Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2015, 21:27   #43
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Atmosfera na wyspie popsuła się niemal w jednej chwili. Ciąg wydarzeń doprowadził do tego, że dawne, jak i nowe animozje wypłynęły na powierzchnię. Nie tylko wypłynęły, ale i zaczęły dominować w stosunkach pomiędzy mieszkańcami wyspy.
Okazało się bowiem, że niemal każdy z nich ma własne tajemnice i sekrety.
A przecież miał ich zjednoczyć wspólny wróg - ludzie i Święty Korpus, którego marszowe kroki były już niemal wyczuwalne.

Cichy Skowyt, Arthur
Po obejściu wyspy Kojot i Wilk wrócili na brzeg wyspy do czekające na nich Luciusa. Mina wampira niewiele mówiła. Z resztą, jak zawsze.
- I co zauważyliście coś?
Cichy Skowyt opowiedział wampirowi ze szczegółami o tym na co natrafili wraz z Arthurem w czasie swego zwiadu.*
Lucius pokiwał głową i wszedł do łódki.
- A ty czegoś się dowiedziałeś? - zagaił Arthur.
- Niewiele - mruknął Malkavianin - Myślę, że było ich co najmniej dwóch. Na wyspie byli od dłuższego czas, a te niedojdy chyba niczego nie zauważyły. Mam nadzieję, że my będziemy bardziej uważni i nie damy się podejść jak dzieci.
Po tych słowach złapał za wiosła i ruszyły w kierunku Oak Island.

Gdy dobili do brzegu Lucius ukrył łódź w zaroślach i pożegnał się z łakami mówiąc:
- Znikam. Jeśli nic się nie wydarzy spotkajmy się jutro o tej samej porze. Trzeba sprawdzić inne wyspy. Do tego czasu wstrzymałby się z informowaniem Walthera o naszym znalezisku. Po co dodawać mu kolejnego kłopotu. I tak ma już za dużo na głowie.
Po czym ruszył w głąb wyspy.

Arthur i Skowyt skierowali się w stronę leża, które wspólnie przygotowali.

W bunkrze
Kainici zgromadzenie w bunkrze w nocy mieli wiele spraw do załatwienia. Jako nocne stworzenia musieli wykorzystać każdą godzinę nocy, bo w czasie poranków i słonecznych popołudni panował niekorzystny biomet. W tym czasie żaden z nich nie był w stanie podnieść się z łóżka.

Gdy zbliżała się godzina świtu, wampiry jeden po drugim wracały do swej siedziby. Wrócili niemal wszyscy. Brakowało tylko szalonego Luciusa, co nie uszło uwadze pozostałych mieszkańców.
Było to niewątpliwie dziwne zachowanie, zwłaszcza, że Malkavianin przeniósł swoje rzeczy, ale w dużej mierze pasowało do jego sposobu bycia i myślenia.

Wraz z wyjściem słońca zza horyzontu w podziemnym kompleksie zapanowała cisza.


Cichy Skowyt
Skowyt był zmęczony i marzył o śnie. Arthur nie chciał słyszeć o tym, aby Kojot oddalał się od niego zbytnio. Mocno rozdrażniło to nuwisha i spór w tej sprawie trwał dość długo. Po długich targach stanęło na tym, że Kojot ulokuje się przynajmniej na te kilka godzin w pobliżu leża wilkołaka.
Skowyt przystał na to tylko dlatego, że był zbyt zmęczony, aby toczyć zażarty spór z krnąbrnym Artuhrem i dlatego, że zamierzał przespać się tylko kilka godzin.


Gdy nuwisha się przebudził słońce zbliżało się już do zenitu. Dzień był ciepły i pogodny.
Po przebudzeniu najpierw ruszył na małe polowanie, wszak od dobrych kilkunastu godzin nic nie jadł.
Po zaspokojeniu pierwszego głodu, wrócił w pobliże leża wilkołaka i skryty w cieniu rozłożystego dębu zaczął bawić się znalezionym wczorajszej nocy noże.
Przedmiot ten intrygował go i ciekawił. Oczy Skowyta prześlizgiwały się po nim i starał się on niemal wniknąć w strukturę broni i zbadać ją.
Po kilkunastu minutach kontemplacji, Kojot wiedział o ostrzu niemal wszystko. Broń wykonano dawno temu, jako potężny talizman. Z biegiem czasu stracił on niestety wiele ze swej mocy. Wszystko głównie przez nieroztropne postępowanie jego właścicieli. W nożu bowiem zaklęte zostały agresywne, bojowe duchy. Kojot nie wiedział ile ich było na samym początku, ale na pewno kilka.
Do obecnej chwili pozostał tylko jeden. Nazywał się Tshunuxu. Skowyt niestety nie wiedział o nim nic więcej niż to, że był to bardzo wojowniczy i agresywny duch.
Skowyt nie miał też pojęcia, kto właściwie wykonał broń. Wiele wskazywało na wilkołacze plemię Uktena, ale nie miał co do tego pewności. Nie potrafił też przywołać mocy zaklętej w ostrzu. Być może przypisana była ona do ostatniego właściciela, a może po prostu jej moc aktywowała się w momencie prawdziwej walki, gdy krew wroga spłynie po ostrzu. Trudno było mu w tym momencie, to rozwikłać.
Jedno było pewne. Tej nocy wszedł w posiadanie bardzo cennego przedmiotu.

Arthur
Wilkołak także nie spał długo. Po przebudzeniu podobnie, jak Kojot ruszył na polowanie. Nie był może strasznie głodny, ale czuł że musi nieustannie ćwiczyć swe ciało, aby w momencie próby, czy też walki nie zawieść siebie i innych.

Godzinne polowanie i uganianie się za zwierzyną dość mocno go zmęczyło. Czuł wielką satysfakcję i siłę. Wiedział, że zbliża się godzina walki i że on jest na nią gotowy,
Gdy siedział pod drzewem i odpoczywał, poczuł zwierzęcy zapach, który zbliżał się w jego stronę. To była Lisica.
- Witaj bracie - mruknęła cicho - Możemy chwilę porozmawiać.
Arthur wstał i spojrzał na kobietę. Musiał przyznać, że mimo okoliczności, Monica potrafiła zachować styl i klasę. Ubierała się z nienaganną elegancją, która miała w sobie dyskretny urok. Choć była w ludzkiej to Arthur wyczuwał silne feromony, którymi wyraźnie go wabiła. Mimo woli wyobraźnia podpowiadała mu iście nieprzyzwoite sceny. Aromat rui kusił go i nęcił.
Jego zwierzęce natura dochodziła do głosu i tylko ostatkiem siły woli ją tłumił i kontrolował.
- O czym? - zapytał krótko.
- Hmm… jak o czym? - zaśmiała się figlarnie i dwuznacznie Lisica - O nas, o otaczającym nas świecie.
- A konkretnie?
- Jak każdy wilk - mruknęła ni to do siebie, ni to do Arthura - Niecierpliwy, nadpobudliwy i konkretny. Dobrze zatem, niech będzie konkretnie. Usiędźmy. - rzekła wskazując miejsce pod drzewem.

- Chodzi mi o Walthera. Boję się o niego. To porządny gość, ale to wszystko - dłonią wskazała całą wyspę - chyba zaczyna go przerastać. I nie chodzi mi, że fizycznie. Zapewne jak dojdzie do walki, to będzie stał w pierwszej linii i rozszarpywał wrogów na strzępy. Obawiam się o jego psychikę. Ostatnio stał się małomówny, skryty i jakby nie ufny. A komu, jak komu, ale mi ufał bezgranicznie. Mam do ciebie prośbę. Pogadaj z nim na osobności, jak facet z facetem. Może tobie powie więcej. Czuję, że on wie dużo więcej niż nam mówi. Zapewne, żeby nas chronić, ale sam chyba sobie z tym nie radzi. Zauważyłam też, że masz dobry kontakt z pijawkami. Z nimi też warto byłoby pogadać. Mi nie ufają, ale ty wydajesz się świetnym buforem, takim bezstronnym arbitrem. Wszyscy szanują cię i liczą się z twoim zdaniem. Nawet Walther i Bojan. Musimy działać razem, jak do tej pory. Tylko tak mamy szansę przeżyć. A jak sam widzisz, ledwo pojawiły się kłopoty a już w naszej społeczności pojawiają się drobne pęknięcia i tarcia. Nie chciałabym, abyśmy zmierzali do tragicznego finału. Mogę na ciebie liczyć?

Bunkier
Błogą ciszę w podziemnym kompleksie przerwała seria dziwnych trzasków i buczeń. W głośnikach radiowęzła z coraz większym natężeniem coś szumiało i trzeszczało. Kolejni kainici wychodzili ze swych pokoi, aby zobaczyć co się dzieje.
- Sierra Papa Zero Jeden! Zbliżam się do celu.
- Tu Tango Victor! Tu Tango Victor! Potwierdzam cel w zasięgu wzroku.
- Sierra Papa Zero Dwa, Sierra Papa Zero Dwa dołącz do szyku. Pełna gotowość bojowa.
Po serii wyraźnie wojskowych komend w głośnikach znowu rozległy się piski i trzaski. A w następnej chwili po bunkrze rozległ się krzyk Bojana.
- Co ty wyprawiasz do kurwy nędzy!
- To nie ja. Przysięgam. - odparł mu z lękiem Berthold - Usłyszałem trzaski i przybiegłem tutaj.
Krzyki dochodziły z punktu obserwacyjnego, gdzie znajdowało się też centrum radiotelefoniczne.

Arthur i Cichy Skowyt
Słońce przekroczyło już zenit i gdy miało się zacząć leniwe popołudnie nad wyspą rozległ się potężny ryk odrzutowych silników.
Błękitne niebo, pozbawione choćby jednej chmurki przeciął bojowy szyk myśliwców F-16.
Skowyt i Arthur wiedzieli, że lada monet samoloty zwrócą i zacznie się piekło.


________
* Reakcje opisana na podstawie dotychczasowego zachowania Kojota. Jeżeli jest inaczej to daj znać Komiko, wyedytuję.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline