Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2015, 08:50   #44
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
- A ja w lochu byłem… dobrześmy se tam mordy obijali. - Otto zaśmiał się cicho na samo wspomnienie. - Stare czasy. A ty Hasso poniechaj im to łamanie i ucinanie rąk. Swojego do miasta jakoś zawlec muszą, a chłop bez ręki jak ma się wykarmić? To już lepi kark przetrącić coby się nie męczyli. No i na zbyt rannego to ty nie wyglądasz. Baba raz w miesiącu ranna bardziej niźli ty teraz. Ci przynajmniej chcieli gadać na początku. Bywają i tacy co to najpierw zabijają, a dopiero po wszystkim zabierają się do negocjacji. - Podsumował, po czym zwrócił się do niedoszłych bandytów.
- Powiedzta mi zanim się ten cały spór z jaszczurami zaczął tożeście z nimi handlowali jako? Wiecie może czy ktoś tu poza nimi nie jest dopuszczany nawet w okolice murów?

Wrociwoj w tym czasie zaczął przygotowywać swoje narzędzia chirurgiczne, by powstrzymać krwawienie Phelizza, a potem zająć się Ottonem, Hassem i sobą.

Z Phelizzem Wrociwoj uporał się niezmiernie szybko, rana okazała się być standardowa. Dużego zagrożenia dla życia nie było, a jeżeli nie wda się gangrena, to rozbójnik wyjdzie z tego bez szwanku. Kiedy Placuch wziął się za rany Otta, bandyta w przeszywanicy odpowiedział na pytanie:

- Z jaszczurami - skrzywił się mimowolnie, wypowiadając te słowa - niektórzy handlowali. Ale mało, niebezpiecznie było. A do murów to oni nie wuszczani… No i ci z Al’anfy. Handlarze niewolników chędożeni - zakończył i z niepokojem spojrzał na nieprzytomnego kompana. Najwyraźniej szczerze się martwił.

Rany Otta także nie były trudne do załatania. Wrociwoj postarał się bardziej, zużył nawet zioła, które zapobiegały rozprzestrzenianiu się chrobom brudu, takim jak zgorzel czy skurcze. Samego siebie także opatrzył bez problemów. Widać było, że cyrulikiem jest nie od wczoraj i zna się doskonale na swoim fachu.

- No dobra, coś już wiemy. Skoro wszyscy połatani i oddaliście broń to zbierać się panienki, wracamy do miasta. Towarzysza poniesiecie. - Podsumował Otto, przytroczył do pasa ostrze powalonego przeciwnika i ze swym mieczem opartym o ramię był gotowy do drogi powrotnej. Mieszek rzucił Wrociwojowi. - Rozdzielimy w jakimś spokojnym miejscu. Nie ma co tu sterczeć dłużej niż to konieczne i kusić złego.
W drodze powrotnej zagadnął więźniów: - A powiedzta mi coś więcej o tych handlarzach z Al’anfy.

Bandyci smętnie nieśli pomiędzy sobą rannego towarzysza, łucznik, który jak okazało się z utyskiwania, nazywał się Jacopo, musiał co jakiś czas przystawać - rana brzucha robiła swoje. Przeszywanicznik z pałką, Naramis, odpowiedział na pytanie Otta:

- Zwykły przemyt. Z Al'anfą toczona jest nieoficjalna wojna, więc nie można z nimi handlować ani chyba wpuszczać do miast. Nie znam się do końca na tym.
 
Ardel jest offline