Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-07-2015, 12:48   #61
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Wyciągnął dłoń przed siebie, lecz zdążył chwycić tylko powietrze. Stojący przed nim Meinholf z głośnym pluskiem wpadł do zielonkawej brei gówna i bogowie raczą wiedzieć czego jeszcze. Hargin zdążył tylko cofnąć się o krok, unikając tym samym głównej fali ścieków, która zalała kamienny chodnik. Jedynie jego skórzane buty zostały nieznacznie ozdobione kilkoma plami.

W porównaniu do ciury, mógł mówić o dużym szczęściu. Choć nie należał do wrażliwych, nawet jak na krasnoludzkie standardy, to po roztaczającym się wokół smrodzie, sam o tym nie marzył i nikomu nie życzył kąpieli w pobliskim kanale. Zresztą po ciepłych słowach rzucanych przez Liess'a w kierunku Magnara, widać nie był osamotniony w swoim spojrzeniu na tą sprawę.

Ponuremu cisnął się na usta jakiś kąśliwy komentarz wymierzony w kompana stojącego po pas w gównie, ale na widok wynurzującego się nieopodal żywego trupa krasnolud tylko szeroko rozdziawił gębę. Wiele w swoim życiu widział ohydnych stworów, ale czegoś podobnego na własne oczy jeszcze dotąd nie obaczył. Co innego słyszeć tylko o zwłokach poruszanych ohydną sztuką nekromancji, a co innego stanąć twarzą twarz z efektami tej parszywej sztuki magicznej.

Khazad jeszcze nie zdołał się otrząsnąć z szoku wywołanym spotkaniem nieumarłego, a za plecami Meinholfa wyrósł następny, podobny do pierwszego stwór.
- Kurwa! Wynośmy się stąd! - Wykrzyczał do towarzyszy, ale Magnar z Wróblem nic nie robią sobie z jego słów, rzucili się w wir walki. Tylko Gustav zdawał się zachować resztki rozsądku, rzucając linę Meinholf'owi.

Licząc, że szlachcic zdoła samemu wyciągnąć ze ścieku nieszczęśnika, krasnolud postanowił zrobić użytek w trzymanej w rękach kuszy.
W samą porę pozbierał się w sobie i wykorzystując dogodną pozycje wycelował w kościotrupa zbliżającego się do Wróbla. Nacisnął spust, wypuszczając bełt w miejsce gdzie niegdyś musiało znajdowało się serce nieumarlaka.
 
Lakatos jest offline  
Stary 26-07-2015, 14:57   #62
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Gustav rzucił linę, próbując zaprzeć się jakkolwiek stopami o wilgotną posadzkę i mobilizując do pomocy Wróbla. Wielkolud jednak nie zamierzał przejmować się czymś tak błahym, jak wyciąganie towarzysza niedoli z szamba. Dobywając Wróblówki wskoczył radośnie w breję, rozbryzgując ją jeszcze bardziej na wszystkie strony, w tym na Meinholfa, dzierżącego już linę od szlachcica i próbującego wydostać się na chodnik. Nim Duży zamachnął się bronią, jeden z trupów dostał bełtem wypuszczonym przez Hargina wprost w klatkę piersiową - nie powaliło go to, a jedynie sprawiło, iż stracił równowagę, co wykorzystał Wróbel, rozpłatując czaszkę stwora swym osobliwym orężem. Z szerokiej rany na paskudnym łbie bryzgnęła śmierdząca, czarna jucha i jeden z nieumarłych padł, jak ścięte drzewo, znikając pod taflą parujących ścieków. Więcej się nie pojawił.

Gdy Wróbel odwrócił się w stronę kolejnego, ujrzał Magnara, który siedział na barkach stwora, a ten miotał się z nim w niezgrabnych, odczłowieczonych ruchach. Khazad raz po raz spuszczał ostrze swego topora, jednak niełatwo było trafić coś, co chciało go zrzucić z pleców i jednocześnie poruszało się zbyt nienaturalnie. Zabójca musiał mocno trzymać się szyi nieumarłego, uważać na jego zgnite zębiska, chcące spróbować jego krwi i jednocześnie wyprowadzać ciosy. Dopiero ostatnie uderzenie wgryzło się idealnie w czerep potwora, wchodząc gładko w miękką tkankę martwego mózgu. Magnar wydobył ostrze z mlaśnięciem, a stwór zniknął bez ruchu pod wodą, jednak to nie był największy problem krasnoluda...

Zabójca osunął się w szambo i nie mogąc zlokalizować trwałego podłoża pod stopami, zaczął się... topić! Bezgłośnie, machając tylko rękoma i wypluwając raz po raz śmierdzącą ciecz, która wpływała mu do ust. Liess był już w tym czasie na powierzchni, choć Gustavowi zabrało chwilę, nim wyciągnął towarzysza i musiał mocno walczyć ze sobą, by nie oddać kolacji do ścieków, gdyż ciura śmierdział jak wszyscy diabli. Kompani widzieli, co dzieje się z Magnarem, a krasnolud myśląc o chwalebnej śmierci na pewno nie miał na myśli tego, by utopić się w jakimś gównie.
Było pewnym, że jeszcze chwila i pójdzie na dno razem z toporem, którym usilnie machał, probując utrzymać się na powierzchni.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 26-07-2015, 22:08   #63
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
HLAST!!!

I po wszystkim. Czyli tak jak lubił. Trup zaczął się zachowywać tak, jak każdy szanujący się trup zachowywać się powinien. No, może poza pływaniem w gównie. Wróbel szarpnął parę razy, aby wydobyć wielkiego gwoździa z czaszki delikwenta i odwrócił się akurat na czas, żaby zobaczyć, jak przyozdobiona irokezem krasnoludka głowa znikła po powierzchnią gówna.

Od razu rzucił się kompanowi na ratunek. Na początek zablokował cios topora na stylisku Wróblówki, aby nie dostać przypadkowym ciosem, po czym sięgnął pod powierzchnie, szukając brodacza. Pech chciał, że jego wielkie łapsko trafiło akurat na mocno już zmierzwiona brodę Magnara. Nie ceregieląc się, Wróbel złapała za nią i ją ciągnąć ku powierzchni i holować krasnoluda do "brzegu".

- Wciągajcie go i spierdalamy stąd. -rzucił krótko, bo od tego gówna wena go zupełnie opuściła.
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 27-07-2015, 12:54   #64
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Plan Magnara był bezbłedny. Przynajmniej do momentu zabicia stwora. Wskoczył na niego i trzymając się go wiedział, że tylko kwestią czasu jest gdy przymierzy tak by się pozbyc przeciwnika. Zwłaszcza, że czas działał na jego korzyść gdyż pod cięzarem khazada nieumarła istota słabła. W końcu padł i wtedy zaczęły się schody.

Krasnolud wpadł z pluskiem w szambo, niestety plan by wspomóc się na trupie i utrzymać na powierzchni zawiódł. Trup znalazł się przed nim na dnie a on chcąc nie chcąc zanurkował. Pierwszą myślą było trzymanie swojego cennego topora z dala od tego gówna. Dopiero potem pomyślał by nabrać powietrza. Przez co „najadł się” trochę odchodów i fekali.

Przyszło mu szybko do głowy by poszukać nogami dna i się od niego odbić ale jak na złość nie mógł go sięgnać. Dopiero zbawcza ręka Dużego go wyciągnęła. Magnar nie pamietał jak ale znazlazł się szybko na suchym chodniku. Wypluł parę razy trochę szamba puszczając przy tym ze dwa razy pawia, starł gówno z oczy i trochę z brody, sprawdził swój topór czy wszystko w nim w porządku, następnie spojrzał na Dużego i burknął coś pod nosem kiwajac z abrobatą głową. Niektórzy usłyszeli w tym „dziekuje” ale część nie byla pewna czy po prostu krasnoludowi nie odbiło się znowu gównem...



Magnar po rozprostowaniu kosci i poradzeniu sobie z tym całym syfem, który znajdował się na nim był gotów do dalszej drogi.

-Można iść - rzucił do kompanii
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 27-07-2015 o 17:50.
Dnc jest offline  
Stary 27-07-2015, 18:09   #65
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Gustav, wyciągnąwszy ciurę do bezpieczeństwa, skrzywił się.
- Obrzydlistwo – mruknął, starając się nie wciągać do nosa przykrego zapachu. - Że też los chciał, byśmy mieli podróżować przez kanały. Zaiste, panowie. Nie trza nam oręża, wasz zapach odstraszy całe zło, które może na nas czyhać.
Choć spodziewał się, że walka będzie znacznie trudniejsza, to jednak zanim się obejrzał, było już po niej. Wciągnął jeszcze z powrotem Magnara, choć tutaj już nie skomentował, widząc wymiotującego krasnoluda. Ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl o wpadnięciu do mętnych wód kanału, nie mówiąc już o tym, przez co przeszedł krasnolud. Jednak widząc rany, które odniósł do tej pory, zadrżał raz kolejny. Tu schował sznur do torby.

Nie było jednak żadnego sensu w zawracaniu, szczególnie teraz, po zabiciu potwora w jaskinii i kolejnych po drodze w kanałach. Na co mieli nadstawiać karku przez ten cały czas? Zapewne nie na kąpiel w ścieku.

- Idźmy więc – pokiwał tylko głową, wskazując drogę, którą szli do tej pory. - Miejmy nadzieję, że niedługa już droga. Magnarze, kiedy tylko ten przeklęty wypad się skończy, trzeba będzie odwiedzić miejscowego cyrulika...

Tu urwał. Nie miał pojęcia o medykamentach, jednak widział, że otwarta rana i śmierdzący kanał to niefortunne połączenie.

Podjął marsz.

Zwrócił jednak specjalną uwagę na znaki, które porywacze zostawiali na ścianach kanału. Wyrzucał sobie, że dotychczas nie zważał na nie bardziej. Być może mogły mu powiedzieć coś więcej?
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 27-07-2015 o 18:20.
Santorine jest offline  
Stary 29-07-2015, 11:08   #66
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację

Po perypetiach, które do tej pory przeszli, normalnym było, że nie wszystkim uśmiechała się dalsza podróż, zwłaszcza, że nie mieli pewności, że kupiec jeszcze żyje. Co swoje za fatygę też już zebrali z domu Klausa, więc najlepszym wyjściem byłoby porzucić pościg za porywaczami i cieszyć się z tego, co już sobie zawłaszczyli. Wróbel i Magnar jako pierwsi jednak obwieścili z pewnością w głosie, że należy ruszyć dalej, a zawtórował im Gustav. Człowiek, który najmniej pasował do tego otoczenia, miał ambicję, by zakończyć tę sprawę, czego nie mógł o sobie powiedzieć Hargin, którym targały wątpliwości. I chociaż pozostali nie byli co do tego przekonani, to w końcu ominęli truchło nieumarłego leżące na chodniku i podążyli w głąb kanałów. Co jakiś czas wciąż dostrzegali dziwne symbole, a Gustav w mig doszedł do tego, że belki umieszczone pod odwróconym trójkątem muszą sugerować coś a'la kolejne pokonane strefy, gdyż z każdym kolejnym krwawym symbolem, ilość belek się zwiększała, by w końcu przejść w okręg, co mogło oznaczać, że dobrnęli w końcu do miejsca, w którym należało się zatrzymać. Zresztą, chodnik urywał się nieopodal przy ścianie i nie było zbytniego pola manewru. Wyglądało to tak, jakby ktoś porozumiewał się prymitywnymi znakami, sądząc, że nikt nie odkryje ich znaczenia.

Nauczeni doświadczeniem, zaczęli rozglądać się za jakąś zapadką, czy innym cholerstwem i już po kilku dłuższych chwilach Meinholf zlokalizował luźniejszy kamień. Przydusił go, jakiś mechanizm zagrał w ścianie i ta po chwili odsunęła się, ukazując im kolejny wykuty w surowej ścianie portal. Z uniesioną bronią ruszyli z wolna tunelem w tym samym szyku, co poprzednio, a Wróbel znów musiał się mocno pochylać, by nie wyrżnąć głową o ostre krawędzie skał zwisających z sufitu. Jak się okazywało, po kilkunastu metrach prostej drogi szlak schodził pod sporym kątem, co oznaczało, iż kierują się w jeszcze niższe rejony znajdujace się pod miastem. Powietrze było tu suche i ciepłe, ciężko się oddychało, co w połączeniu z odorem, jaki rozsiewali Meinholf, Wróbel i Magnar, stawało się wręcz nie do zniesienia. Zwłaszcza idący na przedzie Zabójca nie czuł się zbyt dobrze - zranione ramię nabrzmiało i pokryło się pajęczynką błękitnych naczynek, co nie rokowało zbyt dobrze. Przy każdym ruchu nadgarstka Nargondsson odczuwał ból, co mogło mieć swoje następstwa w czasie walki. Jednak khazad wciąż zdawał się nic sobie z tego nie robić - a przynajmniej nie okazywał tego pozostałym.

Nie wiadomo było, o czym myślał Magnar, czy może jednak miało na to wpływ jego samopoczucie, w każdym razie poczuł nagle, jak jego prawa noga zahaczyła o coś cienkiego, podnosząc gdzieś w głębi tunelu donośny dźwięk dzwonka. Krasnolud zerknął pod nogi, dostrzegając, że zaczepił o jakąś stalową linkę przewieszoną wszerz tunelu i zaklął siarczyście, że dał się nabrać na tak prosty trik. Nim zdążył ogarnąć sytuację, poczuł kilka ukłuć w okolicy ramion, a gdy spojrzał na nie, zobaczył tylko niewielkie, żółte lotki i cienki drzewiec. Kolejne dwie strzałki wbiły mu się w policzki. Doszło do niego, że zostali zaskoczeni, po czym pociemniało mu przed oczami i mroczna kurtyna nieświadomości spadła na jego umysł, wyłączając mu wszystkie zmysły.

Khazad padł, jak podcięty, a pozostali dojrzeli w mroku małe, niepokojące ślepia. Ich właściciele nie zamierzali się ukrywać i już po chwili naprzeciw kompanii wyszły trzy osobniki, o których do tej pory słyszeli tylko w legendach i fatalistycznych pieśniach bardów.


Niskie postaci o nieludzkiej sylwetce, ze skórą pokrytą szarym futrem łypały na nich różowymi, niepokojącymi ślepiami. Długie, mięsiste ogony wijące się między zakończonymi szponami stopami przypominały im wielkie glisty, a podłużny pysk przywoływał na myśl przerośniętego szczura. Wiedzieli już, że legendy nie kłamały - szczuroludzie naprawdę istnieli i byli przerażający! Dwóch osobników z przodu dzierżyło wyszczerbione miecze, na które z pewnością należało uważać, natomiast trzeci trzymał w dłoni coś, co przypominało sporą, drewnianą rurkę wydrążoną w środku i nakładał do niej małe strzałki o żółtych lotkach.
- To człowieki i brodaci! Brać ich-brać ich! Skrreth chcieć ich mieć-chcieć ich mieć! - Wycedził łamanym reikspielem ten z rurką.
W jego sposobie mówienia było coś niepokojącego i odrzucającego, a na jego słowa dwóch szczuroczłeków z przodu ruszyło w stronę Hargina sprawdzającego, co z Magnarem. Ich ruchy były nienaturalnie szybkie, a odgłosy, jakie z siebie wydawali sprawiały, że wszystkim zjeżyły się włosy na plecach.


Nawet, jeśli Magnar padł, to wciąż mieli przewagę liczebną. Tak przynajmniej myślał Duży, gdy poczuł dziwne, niezbyt bolesne ukłucia na szyi. Po chwili zakręciło mu się w głowie, ale pod palcami szybko wymacał dwa niewielkie przedmioty, które okazały się być strzałkami. Odrzucił je, zerkając za siebie. Tam, z góry, nadciągało bezgłośnie trzech kolejnych szczuroludzi. Dwóch z okutymi pałkami, chroniąc trzeciego z takim samym miotaczem strzałek, jak miał ten z przodu. Wróbel poczuł nagle, jakby wypił co najmniej ze trzy litry wina i miał je zaraz zwrócić. Widział podwójnie, ale wciąż trzymał się na nogach, choć nie był w stanie określić, czy się już ruszył, czy jeszcze stał w miejscu. Nagle wymówienie zaledwie kilku słów ostrzeżenia w stronę kompanów stało się zadaniem tak trudnym, jak policzenie do dziesięciu po ostrej libacji. I dlaczego w jednej chwili Wróblówka zaczęła mu tak ciążyć, że ledwo mógł ją utrzymać? Zbliżające się szczurze gęby zaczęły się rozmywać, ale skoro wciąż stał, mógł im pokazać, gdzie ich miejsce! Albo polec, próbując...
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 31-07-2015, 19:16   #67
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Z deszczu pod rynnę. A pomyśleć by można, że po wpadnięciu w przysłowiowe i całkiem dosłowne gówno, gorzej już być nie mogło. Tak myślał Gustav, kiedy wchodził do kolejnej groty. Przez chwilę pomyślał, że tunel nie będzie ciągnął się zbyt długo, jednak mylił się. W gruncie rzeczy, zapowiadało się na całkiem spore zwiedzanie podziemi. Mimowolnie wzdrygnął się, patrząc na Magnara. Stan krasnoluda pogarszał się, a Gustav nie miał pomysłu, jak mu pomóc. Z drugiej strony, wiedział, że krzepki brodacz wyszedł już obronną ręką z gorszych opałów, co dodawało mu otuchy. Nie mógł się jednak oprzeć mimowolnemu drżeniu, kiedy pomyślał, że przyszłoby któremuś z nich umrzeć w tych przeklętych podziemiach. Być może nawet… Jemu?

Im dalej zachodzili, tym więcej także miał wątpliwości, czy w istocie rozważnym pomysłem było pakowanie się w tą kabałę z kupcem. Czy kimkolwiek tak naprawdę był, zważając na wrogów, których już zdążyli napotkać. Bestia w tunelu, nieumarłe kreatury w kanałach. Gustav mógł tylko podejrzewać, co tak naprawdę kryje się za tym wszystkim. Nawet jednak jeśli było znacznie roztropniej po prostu ograbić dom kupca i uciec, słowo już się rzekło. Szlachcic parł dalej, pchany, poza chciwością i ciekawością, także dumą.

Co gorsza, być może jednym z największych problemów byli oni sami. Tyczyło się to głównie Marienburczyka i krasnoluda, którzy beztrosko rzucali się w wir bitwy, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Nie narzekał jednak. Zdawało się, że Wróblówka i topór krasnoluda zaoszczędzili jemu samemu rozlewu krwi. Wolałby jednak, by tamci dwaj byli nieco bardziej ostrożni. Praktycznym tego skutkiem był stan krasnoluda. O obrzydliwym smrodzie nie wspominając.

- Nic to, znajdzie się jakegoś cyrulika… O ile przeżyjemy do tamtego czasu - mruknął do siebie szlachcic.

Dalej już był tylko chaos i zamieszanie. Jednak szok i przerażenie, które towarzyszyły Gustavowi podczas pierwszej walki w mrocznym korytarzu zostały zastąpione determinacją. Skoro zaszli tak daleko, to czemuż mieli teraz rezygnować? Po stworze z jaskini i trupach w ścieku szczuroludzie wydawali się niemal naturalni. Konsekwentni wobec toku ostatnich wydarzeń.

Gustav zaklął siarczyście, kiedy krasnolud, zmorzony strzałkami niechybnie nasączonymi trucizną, padł na ziemię. Ich przewaga liczebna malała. Kiedy rzucił okiem za siebie, Wróbel także wydawał się chwiać. Kiedy patrzył na złośliwe, żółte oczy mutantów, które błyszczały w mroku, widział, że musi coś zrobić.

Sięgnął do plecaka, a wymacawszy znajomy kształt, sięgnął po niego i rzucił trochę dalej przed siebie. Porcelanowy dzban wypełniony czarnym prochem rozbił się w drobny mak, a zawartość rozsypała się wokół. Gustav, wiedząc, że ma niewiele czasu, rzucił swoją pochodnię na stożek prochu. Niewiele wiedział o ponoć delikatnej sztuce alchemii, jednak zdarzało mu się widzieć podczas oblężenia zamku prostych żołdaków podpalających proch. Spodziewał się zatem krótkiego, acz wyjątkowo intensywnego pożaru. Była to chwila, której mogli potrzebować. Nie czekając na rezultat swoich poczynań, odwrócił się natychmiast i wyciągnął miecz z pochwy.

- Dalejże, tam na tych w tyle! - krzyknął. - Wyrżnąć wszystkich!
 
Santorine jest offline  
Stary 01-08-2015, 18:49   #68
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Meinholf cały kleił się od gówna. Musiał przyznać, że to był jeden z najgorszych wieczorów w jego wcale nie takim krótkim życiu, szczególnie, gdy pomyślał o tym, że mógłby teraz siedzieć w jakiejś oberży, zajadać się pieczystym i obmacywać dziewki. Ruszył jednak, wraz z kompanami, w podziemia, goniąc za jakimś kupcem, którego nigdy na oczy nie widział, a efekty tej eskapady było widać na pierwszy rzut oka. Lub zbliżenie się na odległość węchu. Tylko i wyłącznie lojalność wobec kompanów sprawiła, że dalej wlókł się przez śmierdzące kanały.

Im dalej zagłębiał się w, zdawałoby się, nieskończenie długą sieć kanałów, tym gorsze przeczucia miał. Kupiec miał wrogów albo pecha, niezależnie jednak od powodów, dla których został porwany, zbiry, które wdarły się do jego domu musiały być an tyle niebezpieczne i przygotowane, albo też zdesperowane, że gotowe były kryć się w podziemiach pełnych trupojadów, ożywieńców i innych złych istot. Zdecydował się nie chować falcjonu do drewnianej pochwy.

Inną ich zawadą i ważkim problemem był stan Magnara. O ile Wróbel wyszedł z kolejnych starć bez szwanku niemal, o tyle stan krasnoluda się gwałtownie pogarszał. A najgorsze było to, że nie mieli co z tym zrobić. A kogo jak kogo, ale medyka w tym kanale nie spotkają.

Dla zamyślonego Meinholfa atak szczuroludzi był nielichym zaskoczeniem, nie mniejszym niż utrata przytomności przez Magnara i oszołomiony Wróbel. Wiedząc, że stracili dwóch najlepszych wojowników, ciura ucieszył się z planu Gustava. Licząc na chwilowe pozbycie się niebezpeczeństwa ze strony jednej grupy legendarnych skavenów, skoczył w kierunku drugiej grupki z tasakiem uniesionym do ciosu.

- Bodajby was popierdoliło, szczurze syny!
 
Fyrskar jest offline  
Stary 01-08-2015, 21:33   #69
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Trudno wyobrazić sobie większą rysę na krasnoludzkiej dumie, niż oskarżenie o tchórzostwo. Zatem w obawie przez sugestią towarzyszy, że obleciał go strach na widok paru nieumarłych, Hargin brnął dalej w poszukiwaniu szlachcica. Choć rozsądek nie pozostawiał mu złudzeń, że sam się prosi o kłopoty eksplorując w dalszym ciągu miejskie kanały.

Ponury długo nie musiał czekać, aby się przekonać o trafności swoich przeczuć.

W momencie, kiedy Magnar uruchomił prymitywny alarm i po korytarzu rozległ się dźwięk dzwonka, Hargin podniósł błyskawicznie kuszę, będąc gotowy do strzału. W pierwszej jednak chwili nie dostrzegł czyhającego w ciemnościach zagrożenia. Dopiero, gdy stojący przed nim Zabójca runął bezładnie na ziemie, ujrzał odbijające światło pochodni ślipia szczuroludzi.

Nie chcąc podzielić losu swojego pobratymca, Ponury posłał bełt w kierunku skavena trzymającego w rękach dmuchawkę. Wydawał mu się najgroźniejszy, a na dodatek wykrzyczane przez niego słowa przypominające ludzki język, kazały sądzić, że może być kimś w rodzaju dowódcy.

Nie zdołał dojrzeć, czy bełt dosięgnął celu. Niemal w tej samej chwili, kiedy nacisnął spust kuszy, Gustav rozbił dzban z prochem, podpalając go jednocześnie. Krasnolud musiał przyznać, że szlachcic wpadł na zacny fortel, dając im trochę czasu. Szczególnie cennego biorąc pod uwagę, kolejną grupę skavenów, która dopiero teraz dostrzegł za swoimi plecami.

Dotarło do niego, że dali podejść się jak elfie dzieci,ale dobrze wiedział, że nie czas to teraz rozpamiętywać. Widząc kompanów, którzy z okrzykiem na ustach rzucili się na wrogów, sam przeskoczył nad Zabójcą i podniósł jego zakrwawiony topór.

Sztuczka Gustava nie mogła na długo powstrzymać szarżujących na niego przeciwników, to też zawszoni szczuroludzie, mieli szybko się przekonać, co to znaczy zadzierać z krasnoludami.
 
Lakatos jest offline  
Stary 01-08-2015, 22:17   #70
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Podążając przez śmierdzące kanały i samemu będą nie mniej śmierdzącym, Wróbel postanowił sobie golnąć dla dodania animuszu. Pociągnął parę razy z piersióweczki, aby zabić smak gówna w ustach. Teraz zaczynał tego żałować. Czyżby Magnar dodał mu czegoś do butelczyny? Ot, na przykład tego środka do wypalania żelaza, który sam popijał i nie wiedzieć czemu nazywał "popłuczyną"? Tak, to musiało być to, bo przecież tam w tunelu, to nie mogły być... Myszy? Cholernie duże, uzbrojone i do tego gadające myszy. Tak, to musiał być to. Nigdy więcej nie zostawi swoje piersiówki w pobliżu krasnoludzkiego Zabójcy Trolli. On ma jeszcze po co żyć.

- Mysssszzzzy! - wrzasnął, mimo słabości - Wissseeeee myszyyyy. Jakkksssiee łaaaaddddnnnneee.... Zzzzhhhhaaabijemy je whhhhssszzzzyyyssstttkie.... -

Plan, jeśli o czymś takim w jego stanie można było mówić, był prosty. On był duży, tunel wąski, miał tarcze i... Wielki gwóźdź na patyku. Dlaczego do chuja nie miał miecza, czy czegoś takiego? Nie mógł sobie w tej chwili przypomnieć, ale obiecał sobie zająć się tym innym razem. Teraz, miał zamiar wykorzystać swoją posturę, zajmującą niemal cały prześwit tunelu, masę małego czołgu parowego (skąd on wiedział o takich rzeczach?) i zaszarżować osłaniając się tarczą, na wrogów. To znaczy na myszy. W każdym razie zmiażdżyć ich samą siłą impetu. Względnie poprzybija im gwoździem ogony do podłogi...
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172