Wyciągnął dłoń przed siebie, lecz zdążył chwycić tylko powietrze. Stojący przed nim Meinholf z głośnym pluskiem wpadł do zielonkawej brei gówna i bogowie raczą wiedzieć czego jeszcze. Hargin zdążył tylko cofnąć się o krok, unikając tym samym głównej fali ścieków, która zalała kamienny chodnik. Jedynie jego skórzane buty zostały nieznacznie ozdobione kilkoma plami.
W porównaniu do ciury, mógł mówić o dużym szczęściu. Choć nie należał do wrażliwych, nawet jak na krasnoludzkie standardy, to po roztaczającym się wokół smrodzie, sam o tym nie marzył i nikomu nie życzył kąpieli w pobliskim kanale. Zresztą po ciepłych słowach rzucanych przez Liess'a w kierunku Magnara, widać nie był osamotniony w swoim spojrzeniu na tą sprawę.
Ponuremu cisnął się na usta jakiś kąśliwy komentarz wymierzony w kompana stojącego po pas w gównie, ale na widok wynurzującego się nieopodal żywego trupa krasnolud tylko szeroko rozdziawił gębę. Wiele w swoim życiu widział ohydnych stworów, ale czegoś podobnego na własne oczy jeszcze dotąd nie obaczył. Co innego słyszeć tylko o zwłokach poruszanych ohydną sztuką nekromancji, a co innego stanąć twarzą twarz z efektami tej parszywej sztuki magicznej.
Khazad jeszcze nie zdołał się otrząsnąć z szoku wywołanym spotkaniem nieumarłego, a za plecami Meinholfa wyrósł następny, podobny do pierwszego stwór.
- Kurwa! Wynośmy się stąd! - Wykrzyczał do towarzyszy, ale Magnar z Wróblem nic nie robią sobie z jego słów, rzucili się w wir walki. Tylko Gustav zdawał się zachować resztki rozsądku, rzucając linę Meinholf'owi.
Licząc, że szlachcic zdoła samemu wyciągnąć ze ścieku nieszczęśnika, krasnolud postanowił zrobić użytek w trzymanej w rękach kuszy. W samą porę pozbierał się w sobie i wykorzystując dogodną pozycje wycelował w kościotrupa zbliżającego się do Wróbla. Nacisnął spust, wypuszczając bełt w miejsce gdzie niegdyś musiało znajdowało się serce nieumarlaka.