Wątek: Kwiatki z sesji
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2015, 21:48   #323
chrysletY
 
chrysletY's Avatar
 
Reputacja: 1 chrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodzechrysletY jest na bardzo dobrej drodze
Ech, uwielbiam kwiatki z sesji, bo choć 95% jest nieśmiesznych (po prostu źle brzmi na papierze; mało osób ma talent do przenoszenia żartów sytuacyjnych na papier) to kojarzą mi się one z moją 'młodością' kiedy to na innych forach o RPGach czytało się te kwiatki jako odprężającą lekturę

No, ale są tak zwane PEREŁKI. Noszę się z takim pomysłem, wielce brawurowym, co by - dla zabawy - zrobić swego rodzaju kompilację fajnych kwiatków z tego wątku. Ponieważ kiedy widzę na przykład to

15.10.2005 !!!!!!!!!

Cytat:
Sesja Wampir - Maskarada:

MG: Facet rzuca w ciebie nożem z taką siłą, że przybija twoję ramię do ściany
BG (chyba nie nadążał za akcją): Nie możemy spokojnie porozmawiać?
O nie, to jest ten moment obezwładnienia

To tak sobie myślę, że może warto by? Powybierać jakieś perełki z tego wątku i siłą głosów umieścić je w jakiejś "Kompilacji dobrych kwiatków z sesji"? Nie wiem - dla mnie to ważna część rpgowania - takie zabawne sytuacje, które pokazują mi, że ludzie się między sobą wcale tak bardzo nie różnią

*

Oki, w razie braku odzewu, i by nie robić off-topa (poniekąd), oto i kwiatuszek z (kiedy to było...) sesji Monastyru, którą nagrałem na odtwarzaczu mp4 z funkcją nagrywania. Ło jezu toż to była sesyja. Ostrzegam, poniższy post będzie sucharem w najczystszej jego postaci.

Gracze próbowali rozwikłać tajemnicę Sadinich - organizacji która w wielkim skrócie zajmowała się rozbijaniem konfliktów czy mocarstw, kiedy te były już u szczytu potęgi i zaczynały 'gnić'. Członkowie Sadnich mieli za swoje 'identyfikatory'... karty do gry, z unikalnej kolekcji, którą własnoręcznie stworzyła jedna z moich graczek (piękne były). Hierarchia była odwrotna. Najważniejsze persona miały dziewiątki; najmniej istotni członkowie o tj najmniejszych wpływach - Asy.

W skrócie - po mrożącej krew w żyłach potyczce z dwoma Sadinimi, graczom udało się ich zabić. Atmosfera była gęsta jak budyń; za oknami budynku w którym walczyli rozgrywała się wielka bitwa, kilkoro osób już zginęło, co na graczy zadziało jak kubeł z zimną wodą z napisem "o kurde, to już finalna sesja, więc i ja mogę zginąć". Czyli powietrze do krajania nożem.
Jeden z graczy wydobywa z kieszeni pokonanego wroga kartę. Jest to as.
W tym momencie wyważone zostają drzwi pomieszczenia! Do środka wlewają się dziwne postaci, ktoś gasi świece, pryska szkłem rozbite lustro, karafka z winem rozbija się na marmurowej podłodze.
Scena zastyga w miejscu jak w slowmotion. Gracze biorą kostki do dłoni, nieco zdezorientowani.
I mistrz. Wiadomo, że mistrz sesji, czyli jeden z graczy mówi:
- Ej, a wiecie jak nazywa się syn asa? - wymachuje kartą asa, którą wyjął z kieszeni martwego Sadiniego.
- Nie- odpowiadamy chórem, zdziwieni taką wypowiedzią w dość ekscytującym momencie.
- ASASYN!

Chwila ciszy, kontemplacji. Dziękuję.
 
__________________
She bruises coughs, she splutters pistol shots
But hold her down with soggy clothes and breezeblocks
chrysletY jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem