Otwin w pierwszym momencie poczuł zawód, jego ciosy padły na już właściwie bezwładnego przeciwnika. Podobnie jak ostatnio nie zadał zbyt wielu obrażeń. Ale nie... nie mógł myśleć takimi kryteriami, zło zostało pokonane i to jest teraz najważniejsze. Tylko Oswald trochę oberwał, ale skoro zamiaruje przeszukać pozostałe pomieszczenia to chyba nie jest z nim tak źle.
Randulf ruszył w kierunku więźnia, więc i chłop ruszył w tym kierunku. Nieszczęśnik wyglądał masakrycznie, możliwe że nie będzie mógł sam utrzymać się na nogach więc Frostowi może być potrzebna pomoc.
Słowa Karla wprowadziły zdeczko komizmu, w sytuacje z której mogliby nie wyjść cało, co bardzo rozbawiło Otwina, to też postanowił kontynuować gierki słowne. Były one w sam raz jak na jego ( w sensie Otwina) poziom intelektualny. - E tam, gdzieżby mi karczma. Zamkiem jakim albo chociażby dworem szlacheckim, to owszem, ale jakąś tam karczma? Phi! Zresztą ta karczma śmierdzi, nie lubię śmierdzących karczm. Nie śmierdzących też swoją drogą, w ogóle karczm nie lubię. A chłopem już dawno nie jestem, teraz zwracajcie się do mnie Otwin Pogromca Demonów!
Po czym zaczął śmiać się z własnego żartu nie czekając na reakcje towarzyszy, jednocześnie kucając przy "poprzednim" karczmarzu aby sprawdzić czy jeszcze dycha oraz wytrzeć o jego łachy ubrudzony od krwi miecz. - No, nie wiem jak wy ale ja napiłbym się czego, we gardle mi zaschło. Karl, byłeś tu "goszczony" trochę dłużej niż my. Gdzie ten fagas trzyma piwo? |