Wampirzyca posilała się królikiem kiedy poczuła w nozdrzach znajomy zapach. Postanowiła jednak ignorować zdebilałego Arinfa, który nie nauczy się podchodzić, do niej, od strony zawietrznej.
Debilny czy nie, nie miał zamiaru bawić się z nią w podchody. Nie miał na to ani czasu ani chęci, a jak w końcu wychwycił szelesty i udał się w kierunku źródła to mina mu od razu zrzedła na widok Mohini.
- Boże, znowu ty?
Łypnęła złowrogo na nieproszonego gościa, po brodzie ściekała jej smużka krwi. Wyglądała jakby była gotowa bić się o martwe ścierwo, które trzymała w łapkach.
Patrzył na nią z politowaniem.
- Przestań, jakby ktokolwiek czaił się na to twoje wyliniałe szczurzysko.
Mohini wróciła do posilania się, niestety z tego zwierzęcia już więcej nie wyciśnie.
Wstała, królika trzymając za uszy, i ruszyła przed siebie, omijając Arinfa bez słowa. Gdzieś niedaleko, o ile dobrze pamiętała, widziała wielkie chomiki o płaskich ogonach.
Olałby zachowanie Hinduski gdyby tylko nie ukuł go maleńki szczegół.
- Czy to moja koszulka? - zapytał odwracając się w jej kierunku.
Mohini zatrzymała się, by zaraz ruszyć znowu przed siebie.
- Zajmij się sobą.
- Czekaj, czekaj no! - Dogonił ją -kilku krokach i złapał za ramię. - Ile razy ci mówiłem, abyś trzymała łapy z dala od moich rzeczy ty czarny złodzieju? Potem się dziwisz, że są stereotypy na wasz temat - syknął.
Poirytowana odepchnęła od siebie Arinfa, widać było, że aż cała kipi ze złości.
- Odwal się patafianie jeden, znalazłam ją, na metce nie ma wyszytego twojego imienia! Zresztą chuj cie to co ja nosze… BIAŁASIE! - odpysknęła niczym mała dziewczynka - Co, co, co ty tu sobie myślisz? Że co? Ciągle tylko mi sapiecie nad głową i Mohini nie dotykaj włazu, Mohini to moja koszulka, Mohini ten korytarz jest ślepy CHOĆ WCALE KURWA NIE JEST! Wal się na ryj! - odwinęła się na pięcie i ruszyła przed siebie - BĘDĘ ROBIĆ CO CHCE! JAK SIĘ NIE PODOBA TO MACIE PROBLEM!
Dobra, Rosjanin zgłupiał i zaniemówił. Pozwolił więc w milczeniu oddalić się wściekłej Hindusce. Babica zawsze mówiła: “Arinf, jak kobieta jest zła to spierdalaj na drzewo”. Babcia to była mądra kobieta… Ale nie zmieniało to faktu, że zaintrygowała go wzmianka o jakimś włazie. Miał więc zamiar pilnować i obserwować co poczyna sobie Mohini.
***
Nieźle podkurwiona wampirzyca, kręciła się po lesie szukając ofiar do wyssania. Jak na złość, wszelka zwierzyna umykała przed hinduską lub bardzo dobrze się ukryła. W efekcie musiała wykopać z dziur parę królików, co tylko spotęgowało, narastającą w hindusce, irytację.
Gdy w końcu czuła się nasycona, utopiła ciała upolowanych zwierząt w pobliskiej „wielkiej” wodzie. Nie miała chęci bawić się w grzebanie zwłok, i tak już jest przeklęta, nic gorszego raczej nie mogło ją spotkać.
Wróciła do bunkra i bezszelestnie udała się do swojego pokoju, w którym zaszyła się na pozostałą część nocy. Nad ranem, walcząc z sennością, odliczała minutę za minutą. Musiała być pewna, że wszyscy udali się na spoczynek. Ten występ, nie wymagał publiczności, chciała go wykonać w samotności.