Naramis skrzywił się i starał uskoczyć przed kłujką. Za to tym razem odpowiedział Jacopo, robiąc przerwy na łapanie oddechów i jęki:
- Od tygodnia niecałego. - Splunął. - Zarobiliśmy niewiele, niecały tuzin dukatów. - Skrzywił się i chciał złapać za brzuch, co skończyło się desperackim łapaniem równowagi, bo kolebnęło trójką rozbójników. - Kurwa... Nic tylko uciekanie przed jaszczurami, przed innymi zbójnikami i strażą. Pierdolę taką robotę. Już, kurwa, wolę celę - złorzeczył przez chwilę. - A Fideroi nie znam.
Po chwili wtrącił się Naramis swoim irytującym głosem:
- Tego to ja znam. Fider Agricola, prawda? Kiedyś pożyczył mi pieniądze na odsetek jakiś. Nie jest to zły człek. Rzec można - uczciwy. |