Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2015, 10:46   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację

Napis był nieco kulfoniasty, ale strzałka wskazywała odpowiedni kierunek.

- Ostatnia Gospoda... - Marco pokręcił głową. - Ależ beznadziejne pomysły mają niektórzy ludzie. Jaka znów "Ostatnia"? Ani w jedną, ani w drugą stronę. Tam - wskazał kierunek, skąd przyszli - został zajazd starego Toma, a za cztery, góra pięć dni powinniśmy dotrzeć do "Baryłki". To co? Baryłka nagle zniknęła?
- Jeśli zniknęła, to umrzemy z głodu - zażartowała Shahri.
- Chyba z pragnienia - mruknął Baylof.
Co prawda niedawno minęli całkiem spory strumyk, ale łotrzyk należał do tych, co gustowali w napojach, które zwykle znajdowały się w beczkach lub dzbanach.

* * *


Niski płotek, który nie powstrzymałby nawet sennej krowy, otaczał piętrowy budynek. Lśniące niegdyś świeżym drewnem ściany zszarzały smagane jesiennymi szarugami, a na stromym dachu znalazła schronienie wielopokoleniowa rodzina mchów.
Nieco krzywo powieszony szyld wypłowiałymi literami ogłaszał przybyszom, iż trafili do Ostatniej Karczmy.

W rogu błotnistego podwórka stała zbita z prostych desek stajnia. Na wpół otwarte wrota kołysały się na wietrze. Stos zeschniętych liści, zgromadzony między płotem a ścianą stajni, wyglądał jakby leżał tam od poprzedniej jesieni.
Wyglądało na to, że ten, co opowiadał o zaletach zajazdów lezących przy Trakcie Północnym nie widział nigdy tego miejsca.


Drzwi karczmy otworzyły się ze skrzypnięciem, gdy Garag nacisnął klamkę, a potem pchnął z całej siły.

Wnętrze niemile zaskoczyło członów pięcioosobowej kompanii, którzy wszak w swym życiu odwiedzili setki najrozmaitszych lokali - tawern, gospód, zajazdów, szynków.
Służba najwyraźniej nie należała do najlepszych, bowiem szyby nie widziały wody i ścierki od dawien dawna, a promienie zachodzącego słońca z ledwością przebijały się przez parutygodniową warstwę brudu.
Podłoga z kiepsko heblowanych desek miotłę widziała pewnie miesiąc temu, albo i dawniej.

Najważniejszy element wystroju wnętrza, długi, obity ocynkowaną blachą szynkwas, również prezentował się nie najlepiej. Na matowej powierzchni nawet mało bystry obserwator potrafiłby dostrzec ślady po licznych kuflach, dzbanach i talerzach.
Wiszące za kontuarem rzędy półek wbrew tradycjom świeciły pustkami, jeśli nie liczyć paru poobijanych kufli i zakurzonej oliwnej lampy. Najwyraźniej w tych okolicach nie zdarzali się bardziej wymagający klienci.
Jeśli w ogóle jacyś tu bywali w ostatnich czasach.

Resztę sali zajmowało kilka długich stołów ponadgryzanych zębem czasu i ostrzami noży klientów. Stołki, ławy i krzesła, z których dwa straciły oparcia nie wiedzieć kiedy, nie ustępowały wiekiem i stanem 'zdrowia' wspomnianym wcześniej stołom.
Wiodące na pięterko schody pozbawione były poręczy, której nędzne resztki ozdabiały co drugi stopień.
Na zbudowanym z polnych kamieni kominku można było chyba upiec całego świniaka. W tej chwili jednak leżały tam tylko trzy grube polana, zapewne czekające na nadejście zimy.

- Halo!? Jest tu kto? - zawołał Marco.

Odpowiedziała mu cisza.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-07-2015 o 10:56.
Kerm jest teraz online