Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2015, 22:06   #99
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan szedł parę kroków za Stanisławem niosąc bukiet kwiatów
Weszli do sali restauracyjnej
- Panna Angelique, jakże miło panią znowu widzieć -Stasiek uśmiechnął się tak, że aż dziw, że nie zaczął się świecić jak Armstrongowie.
Przez krótką chwilę Angelique zastanawiała się się, a potem nieco skrzywiła. - Ach, pan Stanisła Radzi... Bardzom rada widząc tu pana - rzekła uśmiechając się promiennie
- Radziwiłł - -wtrącił Stefan
- Przepraszam, czy mógłbym się dosiąść? - Stanisław niby niedbałym ruchem dłoni polecił młodszemu się uciszyć jednocześnie nie spuszczając wzroku z Angeliki.

Indelfon Radziwił się zjawia
- Że co! A kto niby prosi?! Jesteś moim wnukiem? Nie pamiętam cię! A może ona jest moją wnuczką? Nie, Nie, zapamiętałbym. Nie pożyczałem ci pieniędzy aby? Nie... To moje dzieci pożyczają i nie oddają! A może to bratanek chce, abym się zmęczył i przekręcił? Tylko ja chcesz tu się dosiąść to ostrzegam, że zamówiłem tylko leguminę. Dobrą mają tu leguminę, ale w domu była lepsza. Nie zamawiaj budyniu, mąką czuć. - gderał staruszek poprawiając obtarty, wyblakły garnitur
- Ja nie mówiłem do pana. Przepraszam najmocniej, ale czy wy nie jesteście, aby... waszmość Indelfons Radziwił? - Stanisław rozpoznał w staruszku brata Radziwiłła, który oficjalnie byl dla jego przykrywki ojcem. Wbijano mu za długo drzewo genealogiczne Radziwiłłów
- A więc dobrze pamiętam. Klucz to pamiętać kim się jest, a ja zawsze pamiętam, nie licząc tego jednego polowania co ten cały Janek robił grzybową i myślałem że jestem wiewiórką. To było dziwne, bo nie byłem rudy. Nie byłem, prawda? A ty to niby kto jesteś? Skąd mnie znasz? A tak, z gazet. Ci fotografowie wystrzelani być winni! Wolność słowa to nie wolność pstrykania!
- Stryjeczny Dziadziuś Indelfons! Nieoceniony senior rodu mego szanownego ojca! A tak... chyba powinienem się stryjowi przedstawić oficjalnie. Stanisław Radziwiłł syn Jana - Stanisław podszedł do staruszka wyciągając ręce jakby chciał go uściskać. Stefan szedł parę kroków za starszym.
- Myślisz, że to mi coś mówi? Was Radziwiłów jest jak pcheł na Stzygańskim psie. Dobra, uściskaj jak już musisz. tylko nie zamocno - staruszek wstał, a angelika patrzyła zaskoczona
-To chyba oznaka boskiej łaski, że ród liczny? Milordzie, sugeruję uścisk dłoni... -- wtrącił Stefan stojąc z boku
-Rozumiem, że stryj woli uścisk dłoni? -Stanisław wysilił się na uśmiech- W sumie dość niedawno się dowiedziałem prawdy o moich korzeniach

- Uścisk dłoni? Czyjej? Mojej? Jak tak chcecie - wyciągnął rękę i jzakoś uścisnął Stacha
- Ty Janka Synal? To mało oryginalny jesteś. Ma oryginalnego kota, dwugłowego. Ty nic podwójnego nie masz. Kolekcjonuję znaczki, i koty dwugłowe. Jednego mam. Choć zdechł i go wypchałem. Twój ojciec kolekcjonował choroby weneryczne. Głupi pomysł. Znaczki lepsze. Dzięki Drachmie mam dużo znaczków nieistniejących krajów, powinienem Strelikowowi chyba wysłać prezent. Dobrą grzybową robił Ten Jan twój.
- Intrygujące kolekcje zaistie, Waszmość. Ten kot to z przy granicy Piastii z Drachmą, aby nie? - przyznał Stefan ładnie się uśmiechając, bowiem poczuł sympatię dla szczerości i dowcipu starego szlachcica.
- Miło usłyszeć wieści o ojcu którego nie miałem okazji poznać.- Stanisław uścisnął dłoń Radziwiłła
- Nie, z rodzinnych włości w Kiejstutach. Ogrodnikowi się wylągł w składzie. Lubiłem go bo lubił starsze panie. Citka Halina przestała mnie odwiedzać. Dobry był ten ogrodnik, Hieronim mu było. Ilekroć patrzę na mego syna Hieronima to zawsze o nim myślę. A ty to kto jesteś? Kolejny syn? On się nie potrafił doliczyć, to czemu ja mam móc? Tymczasem Angelika zaczęła chrząkać

- To mój adiutant. I krewniak od strony matki... - wyjaśnił Stanisław - Przepraszam pannę Angelikę, ale tak nagle krewny mi wyskoczył. Czy nadal mogę się przysiąść.
- Z Waszmościem nie jestem spokrewniony, ale chętnie bym wysłuchał opowieści waszmościa o Hieronimie. - przyznał Stefan
- Och, oczywiście paniczu Stanisławie - rzekła z przesadnym zachwytem implikującym to, że była kiepską aktorką.
- A więc jesteś Jan. Wszyscy służący powinni być Janami. Niesłużący też. Byłoby prościej. Hieronim to był mój służący, syna po nim nazwałem. Tak jak drugiego po po stajennym, a córkę po fryzjerze... Podobni tacy byli. Choć Bartłomiej miała przez to problemy w szkole. No, ale nie wyzywa..li jej od Ildefonów
- Interesująca logika - przyznał Stefan - Ale Milordowi jest Stanisław. A mnie uniżonemu słudze Paweł.
-Wyglądacie dziś czarująco, Madmaselle Angeliko
- pochwalił Stanisław czarując dalej tak, że tylko brakował mu sparkli
- - Czarująca?! Och w mej sytuacji zaprawdę trudno wysłuchać jakiegokolwiek komplementu... Bowiem muszę ci wyznać, iż jestem przy nadziei mój zacny panie, a mój ukochany jest nieosiągalny - w jej załkała nieco teatralnie.
- Paweł? Lepiej niż Ildefons. Prawie pamiętam, że ojciec powiedział po prostu "Idź że stąd". Perunici nadają dzieciom Imiona w wieku siedmiu lat. A ta co płacze? Rzucił ją?
środa
- Nie jestem pewien Waszmościu Serniorze Radziwille - odparł Stefan

Oświadczyny
- Poobserwujmy
- Słyszałem od mojej posłanniczki. Tej Xingijki.... jest świetną Xingijską kwiaciarką. - zapewnił Stanisław - I dlatego... Paweł podejdź tutaj! - zapstrykał palcami.
Następnie wziął od Stefana bukiet i wręczył go Ravenównej:
- Może choć w połowie oddadzą wasz urok
Złapała się za serce.
- Zaprawdę, piękny to dar, który poruszy serce każdej niewiasty. Czemuż to tobie zacny paniczu dajesz mi te cudowne kwiaty - zawołała Angelika. Kilkoro gości zaczęło się przyglądać.

- Paweł - starszy Nowicki zaklaskał, a młodszy wyciągnął zza pazuchy małe pudełko. Podał je Staśkowi, a Stasiek klęknął na jedno kolano przed Angeliką. W środku puzderka był pierścionek: - Angeliko, świat to straszne miejsce. Dzisiaj zapowiedziano nam apokalipsę od Księżycan. I cały czas myślałem o was. Że to szczególnie niebezpieczne miejsce dla samotnych kobiet. Może krótko się znamy, ale wierzę, że zrodziła się między nami specjalna więź. Zatem... Angeliko Raven, czy zrobisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

Stefan miał cały czas przyklejony do twarzy pokerowy wyraz twarzy. Chyba mu jakaś łza się nazbierała do oka, bo musiał się silić, aby się nie śmiać. I tak stał wyprosotwany jak na świetnego adiutanta przystało.
Sala ucichła... Zapanowała taka cisza, że każde tyknięcie zegara wydawało się być jak uderzenie gromu.
Angelika zrobiła zszokowaną minę.
- Wyjść za mnie? To... Wstrząsająca wiadomość. Muszę to przemyśleć - Spojrzała w sufit i zastanawiała się dokładnie trzy sekundy.
- TAK! - zawołała i cała sala zaczęła wiwatować.
- Rozumiem, ze to nagłe. Ale cóż... uważam, że w niespokojnych czasach tylko wzajemna troska ludzi jeden o drugiego może nas ocalić. A to oznacza brać za innych odpowiedzialność. Mojemu ojcu to niezbyt szło, dlatego.... nie miałem okazji go dobrze poznać. Czy pozwolicie mi się tobą zaopiekować, Angeliko?
Angelika kiwała potakująco głową z pewnym zniecierpliwieniem.
- Oczywiście! - wstałała i pocałowała Stacha przy wszystkich obejmując go mocno
- Janie! - Zawołał Ildefons i z cienia wyłonił się wysoki i gróby Samedyjczyk w liberii lokaja o minie idioty na jaką stać było tylko ludzi wybitnie inteligentnych
- Tak panie?
- Znajdź orkiestrę i karz jej zagrać marsz pogrzebowy - rzekł konspiracyjnym tonem. Murzyn zaczął jej ostentacyjnie nie szukać szukając
- Teraz idziemy do taty - wzięła Stacha pod ramię

- A tak dobrze.... - wymamrotał Stanisław tracąc na animuszu.
Stefan przed wyjściem podszedł do Indelfona Radziwiłła:
- Muszę się udać teraz za milordem, więc w imieniu jego i swoim żegnam seniora rodu. Ze swej strony pozwolę sobie jeszcze tylko za przeproszeniem powiedzieć- tym marszem pogrzebowym uwodnił milord senior, że ma ZARĄBISTE podejście do życia. Naprawdę Zarąbiste! Taka szczerość. To tyle mogłem sobie pozwolić. A teraz muszę iść za milordziem Stanisławem zanim ktoś znowu wykorzysta jego miękkie serce...
- Jak masz osiemdziesiąt pięć lat to na wiele możesz sobie pozwolić - mruknął Ildefons gdy wychodzili.

Pokój Ravenów
Angelika weszła po schodach i zaprowadziła Stanisława do pokoju zajmowanego przez generała Ravena i ją oczywiście. Pokój pachniał lakierowanym drewnem a wszędzie słychać było tykanie zegarów. Generał stał przy stole i czyścił pistolety oficerskie marki Hammerhand i pogwizdywał wiejską piosenkę.
Angelika stanęła przed ojcem wypchnęła Stacha do przodu i rzekła.
- To jest mój nowy narzeczony. Nazywa się Stanisław i bardzo się kochamy. Po jutrze ślub - rzekła twardym tonem
Generał wstał i zawołał
- Że jak!
- A Tak! - krzyknęła Angelika

Stefan czmychnął za pozostałą dwójką do pomieszczenia zastanawiając się czy Raven pamięta poprzednie spotkanie. Nightwinga miał nadal ukrytego w nogawce spodni.
- Witam ponownie, wielmożnego generała - Stanisław spróbował być znowu czarujący- Wzruszyły mnie jej opowieści, więc czy pozwolicie mi poślubić Waszą córkę?
Stefana zaś zaczęło zastanawiać, czy Raven umie dobrze posługiwać się pistoletami i czy uzna teraz Staśka za "tego majstertkowicza od odmiennego stanu jego córki"

Raven był bardzo zmieszany. Wstał i chodził po pokoju z pistoletem myśląc na głos.
- Pułkownik Twardy mnie prosił już o rękę Angeliki, ale boję się, że wtedy ta cała Armstrong zrobiłaby mu to samo co memu ojcu. Chciałem też znaleźć takiego księcia z Aerugio, co kręci się w mieście, ale nie wiem gdzie. Jest. Ale wy mi też wyglądacie na odpowiedniego. - zagryzł wargi i rzekł - Zgoda, ale musicie wziąć pełną odpowiedzialność za stan mojej córki. Daty się zgadzają nawet - stanął przed Stachem wpatrując mu się w oczy.
- Sam jestem bękartem, więc wiem jakie są trudności z takim statusem -Stanisław uśmiechnął się lekko.
- Rzekliście książę z Aeguro? - wtrącił Stefan
- Pawle...
-Znam ludzi, którzy mogą coś wiedzieć miliordzie. Czy ten książę to nie ma na imię Julian?

- Julies... Tak. To brat króla, osoba wysoko postawiona i cennna dla moich... No możesz mi mówić Tato - Raven uścisnął Stacha
- Czyli pojutrze ślub... Tato. Paweł zanotuj to w notesie. I gdzie ma się odbyć ten ślub? - Nowicki w przebraniu Radziwiłła odwzajemnił uścisk dłoni
- Szybki ślub w Nowm Xerxes, to takie... dekadenckie milordzie. - odparł Stefan zapisując datę w swoim notesie wraz z notatką "znaleźć rudego Juliana".
- No wiesz, zaskoczyliście mnie. Nie myślałem o tym, ale nie może to być ślub religijny, bo nie tolerujemy prymitywnych zabobonów
- Phii! A po za tym Staś jest letytą chyba - rzekła Angelika
- No tak... W każdym razie przydałoby się jakieś miejsce do wyprawienia przyjęcia, tak na sześdziesiąt osób. No nic, razem z Twardym jakoś to załatwicie. Ja mam sprawy wagi państwowej do załatwienia. Kochanie, mam wspaniałą wiadomość! - zawołał. Z sąsiedniego pokoju Wyszła Izabela Ravenwood w nocnej koszuli, piękna jak zawsze.
- Ja i ten tutaj Stanisław Radziwił pojutrze się pobieramy - rzekła Angela z satysfakcją godną zwycięskiego wodza.

Na twarzy Izabeli przez krótką chwilę zagościła czysta nienawiść. Ale niemal natychmiast została zastąpiona troską
- Czy to nie za szybko? Musimy Urządzić Wesele, przeprowadzić badania lekarskie..
- Mam prywatnego lekarza, a chuczne wesele to takie... - Stanisław pstryknął palcami że szukał najlepszego słowa- Staromodne, zabobonne. W dodatku w takim miejscu jak Nowe Xerxes to wręcz niewskazane iść za staromodnością. A w ogóle to ja sporo podróżuje, a moi znajomi też
-Milord chce powiedzieć, że to by było dziwne jakby panna młoda miała wielu gości, a pan młody niewielu. Znajomi milorda są zbyt kapryśni, albo przebywają w ruchu, więc ciężko ich ściągnąć wszystkich naraz -
Stefan nie wychodził z roli i kartkował niby od niechcenia notes.
-I na co mi lekarz? Jestem zdrowy jak koń. Jak mi coś doskwiera to wystarczą mi domowe sposoby

- Jest pan pewien? - zapytała Izabela z ledwie słyszalnym jadem w głosie.
- Gości możesz synu zaprosić z ulicy... a co do posagu mojej córki. Rozumie pan, że 25 tysięcy marek będzie musiało wam starczyć
Izabela zrobiła minę, jakby miała jej żyłka pęknąć.

- Chyba mój organizm nie zawsze dobrze reaguje na tutejszą kuchnię. -[- wymamrotał Stanisław nerwowo. Liczył, że mu ułatwi ukrycie, że się wykurował - Mój żołądek to chyba patriota, skoro czasem źle reaguje na nadmiar tutejszej kuchni... Tak to pewnie to... - odzyskał animus- Wtedy Paweł mi przyrządza coś z Piastiańskiej kuchni. Pieniądze mnie nie interesują. Wystarczą mi po ojcu.
- Dobry z ciebie chłopak dobry, ale coś dać wypada, żeby ludzie nie gadali, że generał skąpi własnej córce na posag. Piętnaście tysięcy starczy - Angelika zaczęła go dyskretnie kopań w kostkę - No nic, idźcie robić rzeczy, co teraz młodzi ludzie tam robią... - poklepał Stacha po plecach
- Rozumiem... Tato. Nie chcę narzucać swojej religii, więc jestem otwarty na świecką uroczystość. Zatem do zobaczenia... Tato. Pawle, ustalenie moich gości zostawiam tobie - Stanisław znów się czarująco uśmiechnął i skierował do wyjścia.
- Tak jest, milordzie -Stefan schował notes, a potem ukłonił się przed Ravenami w wersji podpatrzonej u lokali z filmów. Nie ma co przesadnie naginać pleców.

Plany z Angeliką
Gdy wyszli z pokoju i znaleźli się na s Angelika warknęła mu do ucha
- Idioto! Czemu się wychylałeś? Dwanaście kafli biorę ja, pamiętaj. Miałbyś pięć jakbyś siedział cicho
- Mnie mi za to pewnie dzięki temu wyjdzie na ewentualnym rozwodzie, skarbie - Stasiek wyszczerzył zęby
Parsknęła cicho i zeszli na dół. Tam czekała na nich już Sao
- I jak - zapytała z niepokojem.
- Nie mówiłaś, że jest taki durny - odparła Angela
- Nie durny tylko naiwny i dobroduszny! - oczy xingijki były czerwonawe
- Daliście trafniejszy opis niż myślałem ...- Stefan się uśmiechnął- Aż się boje czy mówiłyście o mnie
- Jak tak twierdzisz... przejdźmy się kawałek, a potem każdy uda się w swoją stronę? - odparła Angela, Sao uśmiechnęła się jak... no Tygrys.

- Zawsze możecie zawyżyć koszty wesela, kupić taniej, a co zostanie pójdzie do waszej kieszeni - zasugerował Stefan.
- Sprytne... Tak robił generał Mesershmidt, póki go Armstrong nie wkopała - odparła Angela.
- Ciekawe... Ja rozumiem, że chcecie się uwolnić od macochy i ojca, ale nie utrudniajcie sobie też ewentualnego rozwodu... Chyba wolicie powiedzieć, że to wy przejrzałyście na oczy i zostawiłyście za sobą idiotę z ładną buźką?
- Chyba spiszemy intercyzę...Rozwód polubowny bez orzekania o winie. Ja... Nie chcę by ojciec mnie swatał z Twardym. Boję się go. Ah, Alatriste - zaczęło się jej zbierać na płacz
- Spokojnie, ja się wami zajmę. I co do Twardego podzielam odczucia... Nie tylko dlatego, że dla was za stary - Stasiek objął ramieniem płaczącą.
- Nie zrozumiesz. Ty nie znałeś kogoś takiego - wyszli na powietsze
- My idziemy ze Stasiem, A ty Stefan pociesz panią - powiedziała Sao
- Zostaw... Powinni trochę pobyć tak. Wtedy rychły ślub nie zdziwi - Stefan powstrzymał ją dłonią.
- Macie kogoś wyjątkowego... Rozumiem... Tylko zaginął... A wy musicie chronić to co zostawił coś po sobie... - starszy Nowicki pogłaskał Ravenównę po głowie.
-Jeśli zwyczajnie nie dał nogi jak sie dowiedział co zmajstrował...
- to Stefan powiedział już w języku Piastii. Potem przemówił we wspólnym- Milord zawsze miał miękkie serce wobec kobiecych łez. I wrażliwych kobiet

Sao wydawała się strzelać piorunami, a potem także się rozpłakała: - Ciebie przynajmniej tata kochał. A ja swego widziałam raz do roku... Mam pięćdziesięcioro rodzeństwa, a wczoraj pierwszy raz mnie pocałowano
- To ja tylko odprowadzę skarbka kawałek i do was wracam - zapewnił Stasiek, któremu bardzo zrzedła mina ale starał się trzymać fason

Stanisław z Angeliką
- Ale Alatriste był tak dzielny, co się z nim mogło stać. Pewnie uciekł jak mama z matadorem Tata wszystkim opowiada, że jest wdowcem, ale gdzie ja niby jeżdżę na wakacje - angelika się rozryczała
- Nie wiem, ale obstawiam, że się znajdzie. Pewnie po ślubie jak to rzeczy, które jak się poddasz się szukać to się zaraz znajdą - pocieszał Stanisław dotykając ramienia Ravenównej.
- Bez obrazy, ale nie masz co się porównywać z Alatriste! On był jak dziki wilk, jaguar z Tlaxlańskiej dżungli. Ty jesteś jak ten wiejski pies. Kochany... ale taki zwyczajny.
- Dobra, dobra skarbie my się nie popieramy z miłości. Więc kundel starczy. Ja z kolei wolę swoją kocicę. Ale ja i wy macie korzyści z ożenku, więc zadowolimy się tym co się trafiło. - Stanisławowi przeszła ochota na bycie czarującym. Widocznie wystarczyło traktować Angelikę po kumpelsku- Masz skarbie zdjęcie swojego jaguara. Paweł może i nie grzeszy urodą i delikatnością, ale wie gdzie szukać. To może i znajdzie waszego znajomka
Mam - Angelika wyjęła zdjęcie na którym widniała podobizna wysokiego mężczyzny o krótkich wąsach i diablo przystojnym licu.
- To czy mogę pożyczyć to zdjęcie? Popytam parę osób, a przynajmniej wykonam kopię, żeby móc poszukać - zaoferował Stanisław
- Weź ją, ale pamiętaj, że to moja ostatnia... prawie ostatnia pamiątka po nim - znów zaczęła płakać.
- Oczywiście, będę pamiętać - zapewnił Nowicki Angelikę

Stefan z Sao
- Dlatego dla pewności musisz go dzisiaj zaciągnąć do łóżka. By mu wybić z głowy rozczulanie się nad nią - syknął Stefan do ucha Sao,gdy tylko stasiek się trochę oddalił- Użyj Xingijskich sztuczek...
A w ogóle to przed chwilą zaliczyłaś całowanie ze Staśkiem do swoich życiowych tragedii

- Ale jak mnie wtedy zostawi - Sao także beczała
- To się wysil, by cię nie zostawił. -Stefan był względem Sao mniej delikatny- W przeciwieństwie do umówionych ślubów w Xing to tutaj obie strony muszą się starać. Bo oficjalnie są z uczuć, a nie dla wpływów i kasy.
Co on ma zgadywać co myślisz? Sama mu musisz powiedzieć co ci przeszkadza. Choć niestety jak ma wyjść z tym ślubem z Ravenówną i nie nadepnąć ważniakom na odcisk to niestety dla ciebie musi być dla niej miły. I tak pewnie zaraz wróci przepraszać z głupią miną. Ale po dzisiejszej gadaninie koniowała ostatnie co możesz zrobić to mu naskoczyć. Słyszałaś bajkę o wietrze i słońcu?

- Ale... - rzekła Sao a potem umilkła. Zastanowła się nad czymś i nagle pobiegła gdzieś.
- Siwa wracaj! Dlaczego ludzie uciekają jak mówię coś mądrego?! -zawołał Stefan za Xingijką
- Stefan, ja nie mam czasu. Musę się przygotować. Jak chcesz to pomóż. - pobiegła dalej do dzielnicy butików...
- Mam złe przeczucia... Ale jak zostawię cię samą to będzie jeszcze gorzej! Gdzie przywiązałaś sierściucha?! - młodszy Nowicki pobiegł za Xingijką
- Mimi! - zawołała i tygrys wybiegł z ciemności obok Stefana
- Psik!! Do budy! Zostań tam! - zawołał młodszy Nowicki do tygrysa. Potem zwrócił się do właścicielki- To czego ci potrzeba, Madame Sao?
- No jakieś perfumy, jedwabna suknia, butelka wina i pewrfumy i... co jeszcze? - zapytała Sao
- To... zależy co mu chcesz zrobić, albo z nim - Stefan skrzyżował ramiona. - Uwzględnij, że za te informacje możesz mi kiedyś wisieć przysługę. Ale... Stasiek preferuje zapachy kwiatowe. Czy są takie o zapachu lilii?
-Nie przeginaj... na razie kolacja... Co za dużo to nie zdrowo! - rZekła
- Mówię serio... Róże są wyświechtane. A myślę, że zapach lilii mu się spodoba. A osobiście wątpię, by po doktorku coś jadł. Rosołu to mogę wam przyrządzić. I cóż nie wiem jak daleko pójdziesz w uwodzeniu, więc spytam, czy Samuel ci mówił o kwiatkach i pszczółkach
- Mam piędziesiąt sióstr i braci więc wiem wszystko. Byłam na narodzina Cho Pi, mojej najmłodszej siostry! - skrzyżowała ramiona na piersi - Trochę poczekamy! Od wczoraj jesteśmy dopiero parą!

Uwagi Stefana o związkach i upodobaniach
- Z tego co zrozumiałem od Nory - "źli faceci naciskają i manipulują dziewczyny, by pójść dalej. Mili faceci szukają oznak przyzwolenia". A w Amestris jak obie strony są za, to pójście na całość na pierwszej randce jest możliwe. Uwzględniaj, że przy nim powiedziałaś, że miałaś wiele kochanek, a tu na zachodzie istnieje coś takiego jak "sex przyjaciele". Zwłaszcza, że po doktorku jest przybity... A Stryjek opowiadał o cudach jakie zaznał z pewną Xingijką za młodu... - Stefan nałożył ramiona na kark w wyluzowanym geście. - Swoją drogą to ciekawe co oferuje magia Xing na tym względzie...

- Tobie się na pewno nie zwierzę! I trochę... przesadziłam Nieważne. Spędzimy noc na pustyni przed motelem. Sami... w ciemności!

- To akurat z "sami w ciemnościach" brzmi jak zachęta na małe uga-czaka. Przyznaj po prostu, że jesteś czysta jak łza, skoro robisz takie halo o to, że się całowaliście- Stefan połozył dłonie przy pasie - Kiedyś powinnaś mu się przyznać, choćby zanim... pójdziecie dalej. Ja mówiłem prawdę o jego wyczynach i to bez owijania w bawełnę.
- Tobie? W życiu! - była lekko wściekła

- Ja cię! Wiedziałem! Masz wianek do oddania! Cnota jest- wskazał na nią palcem. Potem spoważniał: - Wątpie, żeby robił z tym problem.... Choć skoro wierzy w te "wiele kochanek" to pewnie zobaczysz u niego naprawdę durny wyraz twarzy. Samaś sobie winna. Chociaż pierwsze kroki są bolesne to powinien wiedzieć... Jak tak teraz pomyślę to cnotę stracił z jedną Maryśka, która miała na oku kolesia, który nie lubił dziewic. Marysia uznała, że trzeba stracić cnotę z prawiczkiem. I puściła kantem naszego Stasia zaraz potem. A on był w niej zakochany, więc najchętniej by ryczał w poduszkę przez tydzień. Wiesz miał 16 lat i mniej rozumu ode mnie. Ale Tata mu nie dał rozpaczać. I wykopał go z wyrka, bo ziemniaki się w końcu same nie odkopią.
- Przeze mnie Staś nie będzie płakał a jak tę flondrę dopadnę... - prostowała kłykcie z groźnym uśmiechem - Idę! - i poszła nie czekając na stefana

- Żeby nie musiała płakać przez niego... - westchnął Stefan idąc dalej za Sao -[i] Uwzględniasz, że Stasiek nie wie gdzie poszliśmy?
Wtedy rozległ się wrzask płoszący gołębie:
-PAWEŁ GDZIE JESTEŚ?! ODEZWIJ SIĘ DO CHOLERY!!
-Jak zwykle zaraz pitoli...
- westchnął Stefan - Mam z nim wracać? Czy wracasz z nami?
- To razem sobie wyjaśnimy! - rzekła na odchodnym

Stefan wzruszył ramionami i poszedł do starszego. Trzeba wracać do hotelu.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 29-07-2015 o 21:42.
Guren jest offline