Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2015, 20:08   #17
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Poranna krzątanina zaczęła się tego dnia dużo wcześniej niż zwykle. Już bladym świtem dochodzące z podwórza odgłosy ciosanego drewna obudziły Ingrid z niezbyt długiego snu. Przy swoim prawym boku czuła ciepło małego ciała, gdy otworzyła powieki zobaczyła zwiniętego w kłębek Taralda. Drzwi do komnaty chłopców były szeroko otwarte i panowała tam całkowita cisza, zaś te do jej komnaty ktoś zostawił uchylone, choć pamiętała że zamknęła za sobą skobel wchodząc do środka. To oznaczało, że jego starsi bracia zdążyli już wymknąć się na zewnątrz. Jakby wyczuwając że już nie śpi chłopiec podniósł na nią swoje ciemnobrązowe oczy i uśmiechnął się słodko:
- Nie jesteś już za duży by leżeć w moim łóżku? - Powiedziała kobieta jednocześnie wichrząc jego ciemnozłotą czuprynę. - Wiesz jaka kara za to grozi? - Zapytała i zaczęła łaskotać go po brzuszku.
Przez chwilę zanosił się głośnym radosnym śmiechem, a potem wykręcił zręcznie, zeskoczył zwinnie z wysokiego łoża i pognał jak wicher za drzwi. Ta chwila beztroskiej zabawy z synem pozwoliła i jej na chwile zapomnieć o problemach które wymagały rozstrzygnięcia. Wstała, przeciągnęła się i podeszła do okna. Wszędzie było widać przygotowania do pogrzebu, które zarządziła wczoraj.
Trzech mężczyzn zaniosło na środek dziedzińca potężne dębowe pnie, które teraz korowali i rąbali na stos. Z tego miejsca w wieży miała bardzo dobry widok na niski budynek sali biesiadnej i kuchni, skąd Jörvi Søyle wylewał właśnie zlewki z poprzedniego dnia do koryta dla świń. Pewnie już zabrał się do przyrządzania potraw na wieczorna ucztę, niektóre bowiem wymagały długiego procesu obróbki.
Ustaliła wczoraj z kucharzem zestaw potraw który miał być podany. Przede wszystkim miały to być ryby w dużych ilościach: Śledzie, Łososie i Dorsze, zarówno marynowane jak i smażone. Miano także podać Zupę z warzyw na dość sporym i tłustym kawałku baraniny, wołowinę i drób z czosnkiem i cebulą, smalce i trany z pieczywem. Dla ważniejszych gości przewidziano cielęcinę w sosie zapiekana z liśćmi dębu i iglakami, raki oraz kilka przepiórek i dziczyznę. Niestety w magazynie nie było niczego słodkiego. Miód, jak powiedział Jörvi, skończył się już ponad miesiąc temu, a na nowy trzeba było jeszcze poczekać. Dlatego na deser przygotowano pullę z mięsem i grzybami. Jako napitek służyć miało kilka beczek piwa i dwie beczki miodu pitnego oraz jedna beczka wina. Zaś dla najbardziej nienapitych - samogon z ziemniaków.
Ingrid ubrała się i postanowiła przyłączyć się do prac kuchennych. Każda dodatkowa para rąk była przydatna, tym bardziej że do twierdzy ciągle przybywali nowi ludzie. Jak choćby Kane Eadwing Wingmund, o którego przybyciu doniosła jej rozentuzjazmowana Maren. Musiał to być ktoś znaczny, bo praktycznie od razu został wezwany do Erona.


***


Przed wieczorem Ingrid po raz ostatni sprawdziła czy wszystkie prace zostały wykonane zgodnie z jej poleceniami. Sala obrad została dokładnie wysprzątana i przyozdobiona polnymi kwiatami oraz gałązkami ostrokrzewu. Zmieniono też układ stołów i ław, tak by można było w niej biesiadować. Na ścianach zawieszono heferny, a podłogę wysypano wonnymi ziołami.
Ingrid podeszła do postumentu, na którym spoczywało ciało Jarla.
Zostało ono dokładnie obmyte, a potem wszystkie otwory na jego ciele zaklejono starannie specjalnie przygotowaną przez druidkę substancją. Całe ciało natarto wonnymi olejkami, które były dodatkowo substancją ułatwiającą spalenie i częściowo niwelującą nieprzyjemny zapach jaki wydają palone szczątki. Wtedy Jens Sjërme – Gisler, rzemieslnik z twierdzy, dokonał na jej polecenie odbicia twarzy Jarla w glinie, Ingrid postanowiła, że kiedy okoliczności będą bardziej sprzyjające, można będzie odtworzyć podobiznę Reidara w złocie, srebrze czy żelazie.
Potem jego twarz została starannie owinięta pasami białego płótna. Następnie kobiety ubrały jego ciało, ułożyły na drewnianej platformie, a na jego piersi ułożyły broń, wokół zaś przedmioty, które mogą mu się przydać po drugiej stronie: miecz, dzbany z winem, jedzenie, tarcza, zioła. Na koniec ozdobiono je świeżymi krokusami, rannikami zimowymi i śnieżycami, które Ingrid zebrała wraz ze swymi synami na pobliskich łąkach.
Tak Reidar Thørkell miał spędzić swoją ostatnia ucztę, w otoczeniu przyjaciół, rodziny i poddanych. Teraz miała okazję pożegnać się z nim osobiście. Niedługo sala zapełni się ludźmi i nastąpią oficjalne uroczystości. Kobieta pochyliła głowę i przytknęła swe czoło do zimnego czoła ojca. W tym szczególnym momencie prosiła go o moc i mądrość, które będą jej tak potrzebne w nadchodzących tygodniach.

***


Córka Jarla, ubrana w odświętne szaty stanęła obok podwyższenia i uniosła w górę dłonie. Podniosły dźwięk bębnów, który temu towarzyszył zwrócił na kobietę uwagę wszystkich ludzi znajdujących się w sali:
- Witajcie na ostatniej uczcie, jaką spędzimy wraz z mym ojcem Jarlem Ragnara Thorin Thorkellem zwanym Żelaznym. Pożegnamy go tej nocy i odprowadzimy na ostatnia wyprawę do lepszych światów. Odchodzi od nas ojciec, dziad, przyjaciel i szlachetny wojownik, którego zabili zdradziecko bliscy sojusznicy. W tej godzinie przysięgam wam, że walczyć będę ze wszystkich sił, aż śmierć nie weźmie w swe posiadanie tych, którzy się do tego przyczynili. Niech ich ciała rozwłóczą po kniei dzikie zwierzęta, a kości wypala do białości na słońcu. Wspominamy też dziś mego brata Ulve Thorkella, który zginął na pustkowiach Fiørken wraz z tysiącami dzielnych wojów z naszego klanu i tych klanów, które stanęły u jego boku, by walczyć z najeźdźcą próbującym odebrać nam nasze ziemie, nasze obyczaje i nasze dziedzictwo. Pijmy dziś i ucztujmy, bo jutro ruszymy do boju by odebrać to co zostało nam zabrane. By pokazać wszystkim, że nie poddamy się, będziemy walczyć i zwyciężymy. Bo nasza jest słuszność. - Ingrid z podniesioną wysoko głową przemawiała głośno i wyraźnie, by usłyszał ja każdy przebywający w twierdzy człowiek, by ich serca napełniły się mocą, nadzieja i wiarą, które sama teraz czuła stojąc obok ciała ojca. - Niech rozpocznie się uczta.
Na dany przez nią znak służba zaczęła wnosić na stoły przygotowane dania, a bębny ponownie podjęły melodię tym razem w bardziej lekkiej tonacji.


***


Gdy nadszedł czas, sześciu silnych wojowników uniosło w górę platformę, na której spoczywał Jarl i przeniosło ją na stos. Ich drodze towarzyszyła rytmiczna, przejmująca melodia bębnów. Następnie jego najstarszy wnuk Agnar, szef straży twierdzy Börgefjel Älvar Elvën, Ëron Stase oraz Kane Eadwing Wingmund podeszli do czterech narożników stosu i opuścili trzymane przez siebie pochodnie na przygotowane wcześniej łatwopalne materiały. Płomień rozpalił się jednocześnie z wszystkich stron powoli sunąc ku górze i obejmując zmarłego swą ognistą aureolą. Jednocześnie zabrzmiała pieśń potężna i wzniosła, niesiona przez wiatr i wzmocniona doniosłością chwili. Nie przebrzmiała di chwili gdy stos się wypalił, wtedy ludzie powrócili do sali by ucztować dalej, śpiewać i tańczyć aż do późnej nocy.
Ingrid pozostała przy grobie. Czuwała aż do chwili gdy prochy ostygły na tyle, że można było je zebrać do specjalnie przygotowanej urny. Następnie sama zaniosła je do lochów i ukryła w sekretnym miejscu, które sama przygotowała dzień wcześniej.
 
Eleanor jest offline