Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2015, 15:41   #94
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD wpatrywał się w sufit. Gdyby nie elektryczne światło lampy, wokoło panowałyby nieprzeniknione ciemności… nie licząc czerwonego światełka wyłączonego telewizora. Mały punkcik jarzył się jak parodia oka Bestii z jego wizji sprzed jakiegoś czasu.

- Tak, już przebudziłem się - odpowiedział chłopcu. - Nie martw się, chyba to nie przez telewizor…

Chciał wrócić myślami do snu - jak najprędzej, zanim go zapomni. Najlepiej pamiętał emocje jakie odczuwał… poczucie niewielkości, panika, a na samym końcu współdzielenie świadomości. Jak to wszystko interpretować? Może biały pionek imitował Ashforda-człowieka, a goniec miał symbolizować wampira, który przemienił go w taką samą figurę? Albo po Spokrewnieniu wciąż był pionkiem, lecz poprzez połączenie z białym gońcem - Krwawą Mary - działając jako wspólny zespół, mógł stawić czoła Vykosowi? Być może… lecz goniec wcale nie zyskał na obronie pionka. Wcale go nie potrzebował…

Czy podobne sny miewała doktor Zelda? Jeśli tak, to nie dziwiło go, że sprawiała wrażenie lekko szalonej. Sam również czuł się nieco pozbawiony równowagi.

- Erou, włącz z powrotem telewizor - nakazał JD. - Zdaje się, że wydarzyło się coś ciekawego…

Czyżby w zbiorach wspomnianej bazyliki mogły tkwić artefakty apokalipsy? Bardzo daleko idący wniosek, jednak warto było zapoznać się z wiadomościami - kilka minut go nie zbawi. Zlustrował budzik na etażerce obok łóżka… tak, to dzisiaj miał oddać Erou. Za jakieś pół godziny zamierzał wykonać telefon do ludzi Fanchon… nie było potrzeby się spieszyć.

Jak można było się domyśleć, kiedy włączyli znów odbiornik, prezentowane było inne wydarzenie - wypadek samochodowy jakiegoś lokalnego celebryty. Wystarczyło jednak poprzełączać kanały, by znaleźć taki, który prezentował wiadomości 24h na dobę.
Sytuacja wyglądała nieciekawie. Terroryści - prawdopodobnie muzułmanie - włamali się dzień wcześniej do Bazyliki Watykańskiej pod nieobecność Papieża. Od tego czasu trwają zamieszki i negocjacje. Plac Watykański został zamknięty dla zwiedzających, a cały teren otoczyły najlepsze międzynarodowe oddziały do walki z terroryzmem. Nie wypuszczono jednak żadnych zakładników, choć szacuje się, że w momencie ataku w kompleksie świątynnym było ok. 48 duchownych, 57 pracowników i kilkunastu cywili. Świadkowie wydarzenia potwierdzają, że z bazyliki wielokrotnie można było usłyszeć wystrzały i krzyki ofiar. Władze odmawiają jakiegokolwiek komentarza, twierdząc, ze może to zagrozić tak delikatnej sprawie.

- Więc to dziś... - odezwał się Erou, gdy prezenter telewizyjny zaczął zapowiadać prognozę pogody - Dziś się pożegnamy, prawda?
JD dotknął ręki albinosa, jakby chcąc go pocieszyć. Po chwili uśmiechnął się.
- Będziesz tęsknić? - zapytał. - Tylko proszę, nie krzywdź moich uczuć odpowiedzią - dodał żartobliwym tonem.

W ataku terrorystycznym chyba nie było niczego szczególnego, prócz - rzecz jasna - samego miejsca. Watykan do tej pory zdawał się być nietykalnym przybytkiem świętości, jakby chronionym przez niewidzialne ręce Boga. Dlatego zdarzenie tak szokowało. JD uznał, że nawet jeżeli nie byli w to zamieszani Kainici (w co wątpił), to sam atak musiał był jednym z oznak zbliżającej się Apokalipsy. Straszne. Jedynym zabawnym szczegółem było ciągłe powtarzanie przez prowadzących, że terroryzm odbył się pod nieobecność Papieża. Jak gdyby starzec, gdyby był na miejscu, mógł ich jakość odpędzić, machając świętą laską lub inkantując święte wersety.

Choć z drugiej strony… Nieobecność Papieża… Gdyby za atakiem naprawdę stali muzułmanie i celem był zamach na katolicyzm, wybraliby dla większego impaktu termin, gdy starzec byłby w przybytku. Harmonogram pielgrzymek to rzecz raczej powszechnie wiadoma - żadna tajna informacja - więc wystarczyło poczekać. Jeżeli w akurat tym terminie zdecydowano się na terroryzm, mogło to oznaczać, że zrobienie religijnej rozróby nie stanowiło głównego celu… a co najwyżej zasłonę dymną. A to by potwierdzało słuszność pierwszych odczuć Ashforda.

"JD, w twojej logice jest jeden słaby punkt. Jeżeli to naprawdę muzułmanie głupi na tyle, by dokonać bezsensownego ataku na obcą wiarę, to równie dobrze mogli nie pomyśleć i wybrać datę na chybił trafił, a nieobecność Papieża była dla nich niespodzianką. Nie oczekuj od innych główkowania, jeżeli tobie samemu ono słabo wychodzi."

- Chyba tak... - Erou wyrwał go z zamyślenia - Nigdy tyle nie podróżowałem i... nie miałem takiego luzu. I nie jadłem takich dobrych rzeczy...
JD spędził kilka dodatkowych sekund na próbie przypomnienia sobie, jakimi to smakołykami faszerował chłopca. Smażona ryba? Tak, to bez wątpienia było danie godne wszystkich możliwych gwiazdek Michelieu.
- Dobry się z ciebie człowiek, Erou - wampir westchnął poważnie. - Życzę ci jak najlepiej… Jesteś jeszcze bardzo młody, to, co najlepsze, dopiero przed tobą - wyszczerzył się nieznacznie.
Chłopak w odpowiedzi tylko się uśmiechnął.

JD wstał więc z posłania, po czym podszedł do jednej z walizek, by wyszperać numer otrzymany od Fanchon. Odszukał telefon pokojowy i wykręcił po kolei wszystkie cyfry. Czuł lekki niepokój… a jednocześnie niezrozumiałe podekscytowanie. To będzie pierwsza rozmowa od długiego czasu, w której wreszcie będzie sobą - JD Ashfordem - a nie jakimś przypadkowym wampirem bez imienia.
- Prego? - niemal natychmiast odezwał się w słuchawce męski głos.
- Nie znam żadnego Prego - odparł JD poważnym tonem, jednak kąciki ust wygięły się ku górze. - Czy rozmawiam z Wiedniem?
Na chwilę zapadła cisza w słuchawce, potem głos znów się odezwał.
- Miło, że pan dzwoni. Lubi pan pływać w basenie czy raczej w wodzie morskiej? Ja osobiście preferuję wodę z lekkim zasoleniem. Mimo że wymaga to ode mnie oczyszczenia się po kąpieli, mam wrażenie, że sól morska nadaje dodatkowej witalności organizmowi. Też pan ma takie odczucie?
- Tu nie trzeba mieć odczucia, to fakt. Przynajmniej według narodowego instytutu zdrowia. Ostatni raz jak byłem na termach, widziałem kilka basenów z solanką. Wylegiwali się w nich głównie starzy, schorowani ludzie, licząc na lecznicze właściwości tych mieszanek. Mam nadzieję, że nie zawiedli się.

"Pieprzony Malkavianin", pomyślał JD.

- Czy mógłby pan podać mi kogoś spoza klanu?

Znów chwila ciszy.

- Nie ma takiej potrzeby - odezwał się głos w słuchawce - Znamy już pana lokalizację. W ciągu 2 godzin proszę spodziewać się odwiedzin. Miłego wieczora.

I tyle, mężczyzna rozłączył się. JD wzruszył ramionami. Można to było zrobić po ludzku, i można to było zrobić dziwacznie. Camarilla wybrała drugą opcję.

- Erou, chodź, zejdziemy na śniadanie… a może kolację - odwrócił się do chłopca. -Jako że to nasze ostatnie wspólne godziny, chciałbym kupić ci jakieś frykasy… byś dobrze mnie pamiętał - zaśmiał się.

Podszedł do drzwi, otworzył je na oścież, po czym poczekał na chłopca.
 
Ombrose jest offline