Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2015, 14:57   #62
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Gustav rzucił linę, próbując zaprzeć się jakkolwiek stopami o wilgotną posadzkę i mobilizując do pomocy Wróbla. Wielkolud jednak nie zamierzał przejmować się czymś tak błahym, jak wyciąganie towarzysza niedoli z szamba. Dobywając Wróblówki wskoczył radośnie w breję, rozbryzgując ją jeszcze bardziej na wszystkie strony, w tym na Meinholfa, dzierżącego już linę od szlachcica i próbującego wydostać się na chodnik. Nim Duży zamachnął się bronią, jeden z trupów dostał bełtem wypuszczonym przez Hargina wprost w klatkę piersiową - nie powaliło go to, a jedynie sprawiło, iż stracił równowagę, co wykorzystał Wróbel, rozpłatując czaszkę stwora swym osobliwym orężem. Z szerokiej rany na paskudnym łbie bryzgnęła śmierdząca, czarna jucha i jeden z nieumarłych padł, jak ścięte drzewo, znikając pod taflą parujących ścieków. Więcej się nie pojawił.

Gdy Wróbel odwrócił się w stronę kolejnego, ujrzał Magnara, który siedział na barkach stwora, a ten miotał się z nim w niezgrabnych, odczłowieczonych ruchach. Khazad raz po raz spuszczał ostrze swego topora, jednak niełatwo było trafić coś, co chciało go zrzucić z pleców i jednocześnie poruszało się zbyt nienaturalnie. Zabójca musiał mocno trzymać się szyi nieumarłego, uważać na jego zgnite zębiska, chcące spróbować jego krwi i jednocześnie wyprowadzać ciosy. Dopiero ostatnie uderzenie wgryzło się idealnie w czerep potwora, wchodząc gładko w miękką tkankę martwego mózgu. Magnar wydobył ostrze z mlaśnięciem, a stwór zniknął bez ruchu pod wodą, jednak to nie był największy problem krasnoluda...

Zabójca osunął się w szambo i nie mogąc zlokalizować trwałego podłoża pod stopami, zaczął się... topić! Bezgłośnie, machając tylko rękoma i wypluwając raz po raz śmierdzącą ciecz, która wpływała mu do ust. Liess był już w tym czasie na powierzchni, choć Gustavowi zabrało chwilę, nim wyciągnął towarzysza i musiał mocno walczyć ze sobą, by nie oddać kolacji do ścieków, gdyż ciura śmierdział jak wszyscy diabli. Kompani widzieli, co dzieje się z Magnarem, a krasnolud myśląc o chwalebnej śmierci na pewno nie miał na myśli tego, by utopić się w jakimś gównie.
Było pewnym, że jeszcze chwila i pójdzie na dno razem z toporem, którym usilnie machał, probując utrzymać się na powierzchni.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline