywaniu koniowi grzywy, aby się uspokoił: – Nawet jak od teraz nic ci by nie wyciągnęli to… będzie całe mnóstwo nowych wspomnień… Za 10 lat i bez tego problemu możesz lubić zupełnie inne rzeczy, śmiać się z durnot jakie teraz wyczyniasz. Za tyle to i ja bez takiego problemu, będę inaczej wyglądać.. I już ja się postaram, żeby tacy jak Szkapa mówili, że 10 lat temu jak mnie ujrzeli, to od początku wiedzieli, że jestem geniuszem i się na mnie poznali. A ponoć najbardziej się chwalą ci co mają małe zasługi… Stryjek tak mówił i pewnie ma racje. No? Nie powiem Sao, że ryczysz, więc na zdrowie…
-Jak ty potrafisz uprościć sprawy…. –
Stanisław wysilił się na lekki uśmiech.
- To źle? - młodszy nie wiedział jak zareagować.
- Czasem bardzo dobrze jak inni za bardzo komplikują. Opowiadałem ci jak się rodziłeś?
-Tia… Wszyscy opowiadali jaki to byłeś mały i dzielny…
-Guzik prawda… Było naprawdę strasznie… To musiałem kolegom przyznać rację, że nic dziwnego, że niektóre kobiety od tego umierają… Z siedem razy chciałem uciec. Z co najmniej… No, ale nie mogłem zostawić mamy… Ona się pewnie bała jeszcze bardziej… I w końcu wylazłeś…
- nawet się cicho zaśmiał.
- No i? Stwierdziłeś od razu, że nie widziałeś nic słodszego? Czy coś równie banalnego...
-No co ty! Miałem 7 lat i myślałem, że nie widziałem niczego brzydszego. Byłeś sino- czerwony od płaczu, pomarszczony i z chudymi kończynami. Jak jakaś żaba, albo ogolona na łyso małpa. W życiu nie widziałem łysej małpy, ale tak właśnie pomyślałem… Hehe… Chyba nawet powiedziałem „Jakie to brzydkie!”. A jak się darłeś… I jeszcze mnie obrzygałeś jakimiś wodami…


Stefan urażony puścił Staśka, ale zaraz starszy go poczochrał.
- Jak mi cię dali na ręce to złapałeś mnie za palce. Jak to niemowlak. Ale mógłbym przysiąść, że miałeś przy tym wyraz twarzy jakbyś wołał „Nie zostawiaj mnie tak!”. I wtedy spłynęło na mnie cała ta miłość… Tak od tak. Że nadal tylko w takim wypadku wierzę, że może wyjść taka od pierwszego wejrzenia…
-Ja tam nie wierzę, że samo to pierwszego wejrzenia starczy. Trzeba jeszcze czasu, starań…
-Się wie! –
potem Stanisław znowu posmutniał przy okazji puszczając młodszego: – I miałbym to od tak zapomnieć?
-Niejedno już przeszliśmy, nie? A ja ci się tak przypomnę, że… Hej! Może w końcu cię oduczę zawieszania marynarki na krześle?! I czego się śmiejesz?
-Jak ty już coś powiesz! Jesteś pragmatyczny do bólu…
-No i?
-W gruncie rzeczy to fajny z ciebie dzieciak, tylko strasznie czupurny. Za łatwo się jeżysz, nie lubisz owijać w bawełnę. W efekcie łatwo nie zrozumieć twoich prawdziwych intencji. Choć i ja komplikuję… Ale swoich nie zostawisz, nie przejmujesz się co o tobie myślą. I tak cię kocham, wiesz?
złapał młodszego w kleszcze.
- Takie głodne kawałki zostaw Sao! Albo Angelice jak masz się z nią ożenić! Ku chwale ojczyzny!! -poczerwieniały Stefan próbował się wyrwać.
-Tak, tak Angelika…. Tylko jakby to ją… No skoro ci kosmici to może by coś w stylu „Świat to niebezpieczne miejsce, zwłaszcza dla samotnej matki…” Może być?
-Nie wymieniałbym tej „samotnej matki” przy ludziach… Ale klęknij z pierścionkiem. To o ile Szkapa zapłaci… I z bukietem kwiatów… Byleby nie czerwone róże, bo to wyświechtane i tandetne… A może nie! Dlatego muszą być czerwone róże! Tak czy tak trza klęknąć z kwiatami. Stryjek twierdzi, że nie najskuteczniejsze metody do zdobycia kobiety to zrobienie z siebie idioty i ukorzenie się przed nią. W każdym razie naraz musi to być upokorzenie i zrobienie z siebie idioty! Nie ważne, czy tylko klęskasz przy oświadczynach, czy w jej imieniu zdobywasz szczyt górski!
-A on niby się zna?
-A racji też nie ma?
-Cóż…-
Stanisław poprawił przed lustrem włosy.- Tak czy tak Stefek, czyny może i są ważniejsze, ale ludzie nadal lubią deklaracje słowne o uczuciach. Panie szczególnie, ale i tak… Uznaj to za te uniżenie i zrobienie z siebie idioty, ale tak działają relacje międzyludzkie, młody. Ech… A propo dziwacznych metafor… Mam nieraz wrażenie, że jestem teraz w sytuacji jak wtedy jak się rodziłeś. Najchętniej bym nawiał, ale nie mogę od tak zostawić ludzi wokół mnie. I kto wie? Może wyjdzie z tego coś dobrego i wartego zachodu?
-Ale i tak ani słowa Sao co tutaj robiłem! Trzymamy się wersji, że trzymałem ci łeb jak rzygałeś! Choćbyś mnie końmi!
-Stefek! Nie możesz uświadamiać mojej dziewczyny na tym etapie, że robię coś takiego jak rzy… wymiotowanie!
-Może jeszcze, że jesz, trawisz, a w nocy schodzą anioły zabierając ku… przetrawione elementy?
-Tak!
–Ale i tak ani słowa o głodnych kawałkach!
-Dobra, dobra. Hehe!
-To idziemy od razu do Angeliki?
-W sumie powinienem się przebrać, wytaszczyć… Ale jak wrócimy i trzeba będzie badań to mi zejdzie cała odwaga… A co tam! Kosmici mieli przylecieć nas powybijać. Może to i bujda była, ale i tak ile z człowiekiem mogło się dziać jak go ludzie przepychają.
-Ale mimo tego przybyłeś! Efekt murowany!!
-Tak jest! To co powiesz na „Świat to straszne miejsce. Dzisiaj zapowiedziano nam apokalipsę od Księżycan. I cały czas myślałem o was. Że to szczególnie niebezpieczne miejsce dla samotnych matek. Może krótko się znamy, ale wierzę, że zrodziła się między nami specjalna więź” I jak brzmi?
-Przećwicz to po drodze...
-Dobra idziemy! Stefek? Po co postawiłeś krzesło na klamce?!
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 06-07-2015 o 20:47. Powód: Dopisane "Rozmowa od tej pory prowadzona w języku Piastii"
Guren jest offline  
Stary 13-07-2015, 11:37   #92
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Gdy Stefan otworzył drzwi, zobaczył sao ze strzelbą pożyczoną od kobiety Świętochowskiego.
- Czego nie gadacie? Myślałam, że robaki się wykluły i zeżarły ciebie i potem wzięły się za Stefana! Idziemy do domu a potem sam wiesz co… Tylko się nie wymiguj!
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 13-07-2015, 23:44   #93
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Przez Stefana przemówiło poczucie tradycji, więc powiedział na widok dubeltowki:
- O żesz kurwa!
-Spokojnie tygrysico
-Stanisław uniósł ręce.
- A gdzie tradycja!? Wałek trzeba było przynieść! A ty durna od razu z dubeltówki?!
-Faktycznie, to trochę za dużo...
-Nieważne! Stasiek się porzygał to musiałem mu potrzymać włosy. To normalne po czymś takim, że organizm się odtruwa, albo, że z bólu. A ta zaraz... Rzygał to i rozmów nie było słychać

Za tę wypowiedź dostał od Staśka karczycho, ale potem starszy Nowicki zarzucił sobie młodszego na ramię.

- Co ja jestem?! Worek kartofli?! - zawołał Stefan.
- Cicho. Jeśli idzie o zaręczyny do odbębnienia to idziemy zaraz. Tylko kwiaty trzeba kupić. Była panika przez panikę o ufoludy no to można tak wejść znienacka i się oświadczyć - polecił Stanisław. Potem wolną ręką uniósł brodę Sao, by patrzyła mu w oczy - Jeśli to w domu i "wiem co" ma oznaczać, że w końcu spędzimy trochę czasu we dwoje to nie mam zamiaru się wymigiwać, tygrysico.
- Moc mu wróciła! Aww yeah! Co z tego, że po hafto... - zawołał Stefan zanim Stasiek nim potrząsnął.
- Idziemy... Potem muszę jeszcze pójść na kontrolę do May lub Sama- starszy Nowicki z młodszym na ramieniu ruszył do wyjścia
-Radzę ci na dzisiejszą nockę pokazać mu magii Xing. By sobie nie bił do łba tej Andrzeli. Najlepiej w przeźroczystym wdzianku. Lubi takie.. - Stefan wyszczerzył zęby do Sao zanim znowu Stasiek nim nie trząsnął, niby zbyt mocno poprawiając młodszego na ramieniu.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 30-07-2015 o 11:12.
Guren jest offline  
Stary 16-07-2015, 17:47   #94
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel wstał spokojnie aby nie denerwować ochroniarza i skłonił się głęboko bossowie na modłę Xngijską przyładając zamkniętą pięść do otwartej dłoni następnie przemówił w języku matki - Tłumacz nie będzie konieczny wielmożny Panie, wprowadzono cię w błąd wojowniczka nie jest nieśmiertelna jedynie zmodyfikowana. Właściwie nie istnieje realną nieśmiertelna można mówić co najwyżej o nienaturalnym wydłużoneniu życia- Wyjaśnił spokojnym głosem.

- Jej krew na nic ci się nie przyda proces któremu została poddana ma wiele wad. Istnieją też inne ale wszystkie z nich są niedoskonałe zawsze trzeba poświęcić jakąś część tego co czyni nas istotą śmiertelną: Ciało,duszę lub umysł. Jednakże istoty ludzkie są przeznaczone do wiecznego życia i nieustająco dążą ku entropii- Wyjaśnił.

- Jestem handlarzem informacji i jeżeli interesuje cię ta tematyką wielce łaskawy i wielmożny Panie mogę ci ich udzielić w zamian za współpracę zostałem przysłany tu jako przedstawiciel gangu Greedowców z Central City którzy pragną nawiązać przyjazne relacje biznesowe z wami Wielce Szanowany.- Powiedział.
 
Brilchan jest offline  
Stary 18-07-2015, 12:35   #95
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Tak rzeczywiście zabawne... - odpowiedział na kpinę siostry po czym dodał - ... w końcu cyrk nie może się równać z tak pasjonujących zajęciem jak bycie ochroniarzem aktora prawda ?
- Zaprawdę nie może. Wiesz, najlepiej założymy trupę rodzinną, Thorgal i Valeria, jego niezwyciężona Siostra. Tylko stalowe bikini muszę sobie załatwić. Wiesz, może Wujka Hilfsmarka weźmiemy, potrafi sikać na pięć metrów, a kiedyś zgasił ognisko. - Hedda zawyła ze śmiechu.
- Mnie i Stefano też weźmiecie ? - Zapytała Leslie.
- Publika nie zdzierżyła by takich popisów chyba tutejsi są trochę przeczuleni.
- No nic, idziemy do Cyrku? Żebyśmy tylko tego Thorgzla nie spotkali
- Jakby co, to wstąpię do waszego cyrku z marszu!
- Możemy iść tylko spodziewaj się trochę bałaganu po ostatnim wiesz kierownik im się nagle zwinął.
- Miałam tak. Szef zmarł na Serce podczas nocy z prostytutką... męską. Ale przegoniłam reporterów i żona dała premię. - wyszczerzyła zęby
- Heh raczej mało chwalebny sposób na śmierć ale się zdarza, to zobaczmy czy dobrze przypuszczałem.

W cyrku oczywiście było zamieszane sam uśmiechnął się na pomysł miotania granatami do Youkiego no ale ten zapadł się pod ziemię.
- Czyli dobre przeczucie miałem. Raczej nie jest z tych wygadanych... czy też jest niema ?
- Nie chce być... tajemnica zawodowa - odparła hedds
- Don naprawdę przeprasza i zapewnia, że to się więcej nie powtórzy. - Dodała
"Niech wyjawi prawę" Napisano na drugiej kartce
- Mam drewno, podpalamy - Leslie niosła podejrzanie wyglądający chrust - Babcia mówiła, że wystarczy jedna iskra
- Nie szukałaś łomu ? - rzucił do Leslie - Co takiego jej zrobił że się tak wściekła ?
- Eeee to tajemnica zawodowa... zostaw to! Jeszcze coś spalisz. - zawołała do dziewczyny.
- Wykurzymy ją ogniem! - Armstrongówna promieniała. (Spark)
- To nie zwierzyna by ją ogniem wykurzać no ale widzę że tylko się chwaliłaś swoimi talentami skoro wolisz spalić drzwi niż je otworzyć. - Vilmund postanowił zagrać na "złodziejskiej dumie" młodej.
Młoda popatrzyła Hardo i z urazą na Vilmunda i wzięła leżący niedaleko Kamień i z krzykiem zaszarżawoła na drzwi. Te jednak otwarły się i wyskoczyła z nich zamaskowana dziewczyna, która zrobiła salto nad głową Leslie
- Bardziej mi chodziło o to że niby każdy zamek otworzysz. - skomentował kręcąc głową jak złapała kamień, widząc akrobatkę dodał - Zawsze taka skoczna jest ?

Kobieta wylądowała na równych nogach i skinęła twierdząco głową, a tymczasem Leslie wypadła przez drugą stronę przyczepy przebijając ścianę. Zawróciła i dysząc wściekle wyszła drzwiami dzierżąc lampę w ręce.
- Lepiej się uspokój bo jeszcze nam każą zapłacić za tą demolkę. - zwrócił się do Armstrongówny a następnie do siostry - To co teraz ?
Zamaskowana Ryzykantka dobyła wspaniałej szpady i przecięła lampę na pół, co nie powstrzymało wychowanki Greeda. Dziewczyna natarła z dwoma kawałkami lampy, ale zamaskowana unikała jej ciosów.
- Co się tu dzieje! - Vilmund usłyszał za sobą głos May, przemawiającej głosem zdolnym kruszyć skały.
- Sam bym chciał wiedzieć... - westchnął ruszając powoli w stronę Lesie - ... mieliśmy z nią pogadać a nie się bić no chyba ze ci nie zależy na autografie ani spotkaniu.
- Ogłuszymy ją i zaciągniemy tą... kimkolwiek jest Don Rialto i on nam podziękuje. - zawołała Leslie.
- Łapiemy je na trzy - rzekła Hedda cicho.
- Nigdzie na idę! - odparła Zamaskowana.
- Ty swoją ja swoją ta ? - szepnął do siostry.
- Ta... Puki są sobą zajęte... A ta mała to kto? - zapytała wskazując na May.
- To May szef cyrku zanim się zawinął przepisał cały bajzel na nią dlatego taka zła...
 
Rodryg jest offline  
Stary 19-07-2015, 20:36   #96
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Sao popatrzyła na Stefana spode łba. Ale nic nie rzekła, a potem razem poszli do na zakupu. Stefan miał wybrać z Stachem garnitur i nowe ubranie, a Sao załatwiła kwiaty, wodę kolońską, i potem zaprowadziła Stacha do kosmetyczki i fryzjera, miał lśnić
Potem udali się do hotelu Cronos. Był to bardzo konserwatywny przybytek, gdzie przebywali Amestrianie i Piastiańska Arystokracja. Wśród widocznej obsługi nie było praktycznie invalczyków. Ponoć w hotelu przebywał książę Indelfons Radziwił, stary bezdzietny stryj "Ojca" Stanisława Radziwiła. Angelique Raven ciekała w Sali restauracyjnej. Była blada, ale odrobinkę już utyła. Ponuro grzebała widelcem i wpatrywała się w pustkę czerwonymi oczami.

Magister Fu uśmiechnął się i gestem nakazał wyjść wszystkim i potem usiadł naprzeciwko Samuela.
- Obydwaj wiemy, że ta krew nie ma znaczenia - rzekł czystym piastiańskim pozbawionym śladu obcego akcentu - Jednak sprzedaję członki jeleni Tunguskich jako środek na potencję. Zarabiam na tym, w co wierzą ludzie, nie na prawdziwych lekarstwach. Wystarczy, że publicznie odda dwie kwarty. Moi doradcy sugerowali, abym sprzedał jej organy, ale na tym zarobię tylko raz - uśmiechnął się Kim są ci Greedowcy? Mają coś wspólnego ze słynnym panem Avido z Aerugi, nieprawdarz?

Tymczasem Vilmund z siostrą rzucili się na walczące dziewczyny. Obydwoje osiągnęli coś w rodzaju sukcesu. Znaczy się, Heda oberwała w kostkę, ale miała za twarde kości, a Vilmund przycisnął Leslie do ziemi, ale ta go podniosła i z Midgardczykiem na plecach szła w stronę zamskowanej… Wtedy Właśnie Hedda ściągnęła jej z twarzy maskę. Ich oczom ukazało się oblicze bardzo podobne do tego jakie znali z kina i plakatów, nie licząc dwukrotnie złamanego nosa.
- Co to ma znaczyć? - zawołała Leslie
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 19-07-2015, 22:02   #97
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan szedł parę kroków za Stanisławem niosąc bukiet kwiatów wybrany przez Sao i starając się jak najbardziej przy tym jak poważny adiutant, czy chociaż ci fajni, sarkastyczni lokaje z filmów. Rozglądać się zatem mógł tylko bardzo dyskretnie, ale przy wyglądzie hotelu nasuwało się jedno - "totalne burżujstwo".
- Milordzie, kręci się tutaj istna śmietanka towarzyszka. Mniemam, że także z naszej ojczyzny - Stefan nawet mówiąc w języku Piastii starał się przemawiać na tyle elegancko na ile potrafił.
- Pawle, jesteś pewien, że ta druga woda kolońska była potrzebna? - odparł Stanisław nie wychodząc z roli Radziwiłła - Przecież Sa... tamta poprzednio kupiona w sklepie była dobra.
-Słyszałem, że tej używa ten cały generał Mustang, cokolwiek jego kompetencja jak słyszałem była wątpliwa, ale zanim oślepł miał, że tak powiem opinię niezłego babiarza. Zatem musiał się znać na rzeczy
-W takim razie nie powinienem był jej używać... Jeszcze sprawię złe wrażenie. -
starszy Nowicki zerknął w lustro w hallu. Dyskretnie jak na Radziwiłła przystało.
- Gdzieżby! Milord jest wręcz wy... przesadził ze staraniami. I kwiaty nadrobią. Ale nie co dzień się oświadcza...
-Naturalnie...
-poprawił lekko krawat.

Weszli do sali restauracyjnej
- Panna Angelique, jakże miło panią znowu widzieć -Stasiek uśmiechnął się tak, że aż dziw, że nie zaczął się świecić jak Armstrongowie.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 19-07-2015 o 22:07.
Guren jest offline  
Stary 22-07-2015, 20:53   #98
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel uśmiechnął się lekko również usiadł skinął głową dziekując tym gestem za pokazany mu szacunek - Rozumiem Wielce Szlachetny Panie cieszy mnie twój rozsądek i jestem gotów przystać na twą wspaniłomyślną ofertę widzę tylko jeden problem: Wojowniczka wyraziła chęć opuszczenia tegoż miasta a z twych słów wynika że chcesz powdtarzać pobierania wielokrotnie o Panie. - Powiedział zmartwionym tonem w mówię ojca.

Mieszaniec nie zamierzał oczywiście dawać im prawdziwej krwi Illeny sądził bowiem że wilk z Zakonu postanowił spróbować miękkiego podejścia nawet jeżeli nie prawdziwą krew powtórzyć mogłaby okazać się groźna.


Trzeba więc będzie zbudować miniaturową pompkę ukrytą pod skórą która zassysałaby krew że słoja wypełnionnego krwią świniaka albo Pana Vilmuda żeby nie zorientowali się za szybko. Stefek powinien sobie dać radę z takim mechanizmem w razie czego pomoże mu Pani Winry tylko jak przekonać gangstera żeby pokojowo zrezygnował z kury znoszącej złotę jaja?

- Rozumiem że to dla pana niewygodna sytuacja i w innej sytuacji bym się do tego nie przyznawał ale jako że jesteśmy w cztery oczy zdradę jaśniepanowi pewien sekret. Ta babeczka i goście których załatwiliśmy wespół z nią to pozostałość po nieudanym eksperymencie wojskowych z Amesteris wynajęli mnie bo chcą uniknąć rozdrapywania starych ran i załatwić sprawę po cichu. Wojowniczka jest jednym w miarę stabilnym efektem chcą ją żywą w Centrali. Ubytku odrobiny posoki nikt nie zauważy ale jeżeli złotooki Babsztyl nie wróci w wyznaczonym terminie mogą wpaść w panikę i zrobić coś głupiego - Broken wzruszył ramionami.

- Tak mają to jeden z aliasów Szefa słyszał Jaśnie Pan o masakrze w Dublith? Organizacja którą reprezentuje to zbiorowisko tych na tyle sprytnych żeby wyjść z obławy a ostatnimi czasy odzyskaliśmy część aktyw z Aerugo i chcielibyśmy je zainwestować tutaj- Tak właściwie to nie dało mu się zarzucić kłamstwa co najwyżej lekkie nagjęcie faktów.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-07-2021 o 20:46.
Brilchan jest offline  
Stary 27-07-2015, 22:06   #99
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan szedł parę kroków za Stanisławem niosąc bukiet kwiatów
Weszli do sali restauracyjnej
- Panna Angelique, jakże miło panią znowu widzieć -Stasiek uśmiechnął się tak, że aż dziw, że nie zaczął się świecić jak Armstrongowie.
Przez krótką chwilę Angelique zastanawiała się się, a potem nieco skrzywiła. - Ach, pan Stanisła Radzi... Bardzom rada widząc tu pana - rzekła uśmiechając się promiennie
- Radziwiłł - -wtrącił Stefan
- Przepraszam, czy mógłbym się dosiąść? - Stanisław niby niedbałym ruchem dłoni polecił młodszemu się uciszyć jednocześnie nie spuszczając wzroku z Angeliki.

Indelfon Radziwił się zjawia
- Że co! A kto niby prosi?! Jesteś moim wnukiem? Nie pamiętam cię! A może ona jest moją wnuczką? Nie, Nie, zapamiętałbym. Nie pożyczałem ci pieniędzy aby? Nie... To moje dzieci pożyczają i nie oddają! A może to bratanek chce, abym się zmęczył i przekręcił? Tylko ja chcesz tu się dosiąść to ostrzegam, że zamówiłem tylko leguminę. Dobrą mają tu leguminę, ale w domu była lepsza. Nie zamawiaj budyniu, mąką czuć. - gderał staruszek poprawiając obtarty, wyblakły garnitur
- Ja nie mówiłem do pana. Przepraszam najmocniej, ale czy wy nie jesteście, aby... waszmość Indelfons Radziwił? - Stanisław rozpoznał w staruszku brata Radziwiłła, który oficjalnie byl dla jego przykrywki ojcem. Wbijano mu za długo drzewo genealogiczne Radziwiłłów
- A więc dobrze pamiętam. Klucz to pamiętać kim się jest, a ja zawsze pamiętam, nie licząc tego jednego polowania co ten cały Janek robił grzybową i myślałem że jestem wiewiórką. To było dziwne, bo nie byłem rudy. Nie byłem, prawda? A ty to niby kto jesteś? Skąd mnie znasz? A tak, z gazet. Ci fotografowie wystrzelani być winni! Wolność słowa to nie wolność pstrykania!
- Stryjeczny Dziadziuś Indelfons! Nieoceniony senior rodu mego szanownego ojca! A tak... chyba powinienem się stryjowi przedstawić oficjalnie. Stanisław Radziwiłł syn Jana - Stanisław podszedł do staruszka wyciągając ręce jakby chciał go uściskać. Stefan szedł parę kroków za starszym.
- Myślisz, że to mi coś mówi? Was Radziwiłów jest jak pcheł na Stzygańskim psie. Dobra, uściskaj jak już musisz. tylko nie zamocno - staruszek wstał, a angelika patrzyła zaskoczona
-To chyba oznaka boskiej łaski, że ród liczny? Milordzie, sugeruję uścisk dłoni... -- wtrącił Stefan stojąc z boku
-Rozumiem, że stryj woli uścisk dłoni? -Stanisław wysilił się na uśmiech- W sumie dość niedawno się dowiedziałem prawdy o moich korzeniach

- Uścisk dłoni? Czyjej? Mojej? Jak tak chcecie - wyciągnął rękę i jzakoś uścisnął Stacha
- Ty Janka Synal? To mało oryginalny jesteś. Ma oryginalnego kota, dwugłowego. Ty nic podwójnego nie masz. Kolekcjonuję znaczki, i koty dwugłowe. Jednego mam. Choć zdechł i go wypchałem. Twój ojciec kolekcjonował choroby weneryczne. Głupi pomysł. Znaczki lepsze. Dzięki Drachmie mam dużo znaczków nieistniejących krajów, powinienem Strelikowowi chyba wysłać prezent. Dobrą grzybową robił Ten Jan twój.
- Intrygujące kolekcje zaistie, Waszmość. Ten kot to z przy granicy Piastii z Drachmą, aby nie? - przyznał Stefan ładnie się uśmiechając, bowiem poczuł sympatię dla szczerości i dowcipu starego szlachcica.
- Miło usłyszeć wieści o ojcu którego nie miałem okazji poznać.- Stanisław uścisnął dłoń Radziwiłła
- Nie, z rodzinnych włości w Kiejstutach. Ogrodnikowi się wylągł w składzie. Lubiłem go bo lubił starsze panie. Citka Halina przestała mnie odwiedzać. Dobry był ten ogrodnik, Hieronim mu było. Ilekroć patrzę na mego syna Hieronima to zawsze o nim myślę. A ty to kto jesteś? Kolejny syn? On się nie potrafił doliczyć, to czemu ja mam móc? Tymczasem Angelika zaczęła chrząkać

- To mój adiutant. I krewniak od strony matki... - wyjaśnił Stanisław - Przepraszam pannę Angelikę, ale tak nagle krewny mi wyskoczył. Czy nadal mogę się przysiąść.
- Z Waszmościem nie jestem spokrewniony, ale chętnie bym wysłuchał opowieści waszmościa o Hieronimie. - przyznał Stefan
- Och, oczywiście paniczu Stanisławie - rzekła z przesadnym zachwytem implikującym to, że była kiepską aktorką.
- A więc jesteś Jan. Wszyscy służący powinni być Janami. Niesłużący też. Byłoby prościej. Hieronim to był mój służący, syna po nim nazwałem. Tak jak drugiego po po stajennym, a córkę po fryzjerze... Podobni tacy byli. Choć Bartłomiej miała przez to problemy w szkole. No, ale nie wyzywa..li jej od Ildefonów
- Interesująca logika - przyznał Stefan - Ale Milordowi jest Stanisław. A mnie uniżonemu słudze Paweł.
-Wyglądacie dziś czarująco, Madmaselle Angeliko
- pochwalił Stanisław czarując dalej tak, że tylko brakował mu sparkli
- - Czarująca?! Och w mej sytuacji zaprawdę trudno wysłuchać jakiegokolwiek komplementu... Bowiem muszę ci wyznać, iż jestem przy nadziei mój zacny panie, a mój ukochany jest nieosiągalny - w jej załkała nieco teatralnie.
- Paweł? Lepiej niż Ildefons. Prawie pamiętam, że ojciec powiedział po prostu "Idź że stąd". Perunici nadają dzieciom Imiona w wieku siedmiu lat. A ta co płacze? Rzucił ją?
środa
- Nie jestem pewien Waszmościu Serniorze Radziwille - odparł Stefan

Oświadczyny
- Poobserwujmy
- Słyszałem od mojej posłanniczki. Tej Xingijki.... jest świetną Xingijską kwiaciarką. - zapewnił Stanisław - I dlatego... Paweł podejdź tutaj! - zapstrykał palcami.
Następnie wziął od Stefana bukiet i wręczył go Ravenównej:
- Może choć w połowie oddadzą wasz urok
Złapała się za serce.
- Zaprawdę, piękny to dar, który poruszy serce każdej niewiasty. Czemuż to tobie zacny paniczu dajesz mi te cudowne kwiaty - zawołała Angelika. Kilkoro gości zaczęło się przyglądać.

- Paweł - starszy Nowicki zaklaskał, a młodszy wyciągnął zza pazuchy małe pudełko. Podał je Staśkowi, a Stasiek klęknął na jedno kolano przed Angeliką. W środku puzderka był pierścionek: - Angeliko, świat to straszne miejsce. Dzisiaj zapowiedziano nam apokalipsę od Księżycan. I cały czas myślałem o was. Że to szczególnie niebezpieczne miejsce dla samotnych kobiet. Może krótko się znamy, ale wierzę, że zrodziła się między nami specjalna więź. Zatem... Angeliko Raven, czy zrobisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

Stefan miał cały czas przyklejony do twarzy pokerowy wyraz twarzy. Chyba mu jakaś łza się nazbierała do oka, bo musiał się silić, aby się nie śmiać. I tak stał wyprosotwany jak na świetnego adiutanta przystało.
Sala ucichła... Zapanowała taka cisza, że każde tyknięcie zegara wydawało się być jak uderzenie gromu.
Angelika zrobiła zszokowaną minę.
- Wyjść za mnie? To... Wstrząsająca wiadomość. Muszę to przemyśleć - Spojrzała w sufit i zastanawiała się dokładnie trzy sekundy.
- TAK! - zawołała i cała sala zaczęła wiwatować.
- Rozumiem, ze to nagłe. Ale cóż... uważam, że w niespokojnych czasach tylko wzajemna troska ludzi jeden o drugiego może nas ocalić. A to oznacza brać za innych odpowiedzialność. Mojemu ojcu to niezbyt szło, dlatego.... nie miałem okazji go dobrze poznać. Czy pozwolicie mi się tobą zaopiekować, Angeliko?
Angelika kiwała potakująco głową z pewnym zniecierpliwieniem.
- Oczywiście! - wstałała i pocałowała Stacha przy wszystkich obejmując go mocno
- Janie! - Zawołał Ildefons i z cienia wyłonił się wysoki i gróby Samedyjczyk w liberii lokaja o minie idioty na jaką stać było tylko ludzi wybitnie inteligentnych
- Tak panie?
- Znajdź orkiestrę i karz jej zagrać marsz pogrzebowy - rzekł konspiracyjnym tonem. Murzyn zaczął jej ostentacyjnie nie szukać szukając
- Teraz idziemy do taty - wzięła Stacha pod ramię

- A tak dobrze.... - wymamrotał Stanisław tracąc na animuszu.
Stefan przed wyjściem podszedł do Indelfona Radziwiłła:
- Muszę się udać teraz za milordem, więc w imieniu jego i swoim żegnam seniora rodu. Ze swej strony pozwolę sobie jeszcze tylko za przeproszeniem powiedzieć- tym marszem pogrzebowym uwodnił milord senior, że ma ZARĄBISTE podejście do życia. Naprawdę Zarąbiste! Taka szczerość. To tyle mogłem sobie pozwolić. A teraz muszę iść za milordziem Stanisławem zanim ktoś znowu wykorzysta jego miękkie serce...
- Jak masz osiemdziesiąt pięć lat to na wiele możesz sobie pozwolić - mruknął Ildefons gdy wychodzili.

Pokój Ravenów
Angelika weszła po schodach i zaprowadziła Stanisława do pokoju zajmowanego przez generała Ravena i ją oczywiście. Pokój pachniał lakierowanym drewnem a wszędzie słychać było tykanie zegarów. Generał stał przy stole i czyścił pistolety oficerskie marki Hammerhand i pogwizdywał wiejską piosenkę.
Angelika stanęła przed ojcem wypchnęła Stacha do przodu i rzekła.
- To jest mój nowy narzeczony. Nazywa się Stanisław i bardzo się kochamy. Po jutrze ślub - rzekła twardym tonem
Generał wstał i zawołał
- Że jak!
- A Tak! - krzyknęła Angelika

Stefan czmychnął za pozostałą dwójką do pomieszczenia zastanawiając się czy Raven pamięta poprzednie spotkanie. Nightwinga miał nadal ukrytego w nogawce spodni.
- Witam ponownie, wielmożnego generała - Stanisław spróbował być znowu czarujący- Wzruszyły mnie jej opowieści, więc czy pozwolicie mi poślubić Waszą córkę?
Stefana zaś zaczęło zastanawiać, czy Raven umie dobrze posługiwać się pistoletami i czy uzna teraz Staśka za "tego majstertkowicza od odmiennego stanu jego córki"

Raven był bardzo zmieszany. Wstał i chodził po pokoju z pistoletem myśląc na głos.
- Pułkownik Twardy mnie prosił już o rękę Angeliki, ale boję się, że wtedy ta cała Armstrong zrobiłaby mu to samo co memu ojcu. Chciałem też znaleźć takiego księcia z Aerugio, co kręci się w mieście, ale nie wiem gdzie. Jest. Ale wy mi też wyglądacie na odpowiedniego. - zagryzł wargi i rzekł - Zgoda, ale musicie wziąć pełną odpowiedzialność za stan mojej córki. Daty się zgadzają nawet - stanął przed Stachem wpatrując mu się w oczy.
- Sam jestem bękartem, więc wiem jakie są trudności z takim statusem -Stanisław uśmiechnął się lekko.
- Rzekliście książę z Aeguro? - wtrącił Stefan
- Pawle...
-Znam ludzi, którzy mogą coś wiedzieć miliordzie. Czy ten książę to nie ma na imię Julian?

- Julies... Tak. To brat króla, osoba wysoko postawiona i cennna dla moich... No możesz mi mówić Tato - Raven uścisnął Stacha
- Czyli pojutrze ślub... Tato. Paweł zanotuj to w notesie. I gdzie ma się odbyć ten ślub? - Nowicki w przebraniu Radziwiłła odwzajemnił uścisk dłoni
- Szybki ślub w Nowm Xerxes, to takie... dekadenckie milordzie. - odparł Stefan zapisując datę w swoim notesie wraz z notatką "znaleźć rudego Juliana".
- No wiesz, zaskoczyliście mnie. Nie myślałem o tym, ale nie może to być ślub religijny, bo nie tolerujemy prymitywnych zabobonów
- Phii! A po za tym Staś jest letytą chyba - rzekła Angelika
- No tak... W każdym razie przydałoby się jakieś miejsce do wyprawienia przyjęcia, tak na sześdziesiąt osób. No nic, razem z Twardym jakoś to załatwicie. Ja mam sprawy wagi państwowej do załatwienia. Kochanie, mam wspaniałą wiadomość! - zawołał. Z sąsiedniego pokoju Wyszła Izabela Ravenwood w nocnej koszuli, piękna jak zawsze.
- Ja i ten tutaj Stanisław Radziwił pojutrze się pobieramy - rzekła Angela z satysfakcją godną zwycięskiego wodza.

Na twarzy Izabeli przez krótką chwilę zagościła czysta nienawiść. Ale niemal natychmiast została zastąpiona troską
- Czy to nie za szybko? Musimy Urządzić Wesele, przeprowadzić badania lekarskie..
- Mam prywatnego lekarza, a chuczne wesele to takie... - Stanisław pstryknął palcami że szukał najlepszego słowa- Staromodne, zabobonne. W dodatku w takim miejscu jak Nowe Xerxes to wręcz niewskazane iść za staromodnością. A w ogóle to ja sporo podróżuje, a moi znajomi też
-Milord chce powiedzieć, że to by było dziwne jakby panna młoda miała wielu gości, a pan młody niewielu. Znajomi milorda są zbyt kapryśni, albo przebywają w ruchu, więc ciężko ich ściągnąć wszystkich naraz -
Stefan nie wychodził z roli i kartkował niby od niechcenia notes.
-I na co mi lekarz? Jestem zdrowy jak koń. Jak mi coś doskwiera to wystarczą mi domowe sposoby

- Jest pan pewien? - zapytała Izabela z ledwie słyszalnym jadem w głosie.
- Gości możesz synu zaprosić z ulicy... a co do posagu mojej córki. Rozumie pan, że 25 tysięcy marek będzie musiało wam starczyć
Izabela zrobiła minę, jakby miała jej żyłka pęknąć.

- Chyba mój organizm nie zawsze dobrze reaguje na tutejszą kuchnię. -[- wymamrotał Stanisław nerwowo. Liczył, że mu ułatwi ukrycie, że się wykurował - Mój żołądek to chyba patriota, skoro czasem źle reaguje na nadmiar tutejszej kuchni... Tak to pewnie to... - odzyskał animus- Wtedy Paweł mi przyrządza coś z Piastiańskiej kuchni. Pieniądze mnie nie interesują. Wystarczą mi po ojcu.
- Dobry z ciebie chłopak dobry, ale coś dać wypada, żeby ludzie nie gadali, że generał skąpi własnej córce na posag. Piętnaście tysięcy starczy - Angelika zaczęła go dyskretnie kopań w kostkę - No nic, idźcie robić rzeczy, co teraz młodzi ludzie tam robią... - poklepał Stacha po plecach
- Rozumiem... Tato. Nie chcę narzucać swojej religii, więc jestem otwarty na świecką uroczystość. Zatem do zobaczenia... Tato. Pawle, ustalenie moich gości zostawiam tobie - Stanisław znów się czarująco uśmiechnął i skierował do wyjścia.
- Tak jest, milordzie -Stefan schował notes, a potem ukłonił się przed Ravenami w wersji podpatrzonej u lokali z filmów. Nie ma co przesadnie naginać pleców.

Plany z Angeliką
Gdy wyszli z pokoju i znaleźli się na s Angelika warknęła mu do ucha
- Idioto! Czemu się wychylałeś? Dwanaście kafli biorę ja, pamiętaj. Miałbyś pięć jakbyś siedział cicho
- Mnie mi za to pewnie dzięki temu wyjdzie na ewentualnym rozwodzie, skarbie - Stasiek wyszczerzył zęby
Parsknęła cicho i zeszli na dół. Tam czekała na nich już Sao
- I jak - zapytała z niepokojem.
- Nie mówiłaś, że jest taki durny - odparła Angela
- Nie durny tylko naiwny i dobroduszny! - oczy xingijki były czerwonawe
- Daliście trafniejszy opis niż myślałem ...- Stefan się uśmiechnął- Aż się boje czy mówiłyście o mnie
- Jak tak twierdzisz... przejdźmy się kawałek, a potem każdy uda się w swoją stronę? - odparła Angela, Sao uśmiechnęła się jak... no Tygrys.

- Zawsze możecie zawyżyć koszty wesela, kupić taniej, a co zostanie pójdzie do waszej kieszeni - zasugerował Stefan.
- Sprytne... Tak robił generał Mesershmidt, póki go Armstrong nie wkopała - odparła Angela.
- Ciekawe... Ja rozumiem, że chcecie się uwolnić od macochy i ojca, ale nie utrudniajcie sobie też ewentualnego rozwodu... Chyba wolicie powiedzieć, że to wy przejrzałyście na oczy i zostawiłyście za sobą idiotę z ładną buźką?
- Chyba spiszemy intercyzę...Rozwód polubowny bez orzekania o winie. Ja... Nie chcę by ojciec mnie swatał z Twardym. Boję się go. Ah, Alatriste - zaczęło się jej zbierać na płacz
- Spokojnie, ja się wami zajmę. I co do Twardego podzielam odczucia... Nie tylko dlatego, że dla was za stary - Stasiek objął ramieniem płaczącą.
- Nie zrozumiesz. Ty nie znałeś kogoś takiego - wyszli na powietsze
- My idziemy ze Stasiem, A ty Stefan pociesz panią - powiedziała Sao
- Zostaw... Powinni trochę pobyć tak. Wtedy rychły ślub nie zdziwi - Stefan powstrzymał ją dłonią.
- Macie kogoś wyjątkowego... Rozumiem... Tylko zaginął... A wy musicie chronić to co zostawił coś po sobie... - starszy Nowicki pogłaskał Ravenównę po głowie.
-Jeśli zwyczajnie nie dał nogi jak sie dowiedział co zmajstrował...
- to Stefan powiedział już w języku Piastii. Potem przemówił we wspólnym- Milord zawsze miał miękkie serce wobec kobiecych łez. I wrażliwych kobiet

Sao wydawała się strzelać piorunami, a potem także się rozpłakała: - Ciebie przynajmniej tata kochał. A ja swego widziałam raz do roku... Mam pięćdziesięcioro rodzeństwa, a wczoraj pierwszy raz mnie pocałowano
- To ja tylko odprowadzę skarbka kawałek i do was wracam - zapewnił Stasiek, któremu bardzo zrzedła mina ale starał się trzymać fason

Stanisław z Angeliką
- Ale Alatriste był tak dzielny, co się z nim mogło stać. Pewnie uciekł jak mama z matadorem Tata wszystkim opowiada, że jest wdowcem, ale gdzie ja niby jeżdżę na wakacje - angelika się rozryczała
- Nie wiem, ale obstawiam, że się znajdzie. Pewnie po ślubie jak to rzeczy, które jak się poddasz się szukać to się zaraz znajdą - pocieszał Stanisław dotykając ramienia Ravenównej.
- Bez obrazy, ale nie masz co się porównywać z Alatriste! On był jak dziki wilk, jaguar z Tlaxlańskiej dżungli. Ty jesteś jak ten wiejski pies. Kochany... ale taki zwyczajny.
- Dobra, dobra skarbie my się nie popieramy z miłości. Więc kundel starczy. Ja z kolei wolę swoją kocicę. Ale ja i wy macie korzyści z ożenku, więc zadowolimy się tym co się trafiło. - Stanisławowi przeszła ochota na bycie czarującym. Widocznie wystarczyło traktować Angelikę po kumpelsku- Masz skarbie zdjęcie swojego jaguara. Paweł może i nie grzeszy urodą i delikatnością, ale wie gdzie szukać. To może i znajdzie waszego znajomka
Mam - Angelika wyjęła zdjęcie na którym widniała podobizna wysokiego mężczyzny o krótkich wąsach i diablo przystojnym licu.
- To czy mogę pożyczyć to zdjęcie? Popytam parę osób, a przynajmniej wykonam kopię, żeby móc poszukać - zaoferował Stanisław
- Weź ją, ale pamiętaj, że to moja ostatnia... prawie ostatnia pamiątka po nim - znów zaczęła płakać.
- Oczywiście, będę pamiętać - zapewnił Nowicki Angelikę

Stefan z Sao
- Dlatego dla pewności musisz go dzisiaj zaciągnąć do łóżka. By mu wybić z głowy rozczulanie się nad nią - syknął Stefan do ucha Sao,gdy tylko stasiek się trochę oddalił- Użyj Xingijskich sztuczek...
A w ogóle to przed chwilą zaliczyłaś całowanie ze Staśkiem do swoich życiowych tragedii

- Ale jak mnie wtedy zostawi - Sao także beczała
- To się wysil, by cię nie zostawił. -Stefan był względem Sao mniej delikatny- W przeciwieństwie do umówionych ślubów w Xing to tutaj obie strony muszą się starać. Bo oficjalnie są z uczuć, a nie dla wpływów i kasy.
Co on ma zgadywać co myślisz? Sama mu musisz powiedzieć co ci przeszkadza. Choć niestety jak ma wyjść z tym ślubem z Ravenówną i nie nadepnąć ważniakom na odcisk to niestety dla ciebie musi być dla niej miły. I tak pewnie zaraz wróci przepraszać z głupią miną. Ale po dzisiejszej gadaninie koniowała ostatnie co możesz zrobić to mu naskoczyć. Słyszałaś bajkę o wietrze i słońcu?

- Ale... - rzekła Sao a potem umilkła. Zastanowła się nad czymś i nagle pobiegła gdzieś.
- Siwa wracaj! Dlaczego ludzie uciekają jak mówię coś mądrego?! -zawołał Stefan za Xingijką
- Stefan, ja nie mam czasu. Musę się przygotować. Jak chcesz to pomóż. - pobiegła dalej do dzielnicy butików...
- Mam złe przeczucia... Ale jak zostawię cię samą to będzie jeszcze gorzej! Gdzie przywiązałaś sierściucha?! - młodszy Nowicki pobiegł za Xingijką
- Mimi! - zawołała i tygrys wybiegł z ciemności obok Stefana
- Psik!! Do budy! Zostań tam! - zawołał młodszy Nowicki do tygrysa. Potem zwrócił się do właścicielki- To czego ci potrzeba, Madame Sao?
- No jakieś perfumy, jedwabna suknia, butelka wina i pewrfumy i... co jeszcze? - zapytała Sao
- To... zależy co mu chcesz zrobić, albo z nim - Stefan skrzyżował ramiona. - Uwzględnij, że za te informacje możesz mi kiedyś wisieć przysługę. Ale... Stasiek preferuje zapachy kwiatowe. Czy są takie o zapachu lilii?
-Nie przeginaj... na razie kolacja... Co za dużo to nie zdrowo! - rZekła
- Mówię serio... Róże są wyświechtane. A myślę, że zapach lilii mu się spodoba. A osobiście wątpię, by po doktorku coś jadł. Rosołu to mogę wam przyrządzić. I cóż nie wiem jak daleko pójdziesz w uwodzeniu, więc spytam, czy Samuel ci mówił o kwiatkach i pszczółkach
- Mam piędziesiąt sióstr i braci więc wiem wszystko. Byłam na narodzina Cho Pi, mojej najmłodszej siostry! - skrzyżowała ramiona na piersi - Trochę poczekamy! Od wczoraj jesteśmy dopiero parą!

Uwagi Stefana o związkach i upodobaniach
- Z tego co zrozumiałem od Nory - "źli faceci naciskają i manipulują dziewczyny, by pójść dalej. Mili faceci szukają oznak przyzwolenia". A w Amestris jak obie strony są za, to pójście na całość na pierwszej randce jest możliwe. Uwzględniaj, że przy nim powiedziałaś, że miałaś wiele kochanek, a tu na zachodzie istnieje coś takiego jak "sex przyjaciele". Zwłaszcza, że po doktorku jest przybity... A Stryjek opowiadał o cudach jakie zaznał z pewną Xingijką za młodu... - Stefan nałożył ramiona na kark w wyluzowanym geście. - Swoją drogą to ciekawe co oferuje magia Xing na tym względzie...

- Tobie się na pewno nie zwierzę! I trochę... przesadziłam Nieważne. Spędzimy noc na pustyni przed motelem. Sami... w ciemności!

- To akurat z "sami w ciemnościach" brzmi jak zachęta na małe uga-czaka. Przyznaj po prostu, że jesteś czysta jak łza, skoro robisz takie halo o to, że się całowaliście- Stefan połozył dłonie przy pasie - Kiedyś powinnaś mu się przyznać, choćby zanim... pójdziecie dalej. Ja mówiłem prawdę o jego wyczynach i to bez owijania w bawełnę.
- Tobie? W życiu! - była lekko wściekła

- Ja cię! Wiedziałem! Masz wianek do oddania! Cnota jest- wskazał na nią palcem. Potem spoważniał: - Wątpie, żeby robił z tym problem.... Choć skoro wierzy w te "wiele kochanek" to pewnie zobaczysz u niego naprawdę durny wyraz twarzy. Samaś sobie winna. Chociaż pierwsze kroki są bolesne to powinien wiedzieć... Jak tak teraz pomyślę to cnotę stracił z jedną Maryśka, która miała na oku kolesia, który nie lubił dziewic. Marysia uznała, że trzeba stracić cnotę z prawiczkiem. I puściła kantem naszego Stasia zaraz potem. A on był w niej zakochany, więc najchętniej by ryczał w poduszkę przez tydzień. Wiesz miał 16 lat i mniej rozumu ode mnie. Ale Tata mu nie dał rozpaczać. I wykopał go z wyrka, bo ziemniaki się w końcu same nie odkopią.
- Przeze mnie Staś nie będzie płakał a jak tę flondrę dopadnę... - prostowała kłykcie z groźnym uśmiechem - Idę! - i poszła nie czekając na stefana

- Żeby nie musiała płakać przez niego... - westchnął Stefan idąc dalej za Sao -[i] Uwzględniasz, że Stasiek nie wie gdzie poszliśmy?
Wtedy rozległ się wrzask płoszący gołębie:
-PAWEŁ GDZIE JESTEŚ?! ODEZWIJ SIĘ DO CHOLERY!!
-Jak zwykle zaraz pitoli...
- westchnął Stefan - Mam z nim wracać? Czy wracasz z nami?
- To razem sobie wyjaśnimy! - rzekła na odchodnym

Stefan wzruszył ramionami i poszedł do starszego. Trzeba wracać do hotelu.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 29-07-2015 o 21:42.
Guren jest offline  
Stary 30-07-2015, 11:47   #100
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Pacyfikowanie dziewczyn nie poszło po myśli, co prawda obyło się bez ofiar jednak i nie był to pełen sukces. Vilmund nie docenił krzepy Leslie która zdołała się podnieść pomimo tego że niby ją przygwoździł do ziemi na szczęście siostrze poszło trochę lepiej. Jeśli zerwanie maski można było nazwać sukcesem choć wywołało to wyraźną dezorientację u Armstrongówny.

- No to siostra tego twojego ulubionego aktora i jego dublerka z tego co wiem. Nie znasz jej ? - spytał po czym jak by go olśniło i popatrzył na kobietę - Aaa to o to wam poszło nic dziwnego ze się wściekłaś.

Ostrożnie puścił Leslie i dodał.
- Teraz będzie spokój ?
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 30-07-2015 o 11:49.
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172