Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2015, 20:10   #102
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
-Brax, mamy towarzystwo! – Derren widział pędzące w górę groteskowe, szponiaste kształty. Ezoghule zbliżały się szybko, pędząc w górę po chybotliwych kładkach. Imperialczyk wymierzył w nogi prowadzącego stwora i nacisnął spust, posyłając trzy krótkie serie w potężne odnóża. Ranny stwór zachwiał się i byłby odzyskał równowagę, gdyby nie wpadł na niego drugi, strącając go samym impetem w dół. Po kilku wypełnionych dzikim wizgiem chwilach nastąpiło mokre uderzenie w kamienną powierzchnie znajdującego się w dole placu. Strata kompana sprawiła, że biomechaniczne monstra zmieniły strategię – rozdzieliły się, chcąc dopaść Dunsirna z dwóch stron, aby nie zdążył odpowiadać ogniem na zagrożenie. – Pomysłowe… – mruknął, strzelając trzypociskową serią w kolejnego ezoghula.

Prawie nie usłyszał wizgu pocisków, które uderzyły go w ceramitowy napierśnik oraz pancerne pokrycia ramienia. Ból wstrząsnął ciąłem Imperialczyka a impet kul z ciężkiej broni cisnął nim w bok i do tyłu tak, że spadł z kładki. Szczęście w nieszczęściu, nie spadł na plac, gdzie przed chwilą wysłał swojego przeciwnika, ale zaczepił masywnym naramiennikiem o pręt zbrojeniowy wystający ze ściany. Kilka chwil zajęło Rusty’emu otrząśnięcie się z szoku. Nie mógł ruszać ręką a kule wroga roztrzaskały zaczep, którym Hunters zwykł przytwierdzać karabin do kamizelki taktycznej. Drogocenny L&A MK. 43 uderzył w kamienie kilkadziesiąt metrów niżej. Sytuacja wydawała się beznadziejna…


Dżungla na terytorium Kalnu Dunsirn, kilkanaście lat wcześniej.

Derren leżał w błocie i rozkoszował się jego ciepłem oraz kilkoma chwilami odpoczynku. Przez ostatnie pięć dni spał tylko cztery godziny a w tym czasie przebiegł jakieś trzysta kilometrów i wykonał wiele innych forsownych ćwiczeń. Teraz on jak i inni kandydaci na Huntersów mieli półtorej minuty przerwy, po czym zapowiadały się ćwiczenia z trawersów na masywnych, starożytnych drzewach.
- Zdjąć plecaki i ruszać dupy na zbiórkę! – dał się słyszeć krzyk instruktora Rogera, zwanego popularnie „Pogrzeb”.
- Ogłuchliście, kupy gówna? – zawtórował mu Richard, alias „Granica”.
Kursanci jak zombie zrzucili plecaki, wyjęli sprzęt wspinaczkowy i powlekli się jak banda zombie na zbiórkę.

Dunsirn wisiał nad ziemią na cienkich linach i pokonywał odległość do pnia kolejnego drzewa. Nie było to nic skomplikowanego, gdyby nie był wycieńczony, osłabiony i poraniony. No i gdyby nie miał majaków ze zmęczenia. Lina wspinaczkowa dwoiła i troiła się w oczach, zmieniała w rękę dziewczyny, węża, kosmatą nogę wielkiego pająka lub mackę ośmiornicy. Derren potrząsnął głową, wyciągnął rękę najdalej jak umiał i chwycił powietrze. Poczuł że spada. Po drodze uderzył w dwa konary, złamał kilka liści gigantycznej paproci, zmiażdżył jakieś kolczaste krzaki i uderzył w miękkie poszycie. Po pewnym czasie usłyszał kroki a następnie głos „Granicy”:
- Derren, kupo gówna, wstawaj i zapierdalaj na drzewo, nie będziemy czekali na takiego palanta jak ty cały dzień!
Rusty starał się wstać, zastanawiając ile kości ma złamanych a ile całych. Powoli przyjął pionową pozycję. Cierpliwość nie była jednak najmocniejszą stroną instruktora.
- Rusty, pało jedna, zrezygnuj ze szkolenia już teraz i tak ci się nie uda, cieciu w czapie z wyliniałej mysiej wełny!
- Chuj ci w dupę, instruktorze Granica. Zrezygnuję dopiero po śmierci.


Cytadela Algerotha. Obecnie.

Przeciwnicy zbliżali się. Derren sięgnął zdrową ręką po granat. Był to jeden z tych, jakie dostał od Sary przed rozpoczęciem misji. Ustawił detonację na półtorej sekundy i rzucił ceramicznym pojemnikiem, który przeleciał nad pierwszym ezoghulem, drugim i trzecim a następnie eksplodował, pokrywając kładkę strugami silnego kwasu. Z podłoża zostały tylko wypalone dziury a metalowe wsporniki zaczęły syczeć i wyginać się. Konstrukcja zapewne wytrzymałaby nacisk kilku osób, ale ezoghule ważyły kilka ton. Rusty sięgnął po granat zapalający, licząc na zniszczenie i tak naruszonej już kładki.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 25-07-2015 o 20:31.
Azrael1022 jest offline