Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2015, 17:16   #18
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
W domu rankera

Quen nie był zadowolony z tego, że odebrano mu latarnie niebieskowłosego. W końcu to był jego łup wojenny. Jednak teraz nie miał siły ani ochoty się na ten fakt złościć. Przede wszystkim martwiła go nieprzytomna Netha, w którą wpatrywał się z lekka nieprzytomnym wzrokiem. Miał wrażenie, że to wszystko było jego winą. Pewnie miało na to wpływ uzyskanie tej dziwnej energii, której użył w szpitalu. Ot, tak nie powinna do niego przyjść. A może miał ją w sobie od początku? Nie wiedział tego. Ale zamierzał się dowiedzieć. Choćby miał zamęczać Setzera ciągłymi pytaniami.
- Czy teraz jest pora, bym dowiedział się o co w tym chodzi? - zapytał rankera, nie odwracając wzroku od swojej przyjaciółki.
- Uważam, że to najlepsza pora jak dotychczas - stwierdził ranker, przywołując do siebie kilka ekranów. - Niestety, musisz się przygotować też na złe wieści - dodał.
- Jestem przygotowany zarówno na dobre, jak i złe wieści. - odparł chłopak - Szczególnie, że wolę wiedzieć nieprzyjemną prawdę niż wygodne kłamstwa. Jestem w końcu latarnikiem. Może Pan zaczynać. - dodał, mając na myśli przedstawienie przez Setzera informacji.
- Przebadałem twoją koleżankę. Krótko mówiąc: jest z nią źle. Bardzo źle - sam Setzer nie wyglądał na usatysfakcjonowanego tym, co zobaczył. - Anomalia, w którą wpadła w waszym bloku, wpłynęła na nią dostatecznie mocno. To, co mnie zdziwiło, że przyczyna, która na nią wpłynęła, nie pochodzi ani z tego piętra, ani z tego czasu, to faktycznie pochodzi z przyszłości - jego to też zdziwiło, ale potwierdził, że Quen miał do czynienia z czymś nietypowym i to wcale nie nawaliły jego latarnie. - Przedarła się do jej ciała, zmieniając i mutując w niektórych miejscach DNA… - mruknął. - Trzeba się przygotować na każdy problem z jej strony. Wiem, że należy się spodziewać nagłych, nieraz drastycznych zmian osobowości. To jedna sprawa. Druga, że to paskudztwo, którym uraczyli twoją koleżankę w szpitalu… Też nie jest stąd ani z tego czasu, co gorsza, jest znacznie bardziej zjadliwe i mutuje szybciej. Co sprawia, że twoja koleżanka może w każdej chwili zmienić się w bombę z mocno rozregulowanym zapłonem. Ta druga anomalia nie chce się dać ani trochę przebadać. Zawiesza nawet te lepsze urządzenia - westchnął.
Quen przyjął te informacje… z niesamowitym spokojem. Nawet się nie poruszył. Wyraz twarzy nie zmienił się ani trochę.
- Czy moja interwencja w szpitalu sprawiła, że Netha skończyła tak, jak skończyła?
- Nie. Ale dopóki nie przebadam ciebie, nie uzyskamy odpowiedzi na to pytanie, co dokładniej z tobą się stało. Acz jestem pewien, że sprawka z tą lancą energii, którą potraktowałeś napastników, to nie była twoja sprawa.
- Też byłem w anomalii, która pojawiła się w naszym bloku. Posiadam w bazie danych o niej informacje, ale nie potrafię ich w żaden sposób poprawnie odczytać. Wiem, że pochodzą z przyszłości. Dwadzieścia trzy lata. A ta dziwna energia… ona aktywowała się, gdy ten niebieskowłosy pierwszy raz się odezwał. Tak jakby… coś we mnie się przed nim broniło. - wyjaśnił Quen. - Kiedy może mnie Pan przebadać?
- Kiedy ochłoniesz. Dopiero co wróciliśmy. Góra za dziesięć-piętnaście minut mógłbym sprawdzić, co ci się stało.
Rozumiem. - szarowłosy stanął niepewnie na nogach. Jego stan zdrowia nieszczególnie go teraz obchodził. W sumie prawie nic go teraz nie obchodziło. Wiedział, że był zmęczony, ale mówi się trudno. Musiał działać. Przywołał swoją bazę operacyjną. - Są w niej informacje, które udało mi się zebrać w anomalii. Proszę je przeanalizować.
Gospodarz przekopiował dane z bazy operacyjnej Quena do swojej.
Setzer orzekł, że przebada je później, bo wyglądają na dość skomplikowane. Jako że Quenowi nie przybyło weny do zadawania pytań, kilkanaście minut później został przebadany w identyczny sposób co Netha. Wyniki pomiarów znalazły się w sprzęcie Setzera.
Po tym Quen został uwolniony od roju bocików. Mógł usiąść na kanapie i dowiedzieć się, że chociaż jegomość nie przeanalizował jeszcze w całości tego, co wydobył z latarnika, to coś młodemu mówiło, że ranker nie ma dla niego też lepszych wieści.
- Wiadomo jest czym dokładnie była ta anomalia? - chłopak dostarczył Setzerowi wszystkich posiadanych przez siebie informacji na ten temat. Teraz przyszła pora na rewanż.
- To z czym wszedłeś w kontakt? - spytał się Setzer. - Owszem - wieści wydawały się być coraz gorsze.
- A raczej z częścią czego. - dodał.
- Więc czym jest?
- Te części, które wdarły się w ciebie… to część broni zapłonowej. W dodatku będącej w rozwoju więc zdaje się, była niedokończona bądź posiadała niedoróbki. Nie znam reszty szczegółów na ten temat, ale w wyniku tego incydentu te części połączyły się z tobą i może być co najmniej spory problem, by je z ciebie usunąć bez poważnej szkody dla twojego zdrowia czy życia.
- Czy to stało się wtedy, gdy byłem w anomalii w moim bloku? I czym ta anomalia jest oprócz przejściem z przyszłości?
- Właśnie była tunelem czasoprzestrzennym, a przez niego przedarło się kilka istnień. Jednym z nich były te fragmenty broni, które są w tobie i w twojej koleżance, oraz coś podobnego, co znajduje się w tych aplikatorach. Wiem, że przedarło się więcej istnień, ale nie udało się nam ustalić dokładniej ich rodzaju. Podejrzewamy, że mogą być to rankerzy albo podobne im istoty, które tym tunelem się tutaj przedostały.
- Tuż przed tym, jak się obudziłem w szpitalu, miałem sen. Byłem kobietą i byłem w jakimś laboratorium. Widziałem mężczyznę w… w noktowizorze. Wyglądał na woźnego. Widziałem też mężczyznę z sześcioma ramionami… A później był wybuch, zacząłem uciekać, a jakaś mroczna istota mnie ścigała. Może to uciekinierzy z tego labolatorium?
- Może to być możliwe. Jednak nie ma nich żadnych dowodów. Mam tylko kawałki broni i tę abominację, którą wstrzyknięto do ciała twojej przyjaciółki.
- Rozumiem. Czy potraktowano tak każdą osobę, która padła ofiarą anomalii w naszym bloku?
- Najprawdopodobniej tak - wskazał skinięciem głowy na niekontaktującego z otoczeniem świniaka. - ale i tak muszę przesłuchać tamtego.
- Ostatnie pytanie. Nie związane już z tą anomalią… przynajmniej bezpośrednio. - Quen wyciągnął do przodu lewą dłoń. Pojawił się na niej srebrny liść, który najbardziej przypominał liść trawy. - W moim świecie nazywa się to duchem. - powiedział chłopak, gdy srebrny twór obwiązał się dookoła jego nadgarstka. - Rozwija się go, zabijając specjalne bestie i pozyskując z nich duchowe pierścienie. - Z liścia wystrzeliło pnącze, które obwiązało prawy nadgarstek chłopaka. W tym samym czasie lewa ręka została otoczona przez fioletowy, płaski pierścień. - Spotkał się Pan z czymś takim w Wieży?
- W Wieży mieszka tyle stworzeń, że równie łatwo mogłem to nie raz przeoczyć. Ale tak, miewałem z tym do czynienia w Wieży. Wtedy jak się wspinałem, jak i wtedy, gdy zostałem rankerem - potwierdził Setzer.
- Dobry wieczór! - ze strony korytarza rozległ się znajomy Quenowi głos. Ansara przekroczyła próg domu w towarzystwie…
Niezbyt wysokiej, szczupłej pokojówki o krótkich, różowych włosach i dużych, niebieskich oczach. Wyglądała nienagannie w czarnej sukience i białym fartuszku. To musiała być Sofia, o której wspomniał ranker.
- Już jesteśmy - po chwili pokojówka odezwała się miłym, dziewczęcym głosem. - Po drodze mieliśmy parę utrudnień, ale nic szczególnego.
- No, to mamy komplet. Jak podróż? - Setzer zagadał do Ansary.
- Żyję, jestem cała - łowczyni ziewnęła solidnie, po czym przeprosiła, a oczy Quena napotkały jej spojrzenie. - Cześć, Xun - powitała też swego znajomego.
- A posiada Pan jakieś informacje o tym, lub zna kogoś z duchem? - zapytał jeszcze, chcąc uzupełnić swoją wiedzę, po czym zwrócił się do półorczycy - Cześć… Ansara. - wyraźnie było widać, że jej się boi. Bardzo boi. - No ten… chyba mam z Nethą kłopoty…
- Znam wiele takich osób, musiałbyś sprecyzować, czego dokładniej oczekujesz i w jakim celu - Setzer odparł na pytanie latarnika.
- Z tobą są kłopoty - mruknęła Ansara do Quena, po czym zwróciła się do rankera. - Przepraszamy Pana za wszystko, nie chcieliśmy, żeby to tak wyglądało, a tym bardziej nie chcieliśmy Panu zawracać głowy.
- Co się stało, to się już nie odstanie, nie macie co przepraszać. Powinniście pójść odpocząć. Nawet ja przyznam, że to co was dziś spotkało, to dla was wystarczająco dużo… Lokum! - ogłosił gospodarz, przy okazji klasnął raz w dłonie. - Sofia zaprowadzi was do pokojów - na to różowowłosa delikatnie skinęła głową. - Jeśli nie macie innych pytań, zalecałbym waszej dwójce pójść spać.
- Jutro sprecyzuję moje oczekiwania, a teraz rzeczywiście położę się spać. Dobranoc Panu. - Quen ukłonił się rankerowi - I dziękuję za ratunek.
- Dobrej nocy, dzieciaki. Pamiętajcie, że oczekuję po was utrzymania porządku w waszych pokojach - odparł, dość niejednoznacznie.
- Proszę za mną - Sofia rzekła do dwójki przyjaciół. Dostojnie i spokojnie przejęła zadanie oprowadzenia gości do ich zakwaterowania.
Quen ruszył za pokojówką. Patrzył się na jej tyłek, jednak był zbyt zmęczony, by zdawać sobie z tego sprawę. Dużo tego dnia przeżył i zdecydowanie za mało spał. Trzeba było to nadrobić.
Quen i Ansara dostali osobne pokoje oraz klucze do nich. Każdy z tych pokoi przypominał tej dwójce sypialnie z akademii, w której pobierali nauki potrzebne do dalszej wspinaczki na szczyt; tylko łóżka były trochę większych rozmiarów. Oczywiście, pokoje posiadały też osobne łazienki, więc Quen nie musiał się tak bardzo narażać obecnością swej mocarnej koleżance. Pokój Quena miał okno na ogród, Ansara zaś mieszkała w takim, gdzie było wyjście na balkon i bliżej do drzew.
- Zasady są podobne jak w akademiach regularnych. Proszę o dbanie o porządek w pokojach, w całym domu i na terenie posiadłości, ponadto w pomieszczeniach nie wolno palić papierosów i im podobnych używek. Czy mają państwo jeszcze jakieś pytania? - Sofia przedstawiła im stoickim, zasadniczym tonem reguły panujące w tej części domu, która służyła do wynajmowania pokoi gościom.
- O której trzeba wstać, żeby zjeść śniadanie bądź obiad? - Quen zadał dość istotne dla niego pytanie.
- To zależy od gości. Kuchnia i pomieszczenia gospodarcze w tej części domu są dostępne dla gości, więc można o każdej godzinie sobie przyrządzić posiłek. Dostępna jest również opcja zamawiania posiłku oraz posiadamy automaty z jedzeniem i napojami - odparła Sofia.
- Dziękuję za informacje. - Quen poczłapał do drzwi swojego pokoju. - Dobranoc Pani, dobranoc Ansara. - pożegnał się z kobietami i wszedł do środka.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.

Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 27-11-2015 o 19:16.
Karmazyn jest offline