Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2015, 18:44   #124
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Gdzie jest ta dziewczyna Farqenn?- zapytał kapitana Krossar. - Czy ktoś jeszcze jest równie cennym zakładnikiem? - zastąpił słowo niewolnik słowem zakładnik. Bo to pierwsze napawało go obrzydzeniem.
-Tam gdzie najcenniejsze niewolnice, kurtyzany.
Odparł kapitan galeasu.
-Jeśli nie zrobisz kapitanie nic głupiego uleczę cię i być może uda ci się wykupić. Tymczasem Tinita zamknij drzwi i pilnuj kapitana. Ja idę do bosman Lei.- po czym ruszył za paladynką.

Lea wyszła na pokład i ruszyła za drugą grupą Smoków. Widziała, jak żywi załoganci galeasu strącają swoich towarzyszy do morza, a pożar przy katapulcie był już w pełni ugaszony.

Gdy zeszła na niższy pokład dostrzegła rzędy ław galerniczych, na dziobie, przy kwaterach żeglarzy, rzucane było kilkanaście ciał niewolników.
Pod stopami galerników znajdowały się gretingi, z których dolatywał obrzydliwy fetor, tak zresztą jak z dwóch zejściówek na niższy pokład.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com...e2be7f03e5.jpg

W przejściu leżało dwóch martwych poganiaczy, za wiosłami siedzieli zmaltretowani galernicy, krzyczący, by ich uwolnić. Z tyłu znajdowała się klatka na kilkadziesiąt osób wypełniona w połowie. Na samym dziobie i rufie znajdowały się pomieszczenia załogi.
- Republika Turmish przejmuje ten okręt. Uspokójcie się. Zaraz do was wrócę. - odezwała się głośno do wszystkich niewolników znajdujących się na tym poziomie.
Ruszyła na niższy poziom w poszukiwaniu reszty "Smoków".
Gdy Lea zbiegła na pokład niewolniczy, pierwsze co się jej rzuciło w oczy to dwa szeregi klatek, ciągnące się od zejściówki, aż do dziobu. Za sobą na rufie miała jeszcze pomieszczenia załogi w tej chwili puste. Przy dziobie widział grupę jeńców oraz swoje Smoki. Sytuacja wyglądała na opanowaną, wyprowadzali ich na pokład. Prowadzili ośmiu żeglarzy i czterech chłopców pokładowych.
Tam podszedł na nią również Krossar.
- Wśród niewolników jest szlachcianka. Walka może pójść różnie, a wyzwoleni niewolnicy mogą też zachowywać się nieobliczalnie. Chciałbym ją przenieść do kajuty kapitana - zasugerował pierwszy pomysł - Wiem, że dowodzisz, stąd krótka informacja. Gdy uwolnimy jeńców, może dojść do samosądu na załodze. Mi by to nie przeszkadzało, ale może zwyczajnie wyrzucimy ich za burtę? Kapitanowi przydzieliłbym żołnierza do momentu przekazania go na “Złotego Smoka”. Inaczej też może być różnie. Ktoś musi przemówić do tych biedaków. Uwolnienie wszystkich teraz i naraz może wywołać chaos.
- Mamy rozkazy - skuć pozostałych przy życiu załogantów, a pozostało ich dwóch…. w sumie już dziesięciu, i wrzucić na miejsce znajdujących się tutaj niewolników, a dokładniej - przykuć do wioseł. - poprawiła się widząc kolejną ósemkę prowadzoną przez “Smoki” - Myślę, że szlachcianka jest w odpowiednim miejscu na tym okręcie. Na przykład… Za drzwiami znajdującymi się w kajucie kapitana. Zwróciłeś na nie uwagę?
Krossar był pewien, jak ten rozkaz się zakończy. Jednak postawa paladynki irytowała go na tyle, że zmilczał.

Zza krat słychać było szlochy i jęki.
Nagle przy kracie pojawiła się kobieta.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com...cc3b8514c1.jpg

- Wody. Pić.
To jakby uwodniło falę coraz większej ilości próśb o wodę, rozlegało się zza krat.
Lea nie zaregowała na gest Krossara, że chce działać jedynie skinęła głową. Kapłan wydał rozkazy stojącemu obok marynarzowi.
- Przygotować statek do walki na ile możecie.-mało regulaminowy rozkaz jednak teraz wystarczył. -Niech dwóch ludzi zniesie tu jak najwięcej jedzenia i wody.
-Proszę podał -kobiecie bukłak z wodą. -Jest wśród was ktoś cieszący się autorytetem i posłuchem? Pomożemy wam ale wolałbym zrobić to w sposób uporządkowany- powiedział to głośno tak by słyszeli go wszyscy jeńcy.
- To pewnie ja Panie. Jestem Demer, jest jeszcze Geldon, oraz Haga.
Odparła niewolnica, po tym jak wypiła kilka łyków z bukłak, który podała dalej.
-Jestem Krossar kapłan Wodnego Pana. Uratowała was załoga statku Republiki Turmish. Gardzimy niewolnictwem i zostaniecie wszyscy uwolnieni. Okręt z którego dokonaliśmy abordażu, płynie właśnie na bitwę z innymi okrętami waszych oprawców. Musimy iść im z pomocą. Damy wam wodę i jedzenie, w czasie bitwy jednak taka masa osób biegających po pokładzie może kosztować życie nas wszystkich.-podkreślił z powagą w głosie. -Zbyt duży zamęt. Uwolnimy teraz ludzi z doświadczeniem żeglarskim lub żołnierskim. Wcielimy ich do naszej załogi okrętu. Gwarantujemy udział w łupach dla każdego kto pomoże- dodał by dać motywacje potencjalnym rekrutom- po bitwie odprowadzimy okręt na ląd i uwolnimy wszystkich. Pomóż mi to zorganizować wraz z Geldonem i Hagą.
Lea tylko przeszła się pomiędzy klatkami dla niewolników lustrując wszystkich na obecność zła. Niczego nie wykryła - nie licząc skupionych przez czwórkę "Smoków" jeńców.
- Zajmij się tym Krossarze. Tutaj nikt nie emanuje złem. Ja wracam na górę. - powiedziała do kapłana i ruszyła ze Smokami i wziętą do niewoli piechotą pokładową na górę.

- Wielu takich nie znajdziecie tutaj panie. Większość to urodzeni niewolnicy. Geldon, Geldon! Zawołał niewolnica.
W tym czasie koło nich przeszli jeńcy prowadzeni przez Smoki, dwie z trójki “Smoków” były ranne, lecz były to błahe rany dłoni i przedramion.
Do kraty, przecisnął się, wzdłuż półek, na których leżeli niewolnicy, muskularny dwudziestolatek w dobrej kondycji.
- Pan pyta czy mamy tu niewolników byłych zbrojnych lub żeglarzy.
Zapytała Demer
- Poza mną jest jeszcze jeden, który był zbrojnym, nim go złapali łowcy niewolników w Dolinach, jest też trzech żeglarzy
Odparł basem.
- Wśród kobiet jest tylko jedna żeglarka, o ile jeszcze żyje. Ostatnio było z nią źle. Cała była rozpalona. - dodała Demer.
- Możemy się jednak nauczyć
Dodała zaraz szybko.
- Jacyś mężczyźni chętni na walkę łupy i zemstę? spytał jeszcze.
- Wszyscy, Panie, każdy z nas potrafi machać młotem czy też maczugą.
Odparł Geldon.
- Większość z nas zna się na kowalstwie lub kamieniarstwie, więc i przypieprzyć potrafimy.
- Wcielę was zatem do załogi. Demer przypilnuj porządku wśród osób nie biorących udziału w walce. Weź kogoś do pomocy, rozdaj jedzenie. Jednak na razie dla bezpieczeństwa zostaniecie tu.
Potem zwrócił się do byłego zbrojnego,
- Geldon i ja wybierzemy mężczyzn do walki. Musicie jednak wykonywać rozkazy. Kilka zręcznych kobiet pomoże przy żaglach. Żadnej samowolki panowie, wykonujcie rozkazy a zemsta i wolność będą wasze.

Geldon szybko wydał polecenia nie minęła nawet modlitwa, gdy gotowi do walki, czyli wszyscy mężczyźni czekali na uwolnienie, czyli na znalezienie klucza do krat. Pośród kobiet znalazło się czternaście mające kiedykolwiek styczność z żaglowcami, chociaż żeglarkami nazwać ich nie można było.

Krossar odnalazł klucz u jednego z zabitych strażników. Po czym rozpoczął uwalnianie więźniów. Chwilę później zmierzał do Lei po dalsze rozkazy. Wraz z improwizowaną grupą żołnierzy i marynarzy. Po drodze dozbrajali się biorąc broń od pokonanej wrogiej załogi.
 
Icarius jest offline