Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2015, 22:08   #20
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Wieża zachodnia, poranek, dzień 3.

Noc, która była spokojna i cicha, ustępowała powoli budzącemu się dniu. Wraz z nim Twierdza, do tej pory pogrążona w głębokim śnie, powoli się wybudzała. To jęknęły jakieś drzwi, to kubeł z wodą ktoś postawił, to kroki w drewniakach poniosły się po korytarzu. Ktokolwiek myślał, że pośpi dłużej, musiał się srodze zawieść. Oto kilku mężczyzn właśnie zwalało na kupę pniaki świerkowe na środku dziedzińca. Poszły w ruch siekiery, ośniki i ciosła. Stukoty i puki odbijały się teraz echem po murach twierdzy.

Herdull Bjornson wzdrygnął się i zbudził. Siedział otulony w focze skóry i przykryty lisiurą. Bjørk Bein postawił na stole misę z ciepłą kaszą i słoniną.
- Śniadanie - burknął. On już tak miał, że odzywał się półgębkiem.
Po schodach wszedł Berg Størr do strażnicy. Przyniósł nowe pochodnie i wstawił je do wiadra.
- Pogoda się psuje. Będzie padać zapewne - rzekł.
Rzeczywiście. Gdyby wyjrzeć przez okno to widać było jak nad Kotliną zbierały się chmury. Świt wydawał się szary. Łowca morsów zjadł, co dawali, nie wybrzydzając. Gorsze rzeczy już zdarzało mu się jadać a mrukliwość Bjorka była mu całkiem obojętna. Z pełnym brzuchem i razem z Bjorkiem poszli do bramy znajdującej się od strony kopalni, żeby zluzować tych z nocnej warty.

Do bramy toczył się powoli wół zaprzęgnięty w wóz a z nim 3 wojów i jeden parobek. Bjørk Bein wyjrzał przez okno i zwrócił się swoim mrukliwym głosem do dowódcy:
- Handlarze jacyś?
Można było odnieść takie wrażenie, gdyż dwukołowy wóz naładowany był workami i beczkami oraz mięsiwem.

Kane Eadwing Wingmund ze swoją małą drużyną dotarli w końcu do twierdzy..
- Kto tam? - odezwał się ktoś z za grubych murów.
- Kane Eadwing Wingmund. Przywozimy wieści i zapasy dla twierdzy z kopalni Bregefjör.

Herdull przyjrzał się dokładnie furmance. Poprosił o odsłonięcie plandeki, zasłaniającej część wozu. Kiedy spełniono prośbę, jasnym było, że nic na wozie nie ma do ukrycia. Zresztą łowca morsów przypomniał sobie, jak Eron mówił, że spodziewa się kogoś takiego. Kazał wpuścić przybyłych i zszedł do nich, żeby wypytać o wieści i czemu, u diabła, zjawili się oni zamiast huskrala Yndårra. Ten, który przedstawił się jako Wingmund nalegał na pilną rozmowę z Eronem, więc posłał Bjorka z nim i dwójką wojów, którzy mu towarzyszyli. Machnął jeszcze komuś na dziedzińcu, żeby miał na nich oko. Sam podszedł do chłopa, żeby dopilnować rozładunku i wypytać o wieści.

Chłop odstawił skrzynię i sapnął. Należał do tych żylastych chłopów, którzy nie pogardzą bimbrem, a i skryci są, oczami łypią i jeśli posiadają czapkę to miętoszą ją w zgrabiałych rękach. Herdull nie dowiedział się nic ciekawego, prócz tego, że kopalnia rusza z pracą, teraz na wiosnę. No i plotkę usłyszał. 4 dni temu, ponoć, myśliwi widzieli w okolicy grupę ludzi. Może tak z 80 czy 70 kobiet i mężczyzn płynących łodziami na Runę. Chłop wzruszył obojętnie rękoma - nie wiedział, czy to żołnierze ze Skatte czy może Południowcy. Z opisu bardziej przypominali uchodźców niż walecznych wojów.

Gdy chłop już rozładował wóz, a Hringür Galer, stajenny zaczął nosić zapasy do spiżarni, Herdull pożegnał się i wrócił na stanowisko, wypatrywać kolejnych niedobitków. Po drodze zaczepił jakiegoś chłystka i kazał mu zasłyszaną plotkę o widzianych ludziach natychmiast przekazać Eronowi. Zdaniem łowcy morsów, to było coś, co warto sprawdzić dokładniej.
 
dzemeuksis jest offline