Ech, uwielbiam kwiatki z sesji, bo choć 95% jest nieśmiesznych (po prostu źle brzmi na papierze; mało osób ma talent do przenoszenia żartów sytuacyjnych na papier) to kojarzą mi się one z moją 'młodością' kiedy to na innych forach o RPGach czytało się te kwiatki jako odprężającą lekturę
No, ale są tak zwane PEREŁKI. Noszę się z takim pomysłem, wielce brawurowym, co by - dla zabawy - zrobić
swego rodzaju kompilację fajnych kwiatków z tego wątku. Ponieważ kiedy widzę na przykład to
15.10.2005 !!!!!!!!!
Cytat:
Sesja Wampir - Maskarada:
MG: Facet rzuca w ciebie nożem z taką siłą, że przybija twoję ramię do ściany
BG (chyba nie nadążał za akcją): Nie możemy spokojnie porozmawiać?
|
O nie, to jest ten moment obezwładnienia
To tak sobie myślę, że może warto by? Powybierać jakieś perełki z tego wątku i siłą głosów umieścić je w jakiejś "Kompilacji dobrych kwiatków z sesji"? Nie wiem - dla mnie to ważna część rpgowania - takie zabawne sytuacje, które pokazują mi, że ludzie się między sobą wcale tak bardzo nie różnią
*
Oki, w razie braku odzewu, i by nie robić off-topa (poniekąd), oto i kwiatuszek z (kiedy to było...) sesji Monastyru, którą nagrałem na odtwarzaczu mp4 z funkcją nagrywania. Ło jezu toż to była sesyja. Ostrzegam, poniższy post będzie sucharem w najczystszej jego postaci.
Gracze próbowali rozwikłać tajemnicę Sadinich - organizacji która w wielkim skrócie zajmowała się rozbijaniem konfliktów czy mocarstw, kiedy te były już u szczytu potęgi i zaczynały 'gnić'. Członkowie Sadnich mieli za swoje 'identyfikatory'... karty do gry, z unikalnej kolekcji, którą własnoręcznie stworzyła jedna z moich graczek (piękne były). Hierarchia była odwrotna. Najważniejsze persona miały dziewiątki; najmniej istotni członkowie o tj najmniejszych wpływach - Asy.
W skrócie - po mrożącej krew w żyłach potyczce z dwoma Sadinimi, graczom udało się ich zabić. Atmosfera była gęsta jak budyń; za oknami budynku w którym walczyli rozgrywała się wielka bitwa, kilkoro osób już zginęło, co na graczy zadziało jak kubeł z zimną wodą z napisem "o kurde, to już finalna sesja, więc i ja mogę zginąć". Czyli powietrze do krajania nożem.
Jeden z graczy wydobywa z kieszeni pokonanego wroga kartę. Jest to as.
W tym momencie wyważone zostają drzwi pomieszczenia! Do środka wlewają się dziwne postaci, ktoś gasi świece, pryska szkłem rozbite lustro, karafka z winem rozbija się na marmurowej podłodze.
Scena zastyga w miejscu jak w slowmotion. Gracze biorą kostki do dłoni, nieco zdezorientowani.
I mistrz. Wiadomo, że mistrz sesji, czyli jeden z graczy mówi:
-
Ej, a wiecie jak nazywa się syn asa? - wymachuje kartą asa, którą wyjął z kieszeni martwego Sadiniego.
-
Nie- odpowiadamy chórem, zdziwieni taką wypowiedzią w dość ekscytującym momencie.
-
ASASYN!
Chwila ciszy, kontemplacji. Dziękuję.