Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2015, 10:41   #25
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
James mimo wyczerpującej nocy, zwlekł się z łóżka przed Sophią. Starał się to czynić cicho, żeby jej nie obudzić. Położyła się spać później niż on. Chciał przed wyprawą dowiedzieć się co nieco o szczegółąch trasy, liczebności ewentualnych adwersarzy i obejrzeć sprzęt jakim pójdzie im jechać.

Krzątał się chwilę po pokoju, a potem zszedł na dół. Ruszył główną ulicą Roswell w kierunku biura szeryfa. Nie zastał funkcjonariusza, ale jego podwładny skierował go w stronę placu, gdzie odbywał się załadunek sporej ciężarówki. Skinął rondem kapelusza na powitanie szeryfowi:

- Widzę, że już ładujecie. Chciałbym poznać więcej szczegółów jeśli chodzi o trasę. Jeździcie cięgle tą samą drogą? Jakie jest ukształtowanie terenu na trasie, szczególnie chodzi mi o miejsca gdzie łatwo byłoby zastawić pułapkę.

- Trasy obieraliśmy dotychczas różne. Zawsze w zależności od tego jak toczy się sytuacja. Dróg do Santa Rosa jest kilka. Nasi transportowcy nawet żartują sobie że wszystkie drogi prowadzą do Santa Rosa. - uśmiechnął się serdecznie - najprostsza droga to po wyjechaniu z Rosewell jechać… prosto. Nigdzie nie zbaczać. Ta trasa jednak niemal zawsze jest obsadzona przez bandytów. Ostatnio zrobili się odważniejsi, mają lepszy sprzęt i wsparcie całego czarteru aniołków patrolujących pobliskie tereny. Escuella woli okradać nas i zabijać podróżnych niż zacząć działać we własnym zakresie… - splunął pogardliwie.

Malcolm stojący obok skomentował słowa szeryfa:
- Może będzie lepiej pojechać drogami bocznymi wzbudzając mniej uwagi?

Szeryf na to:
- Na pewno będzie bezpieczniej ale też dłużej. Drogi boczne są praktycznie zawalone wrakami, a w niektórych miejscach ciężko przejechać normalnym autem co dopiero tirem. Chociaż bataliony aniołków są na tyle częste i gęste że jak tylko coś opuszcza Rosewell to o tym wiedzą… - krzyknął do swojego pomocnika - Dale! Przynieś jeszcze po opakowaniu piątek i dziewiątek.

Malcolm kiwnął głową w zamyśleniu i zwrócił się do James’a:
- Co ty o tym sądzisz? Siłę ognia mamy sporą… a i ciężarówka jest odpowiednio zbrojona…
MacArthur przez chwilę myślał nad czymś:
- Ja by się trzymał głównej trasy. Jeśli gdzieś na bezdrożu czy wąskiej drodze nas zablokują, to nici z naszej siły ognia i pancerza. Ruch jest wszystkim - powtórzył jak mantrę, słowa wbijane mu do głowy przez różnych wybitnych dowódców - wybrałbym główną trasę. W kabinie dwie osoby ze śrutówkami dla osłony kierowcy, jeden strzelec na wieżyczce i reszta na platformie. Jeśli będą chcieli zatrzymać tego potwora muszą uderzyć w kierowcę. Chyba, że mają cięższy sprzęt. Czy zdarzało się w przeszłości, że używali granatników bądź ładunków wybuchowych?

Johnny spokojnie podszedł jak gdyby nigdy nic, jakby widział się z szeryfem i chłopakami przez cały dzień. Nie zaczął mówić o tym co robił wcześniej ani dlaczego wygląda na zmęczonego i niewyspanego, choć pora dość wczesna.
- Żeby od razu wywalać w kogoś granatem? Nie miałem zbyt dużo kontaktów z gangerką, ale przeważnie poprzestawali na normalnej broni. - Johnny skinął w stronę przechodzącego obok chłopaka ze strzelbą przewieszoną przez ramię - Choć z Aniołami nie miałem do czynienia, może nie narzekają na brak granatników.
Przekrzywił głowę kolejno na lewy i na prawy bok, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk łamanych kości.
- Wybaczcie że tak wszedłem w zdanie. Pojawiły się już jakieś konkrety, czy to wciąż przygotowania?

Szeryf skinął głową w geście powitania John’a i kontynuował rozmowę z Mal’em i James’em:
- Nie… nigdy nie było aż tak źle. Chociaż z całą pewnością nie mogę nic stwierdzić. Sahsa donosi że w forcie Escuell’i panuje ostatnio dość duży ruch. I do tego te natężenie motocyklistów w ostatnim czasie. Zawsze napadali na transporty banditos… motocykliści to całkiem nowa sprawa, zaczęli się tak intensywnie kręcić tutaj dopiero niedawno. Też wybrałbym główną drogę na waszym miejscu...
Szeryf spojrzał na ciężarówkę. Była już zapakowana i gotowa do odlotu. Eli podszedł do swojego szefa i zakomunikował:
- Wszystko gotowe, możemy ruszać - później do was - wszyscy już są? Czy czekamy jeszcze na kogoś? Roger i wasza Pani Mechanik ruszyli z panną Bonnie.

- Poczekajmy za June i możemy jechać - wtrącił James - myślę, że ona zaraz się zjawi. Poranna toaleta zajmuje jej więcej czasu niż mnie. Johnny i June może niech zapakują się do ciężarówki? Johnny będziesz z pompką osłaniał kierowcę w razie czego? Gdyby jakieś łachy chciały dobrać się do kabiny z boku? Reszta na pakę do stanowisk ogniowych - powiedział to oznajmiającym tonem, odbierając od pomocnika szeryfa paczkę naboi 5,56 mm. Kierowca niech stara się utrzymywać równe tempo i taranować wszystko na drodze, June, gdybyśmy mieli lornetkę, mogłaby wypatrywać podejrzanych obiektów na drodze i przy poboczu.

Malcolm kiwnął głową i odpowiedział James’owi:
- Ja wezmę snajperkę i obstawię wieżyczkę. - chwycił karabin snajperski, przeładował i sprawdził czy wszystko jest w porządku.

Black tylko popatrzył sceptycznie. Zastanawiał się nad czymś w sposób tak widoczny, że aż kojarzący się z dzieckiem, które uczy się dopasowywania kształtów.
- Bo ja wiem Mal. Nie będę kłamał, nigdy nie strzelałem z żadnych karabinów czy pompek - spojrzał na Jamesa - poprzestałem na pistoletach i kuszy. Jednak bardzo często strzelałem z niej na duże dystanse, bo w końcu nie podszedłbym ot do zmutowanego wilczura większego ode mnie. Bezpieczniej zabijać z takiej odległości, z której nawet Cię on nie dostrzeże. Bądź co bądź, kusza czy broń, zasady snajperskie są raczej podobne. Może lepiej żebym to ja ją wziął?
Malcolm spojrzał pytająco na James’a i rzekł:
- Co ty na to James?
Black szybko wtrącił jeszcze jedno, jakby już sam sobie odpowiedział na zadane wcześniej pytanie.
- Z drugiej strony to jednak nie ma co się teraz porywać na eksperymenty. Także tak jakby to było według pierwotnych założeń, biorę miejsce obok kierowcy.

- Zasady zasadami, ale pamięć mięśniowa i wyuczone nawyki - wskazał na Remingtona - zwłaszcza przy karabinie z zamkiem ryglowym, robią wielką różnicę. Niech snajperkę weźmie Mal, z pompki, nawet przy małym doświadczeniu możesz zrobić sporą krzywdę na bliski dystans - podsumował rozmowę James.

Szeryf skinął głową w geście potwierdzenia słów James’a i rzekł:
- Skoro wszystko ustalone to ruszajcie. Do zobaczenia wieczorem.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline