Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2015, 22:06   #39
Okaryna
 
Okaryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Okaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputację
Może i bunkier był porządny, może i bezpieczny, ale dalej nie podobało mu się zamykanie w czterech ścianach jak zwierzak. Nie miał zamiaru się rozpakowywać, miał nadzieję, że nie zabawią tu długo. Ale tego kto go miał zaraz odwiedzić nie spodziewałby się w najdziwniejszych snach. Uniósł głowę znad swojej torby, którą przekopywał po raz, kij wie który, z braku lepszego zajęcia.
- Dlaczego mi o tym mówisz? - po prostu zapytał zaskoczony nagłą miłością jaką zapałał do niego Ventrue.
- To chyba oczywiste. Zależy mi na tym, żeby znaleźć tu bezpieczną przystań. A przez to, co się tutaj dzieje może się okazać, że źle trafiłem. Dlatego też rozmawiam z tobą. Znasz lepiej Walthera. Z mojej obserwacji, to on tu jest źródłem problemów.
- Masz jakieś podstawy, aby tak uważać? Nie jesteś tu zbyt długo. Nie widzę dlaczego miałbyś od razu mieszać się w społeczność, do której dopiero co się przyłączyłeś. Wiem, że tu chodzi o obawę o własne.. życie, że tak to sobie ujmę, ale dalej chciałbym usłyszeć jakieś argumenty.
- Będę z tobą szczery - powiedział wampir i nachylił się w stronę Arinfa - Być może jestem tu od niedawna, ale o waszym gospodarzu krąży dość sporo plotek. A i sama wyspa też interesuje coraz więcej osób. Walther na pewno ma rację w jednym, że jest to miejsce ważne i szczególne.
Tak, to go zainteresowało.
- Mów dalej? Co to za plotki? - spytał ściągając brwi w skupieniu.
- Jest kilka wersji i trudno mi stwierdzić, gdzie jest prawda. Faktem jest że w większości informacji pojawia się zdanie o tym, że wyspa ma w sobie dziwną moc. Ponoć boją się jej nawet ci z Korpusu. Słyszałem, że Walther jeszcze przed dniem “Rozdarcia Zasłony” miał dobre kontakty z wampirami. Zwłaszcza z czarodziejami, jeśli wiesz co mam na myśli. Tej swojej bazy, nie stworzył wcale z dobroci syna. On ma w tym głęboki interes, aby was tu wszystkich trzymać. Na pewno was okłamuje, bo jestem pewien, że wie o innych grupach w pobliżu.
- Teraz tylko powiedz mi dlaczego miałby to robić? - to naprawdę stawało się coraz bardziej interesujące. Coraz więcej plotek powtarzających, że to jednak Niedźwiedź może być tym złym.
- To przecież proste. “Rozdarcie Zasłony” osłabiło nas, kainitów. Zmiennokształtni mają łatwiej, bo ich w sumie trudniej wykryć. Wojna się nie skończyła. Nie możemy przecież ciągle się chować po kątach. Ta wyspa może być początkiem. Naszym pierwszym bastionem, Nie sądzisz? Jesteś wojskowym? Prawda? Chyba wiesz, co to znaczy mieć dobry punkt wypadowy do ataków na wroga.
- No, można tak ująć, ale słowo ‘byłeś’ jest bardziej na miejscu w tym wypadku. I skoro Misiek nie potrzebuje nikogo, aby się ukryć, bo jak to sam powiedziałeś, jest im łatwiej. To po co w tym wszystkim my?
- Na to nie mam pewnej odpowiedzi - odparł szczerze były książę - Słyszałem, że wyspę otacza jakaś sieć i że wysysa ona energię z podwładnych Walthera. Poza tym sam nie dałby rady obronić wyspy. Robiąc z siebie pełnego miłosierdzia gospodarza, zyskuje darmową armię, która będzie walczyć za niego.
- Masz na myśli nas? My jesteśmy tymi ‘podwładnymi’? Czy jakieś kolejne futrzaste pluszaczki na posyłki? - zapytał zaczepnie. Nie czuł się jakoś słabszy. Może sam nie był jakimś górnolotnym pokoleniem, ale na spadek kondycji nie narzekał. No, może o tyle o ile to możliwe przy piciu krwi zwierząt.
-To teraz ciekawsze pytanie, co ty tu robisz? Skoro tak tu niebezpiecznie i intrygancko?
- Już ci przecież powiedziałem. Wyspa może się stać naszym bastionem. Trzeba się jej przyjrzeć, zbadać i zdobyć sojuszników. A reszta się okaże.
Zastanowił się nad tym dłużej. To kolejna osoba, która mówi o braku zaufania do miśka, może rzeczywiście coś w tym wszystkim jest? Jak na początku bawił się w granie pomiędzy tylko po to, aby powyciągać jak najwięcej informacji od obu stron, tak coraz bardziej teraz się skłaniał ku temu, aby też zacząć wątpić w Miśka.
- Umbra, ponoć to ona jest źródłem całego zamieszania. ale to nie do mnie. Spróbuj przekonać, którego z kłaków, aby z tobą nad tym przyklęknął. Marne szanse. Trzymają się swoich jak muchy gówna.
- Dużo racji w tym, co mówisz. Jednak sojuszników najpierw trzeba szukać wśród swoich. Nie oczekuje od ciebie deklaracji. To jasne. Po prostu rozmawiamy. To do niczego nie zobowiązuje. Sygnalizuje ci tylko, abyś się zastanowił nad tym wszystkim. I wiedz, że jakby co to zawsze poprę swoich.
- Ale najpierw wychlejesz ich krew? O was też nie ma najlepszych plotek - dodał ze złośliwym uśmiechem. - Zastanowię się, ale na razie jeszcze poobserwuję naszych futrzastych. Kojot ponoć widział coś przerażającego, a Misiek jakoś się wykręcił sianem.
- Z mojej strony nie masz się czego obawiać. Plotki o moich kontaktach z Sabatem, to zwykłe pomówienia. A Walther? Cóż… każdy tyran, kiedyś upadnie. Bywaj.
Berthold pokłonił się z ruszył do wyjścia.
- Tymczasem - odpowiedział bez entuzjazmu. Nie miał zamiaru mówić mu niczego czego sam był świadkiem. Nie teraz. Musi sam się zorientować o co tu chodzi. Zaczynał się gubić…
Postanowił więc popałętać się nieco po bunkrze w celu ułożenia myśli, ale i tak jakoś mu to nie wychodziło.
 
__________________
Once upon a time...
Okaryna jest offline