Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2015, 16:49   #17
Zajcu
 
Reputacja: 1 Zajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znany
Przesłuchanie


- Już już - dziewczyna powoli podnosiła się z pozycji bezsprzecznie wskazującej na bliższy niż wymagany kontakt z podłogą. Najwyraźniej wszystkich “pacjentów”, czy też więźniów sprowadzano do pozycji, w której nie było najmniejszego problemu z patrzeniem na nich z góry.
Większa część jej torsu pulsowała bólem, którego jej organizm nie potrafił się pozbyć. Rany znikały szybciej niż zwykle, pewnie za sprawą specyfiki tego miejsca, jednak nawet magia, czy technologia nie mogły zdziałać cudów. Przynajmniej, nie dla pozbawionego grosza podejrzanego.
Z trudem przybrała uśmiech na usta, a kroki w kierunku drzwi bardziej przypominały pingwinie, niż ludzkie. Nawet jeśli dziewczyna nie czuła się aż tak źle, zawsze mogła udawać.
Roboty oczekiwały cierpliwie, lecz z pewnością bezemocjonalnie na Hermes, która podchodziła do strażników. Ci zaś poprowadzili dziewczynkę białymi korytarzami, po którym kręciło się sporo identycznych, cybernetycznych klawiszy. Korytarz był sterylny, gdy szło o ozdobienia, dominowały tu tylko białe płyty. Hermes wiedziała jednak, że każda z tych ścian, między którymi przechodziła, posiada drzwi do poszczególnych celi. Działały na podobnej zasadzie co wejście do jej nowego “mieszkanka” - te materializowały się tylko na polecenie najwyraźniej jednego ze strażników lub kogoś z “góry”. Ucieczka korciła, lecz coś jej mówiło, że te bransolety, w które ją skuto, mają z pewnością przygotowaną niemiłą niespodziankę na uciekinierów.
Doszli do ślepego zaułka, który jak się okazało - również posiada bramę o tej samej funkcjonalności co drzwi do celi aresztowanych. Okazało się to wyjściem ze strefy więziennej, bo gdy przez to przejście przeszli, natrafili na schody.
Wówczas Hermes zaczęła dostrzegać pierwszych “cielesnych” pracowników w mundurach - wielu z nich nie było ludźmi. Po drodze widziała humanoidalnego królika, który urwał się z Krainy Czarów od Alicji, napotkała też dinoglinę czy kilkuręcznego humanoida. Lecz Hermes nie była tu tyle od zwiedzania komisariatu, co szła na przesłuchanie. I doszli do pokoju przesłuchiwań - jeden z cyborgów pilnował aresztowanej, drugi zaś otwarł drzwi - tym razem nie posiadały w sobie ukrytego mechanizmu kamuflującego. Wkrótce białowłosa weszła do pomieszczenia…



Gdzie czekał na nią facet będący na oko w wieku średnim, z czarnym, zmierzchwionymi, tłustymi włosami. Posiadał kilkudniowy zarost i wąsy, a skórę miał przesuszoną. Czarne, lekko przekrwione oczy, jak z niewyspania, spojrzały uważnie, acz radośnie na zatrzymaną.
Osobnik z wyglądu przypominał Hermes bardziej menela niż policjanta… ale OK, to była Wieża, kręciło się w niej znacznie więcej dziwniejszych stworzeń. Żul też mógł być gliną. Zresztą nie takie rzeczy mogły wzbudzać zdziwienie czy oburzenie.
Pomieszczenie poza biurkiem i dwoma krzesłami nie miało w sobie żadnych ozdób. Tutaj dominowały tym razem ciemniejsze płyty, brakowało okien. Hermes domyśliła się, że jedna ze ścian to lustro weneckie. Widać, głowa zdrowiała jej z chwili na chwilę. Ponadto na biurku leżała tylko jakaś biała teczka.
Dziwny policjant zajmował krzesło bardziej oddalone od wyjścia. Dziewczynce zostało jedyne wolne. Strażnicy stanęli przy drzwiach, ale nie wyszli z pomieszczenia.
- Oho, przyszedł nasz rozrabiaka! - przywitał żuloglina włamywaczkę. - Nazywam się Eraser i będę prowadził twoje przesłuchanie. A panienka nazywa się... - wziął do ręki jedyny przedmiot leżący na biurku. - Hermes vi Natre, zgadza się?
- Masz rację. - kiwnęła głową potwierdzająco. Zdawało się, że narastały przed nią nowe trudności. Powolnymi, pozbawionymi gwałtowności ruchami zasiadła na przeznaczonym dla niego krześle. Spoglądała na rozmówcę, najwidoczniej próbując zdobyć o nim jakiekolwiek ciekawe informacje. Może nosił jakiś tatuaż, może tak naprawdę był tylko wstawionym tutaj, opłaconym przez kogoś, pseudogliną?
- Nie powinieneś się przedstawić z wykorzystaniem rangi, może nawet nazwiska przełożonego? - zapytała, uśmiechając się prowokacyjnie.
- Ależ jak najbardziej powinienem - zaśmiał się Eraser.
Hermes nie mogła pozbyć się wrażenia, że rozmówca będzie równie ciężkim orzechem co Aina. Tyle że coś jej mówiło, żewolałaby się już prać z Ainą w lombardzie niż by ten menel ją przesłuchiwał. I nie chodziło tu o wygląd czy szemrany dizajn; żul zdawał się wiedzieć, co Hermes będzie starała się ukryć, a ten tylko przywdział taką beztroską postawę.
- Sierżant Eraser - sprecyzował służbowy, po czym przeszedł do rzeczy troszkę poważniejszym tonem. - Na początek pouczam cię, że za składanie fałszywych zeznań grozi ci odpowiedzialność karna. Masz prawo powiadomić bliskich o tym, że znajdujesz się na komisariacie policji, w Sektorze 24. W tym celu możesz wykonać połączenie z aparatu - w tym momencie na biurku pojawił się telefon. - Możesz, nie musisz, jeśli nie chcesz.
- Nie sądzę, by było mi to potrzebne. - westchnęła, unosząc ramiona w górę w geście spętanej kajdanami bezradności. Dziewczyna nie mogła nawet uciekać się do specyficznych dla niej sposobów prowadzenia rozmowy. Właściwie… Nie była w stanie zrobić zbyt wiele, jeśli była chociaż w stanie zrobić cokolwiek.
- Dla dobrego regularnego, który nie zrobił niczego, by zachwiać swą karmę, nie ma nic strasznego w miejscu takim jak to, prawda? - zapytała, zaś jej usta, wbrew wszelakiej logice, nie wykrzywiły się w cyniczny uśmiech. Vi Natre wychowała się na ambasadora, dostała najlepszą możliwą szkołę dyplomacji, tej wpływającej nie na losy pojedynczych osobników, lecz całych państw, czy jak w przypadku jej rodzinnego świata - kontynentów.
- Więc dlaczego tutaj się znalazłaś? Dlaczego zostałaś aresztowana?
Coś w tych słowach, a może w samym głosie Erasera, sprawiło, że zatrzymana straciła kontrolę nad możliwością kłamania. Jej mózg uległ tej przedziwnej mocy, zmuszając ją do powiedzenia prawdy.
- Bo zemdlałem. - odparła, bądź co bądź, zgodnie z prawdą.
- Za omdlenia nikt nie został aresztowany - menel orzekł. - Czyli nie pamiętasz, dlaczego się tutaj znalazłaś? Co zdarzyło się wczoraj wieczorem?
- Pamiętam - odparła równie krótko, co enigmatycznie. Każda zdolność posiadała limity, a jeśli jegomość był tylko sierżantem i to w podrzędnym posterunku zajmującym się nudnymi przypadkami, to jego musiała posiadać ich całkiem sporo. Sam wygląd nie mógł być przecież powodem do wstrzymywania awansów, wszystko za sprawą Multiwersum. Dla jednych coś mogło być gównem, dla innych - skarbem. W niektórych światach nawet Trybson mógł zostać uznany za inteligenta. To samo działało w drugą stronę, były miejsca, w których nawet Makai byłby głupcem.
- Nie sądzisz, że wykorzystywanie twoich zdolności łamie wszelakie szanse na współpracę i jakiekolwiek dobre wspomnienia w przypadku niesłusznego zatrzymania? - zapytała, zaś jej oczy wbiły się w kajdanki. Próbowała zrozumieć, jak może je ściągnąć.
Problem polegał na tym, że kajdanki te nie miały wyrw, a jeśli takie posiadała, nie były widoczne. Wyglądały one jak jeden kawałek materiału idealnie przylegający do skóry.
Eraser nie zdawał się być zainteresowany drugim pytaniem.
- Opowiedz zatem, co się stało.
- Zemdlałem. - odpowiedź była dokładnie taka sama jak poprzednio. Prawdziwa, oraz możliwie daleka od upragnionej przez sierżanta wersji wydarzeń. Nie miała zbyt wielkiego problemu z “oszukiwaniem” zdolności, wystarczyło działać dokładnie z jej założeniami, wykorzystując je w możliwie wykrzywiony sposób. Oszukiwać system, buntować się przeciwko niemu, niczym jej przodkowie przed inwazją Dusk.
- Po otrzymaniu obrażeń w głowę od statuetki w lombardzie, który planowałeś okraść?
- Mówiłam to Ainie, powiem również tobie. Nic nie rozumiesz. - Hermes westchnęła, rozprostowując się w krześle. Nie mogła bezpośrednio przedstawić swojej linii obrony, złamanie jej za pomocą zdolności Erasera byłoby zbyt łatwe. Przynajmniej, gdy ten ominie czas potrzebny do ponownego użycia takowej.
Vi Natre zanotowała w pamięci - limit jegomościa najprawdopodobniej wynosił trzy tury. Nadal jednak nie zmieniało to jej położenia w dochodzeniu. Każde zeznanie mogło zostać skonfrontowane, gdy tylko upłynie wymagany czas.
- Odmawiasz składania zeznań... - stwierdził Eraser, który zrobił sobie przerwę na napicie się wody. - Wiesz, że swoją postawą nie polepszasz swojej sytuacji?
- Nie odmówiłam udzielenia odpowiedzi na nawet jedno z pytań. - odparła, nie przejawiając nawet najmniejszych przejawów wyższości, czy też zbliżania się do zwycięstwa. Była… Nienaturalnie spokojna. Jeśli za coś mogła podziękować ojcu, to z całą pewnością była to nienaganna edukacja, oraz, pomimo młodego wieku, stanowisko ambasadora.
- Wiesz, że masz zarzuty napadu z bronią i usiłowania zabójstwa? Udzielenie odpowiedzi nie wyklucza wymijania się z prawdą - odpowiedział Eraser dość spokojnym głosem.
- Teraz znam już swoje zarzuty! - dziewczyna westchnęła z ulgą. Jej oczy nie wpatrywały się w rozmówcę, znacznie więcej czasu poświęcały kajdankom. W jaki sposób działają? Jak można je otworzyć? Gdzie znajduje się “safety pin”, czy też inny mechanizm bezpieczeństwa, mający ratować nieszczególnie inteligentnych policjantów.
- To, co uważasz za prawdę, nie musi nią być. - dodała, delikatnie ruszając rękami.
Hermes wpadła na dobry pomysł… tyle że gdyby kajdany mogły mówić, zaczęłyby złośliwie chichotać, bo te dopasowywały się do skazanego przy każdym ruchu. Nie chciały puścić. Eraser widział, co złapana wyprawia przy okowach, ale nie zamierzał jej pomagać w ich zdjęciu.
- Na podstawie tego co mówisz, wiesz, za co tu jesteś i starasz się wymigać od prawdy, jakakolwiek by nie była. Przestrzegam, że za kilka dni czeka cię rozprawa w sądzie. To tyle, możesz odejść - rzekł, jakby całkowicie o czymś przekonany. Skinął w kierunku do robotów, a te wyprowadziły dziewczynkę z pokoju przesłuchań z powrotem do jej celi.
- Kiedy odwiedzi mnie adwokat? - zapytała na wyjściu. Nim Eraser zdążył powiedzieć cokolwiek, dodała. - Przesłuchiwanie mnie w jego nieobecności jest błędem w każdym ze znanych mi światów, naoglądałeś się za dużo filmów, sierżancie - kolejne słowa wypłynęły z jej ust jeszcze szybciej niż poprzednie, a uśmiech na jej ustach wskazywał na jedno. Jeśli dobrze pójdzie, to wie w jaki sposób uzyska potrzebne pieniądze.
Dziewczynka nie uzyskała odpowiedzi na te pytania od Erasera, strażnicze roboty wyprowadziły ją bezwzględnie z pokoju prosto do celi. Hermes z powrotem znalazła się w swoim pokoiku bezpieczeństwa.
 
Zajcu jest offline