- Fuck! - powiedziała szybko do Jima - znowu jakiś cholerny potwór, za drzewem w odległości jakichś 30-40 kroków. Pilnuj go, a jakby atakował wal czym popadnie. Idziemy do szopy, trzeba znaleźć coś łatwopalnego - może w traktorze jest jeszcze paliwo? Albo w szopie będzie nafta czy siano, albo chociaż stare szmaty? Spalimy wszystko w tym cholernym mieście.
Loretta gadała w drodze do szopy starając się słowotokiem ukryć coraz większy strach. Może znajdą coś, co nada się na broń, a jak nie to będzie rzucać polanami. Polana? Wystarczy dobrze je czymś podlać, a zapłoną jak stos ofiarny! Wskazała Jimowi stertę drewna.
Miała tylko nadzieję, ze trup leżący w drzwiach nagle nie wstanie jak w jakimś pieprzonym horrorze. Zresztą, nawet by się nie zdziwiła. Zaśmiała się krótko histerycznym chichotem.
Albo im się uda, albo.... nie...
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |