Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2015, 01:33   #27
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Samantha po pewnym czasie wyciszyła się i uspokoiła. Nie czuła już złości, jaka często jej towarzyszyła, nie musiała patrzeć na żadną parszywą mordę na tym pokładzie, dlatego też czuła się lepiej, niemalże idealnie. Nie potrzebowała żadnego panaceum, kiedy mogła spoglądać w bezkres piękna oceanów, mórz i rzek. Urodziła i dorosła w idealnym dla siebie środowisku, wśród ludzi, którzy być może jako jedyni ją rozumieli i nie patrzyli na nią krzywo, kiedy podczas jedzenia opowiadała coś ukazując przeżuwaną, wymemłaną i zaślinioną krowę, rozdrabnianą przez jej piękne, białe ząbki. Nie uważali jej też za nerwuskę, kiedy nagle groziła komuś rapierem lub próbowała wbić komuś mopa w zad, za to, że ją wyzwał od przeklętych bab. Właściwie, to wszelkie te docinki były oznaką sympatii. Nawet gdyby siebie nawzajem okradli próbując spierdolić ze zdobyczą, a pierwotny właściciel by go dopadł, to była duża szansa na to, że delikwent przeżyje i powróci z powrotem, jak niewierny kundel, co ugryzł swojego Pana. Choć była też szansa, że straci łeb, zapewne też zależne od relacji osobistych Piratów, jednak Ci do swoich czuli mniejszą urazę, niż do obcych, na których mieli ochotę co najwyżej splunąć i nawet nie zaszczyciliby ich swych spojrzeniem.

Życie na statku było życiem samotnym. Pomimo otaczającego gwaru i licznych, zaniedbanych mężczyzn, każdy żył tutaj sam dla siebie i mógł liczyć głównie sam na siebie, chronić swoją dupę. Ewentualnie dupę Kapitana i - psia mać, szlag by ją! - jego cholernej córki, bo przecież za brak ochrony i tak by sie straciło łeb, to już lepiej go stracić podczas prób.

Kobiecie czas przeleciał między palcami niczym suchy, gorący piasek pustyni. Nie zorientowała się nawet, kiedy anomalia pogodowa zaczęła otaczać statek. Objęła się rękami i odwróciła bardzo powolnie w stronę całej, pracującej do tej pory załogi. Chłód chwycił ją w swe srogie objęcia, a ona jedynie zadrżała niespokojnie. Niby dzień jak co dzień, a jednak nie czuła się dobrze, jak zazwyczaj. Nie wiedziała nawet kiedy postawiła kilka kroków przed siebie, podążając w kierunku, o którym nawet wcześniej nie pomyślała. Czuła się słabo, odrealniona, jakby zahipnotyzowana. Ukłucie w głowie było bodźcem, który poruszył delikatny ból wewnątrz czaszki, a potem te niespokojne głosy, obce głosy dochodzące z pustki lub nawet z samego ośrodka nerwowego kobiety?

Widziała obraz, jednak nie rozumiała jego całokształtu. Kontury były rozmyte, jakby bez większego znaczenia i mimo iż powinna znać ich kształt, stawał się on dla niej niezrozumiały, nijaki. Zupełnie jak obrazy kiepskiego malarza, którzy po prostu ochlapał płótno kilkoma barwami i śmiał nazwać ten syf dziełem. Obraz po prostu był i nic poza tym, nie potrafiła tego zidentyfikować, nie potrafiła przebrnąć przez mgłę, zaś szepty stawały się bardziej wyraźne, acz kłujące i dalej nie do rozpoznania.

- Duchy - szepnęła do siebie, kiedy tylko na chwilę się ocknęła, stając niebezpiecznie blisko burty, przez którą mogłaby wypaść i utonąć w ciemnościach tej spokojnej, zastygłej w bezruchu wody.
Czy były to zjawy? Zjawy umarłych tutaj Piratów, którzy zabłądzili tak, jak teraz oni? Tylko jeśli byłyby to upiory Piratów, to kto zabił tych pierwszych, gdy tych aktualnych jeszcze tutaj nie było?

- Syreny. - słyszała kiedyś głupie opowieści o śpiewających dziwkach, które łapały wilka na wystających skałach, albo pluskały dupę - o ile można tak to nazwać - i prosto z wody darły ryja. Jednak właśnie, słyszała, że ich śpiew jest nieprzyjemny, przeszywa głowę aż człowiek dostaje migreny i ma ochotę strzelić sobie w głowę, by nie musieć tego słuchać. Jednak jeśli to one? Każdy ze słuchaczy się zabije.

- To Syreny! - wydarła się na cały pokład. - Pieprzone Syreny, nie słuchajcie ich, przestańcie słuchać! - wciąż krzyczała, próbując kogoś znaleźć w tej mgle, ale czuła się w niej osamotniona, jakby miała zwidy, niespokojne omamy. Co wyciągała rękę w kierunku widocznego cienia z kontur, okazywało się, że go tam nie ma.

Samantha, gdy była mała i nie chciała słuchać krzyków ojca, wciskała paluszki w otwory uszne i śpiewała sobie pod noskiem. W ten sposób zagłuszała nieprzyjemne dla niej ataki agresji swojego ojca. W tym momencie postanowiła, że zrobi podobnie. Zaczęła śpiewać szanty, śpiewać je cholernie głośno, co można było nazwać wręcz krzykiem. Między zwrotkami zachęcała każdego by śpiewał, darł się razem z nią. Musiała zagłuszyć szepty, a głośne śpiewanie piosenek, które tak często umilały im podróż i które były znane przez każdego, zdawało jej się być jednym z lepszych rozwiązań na zagłuszenie.

Kiwa jachtem, kiwa jachtem, kiwa,
A załoga, a załoga rzyga.
Zarzygali pokład i kajuty,
Narzygali bosmanowi w buty.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.

Bosman zamiast przykład dać załodze,
Zarzygany leży na podłodze.
Jeść się nie chce, pić się nie chce, smutno,
A nad nami zarzygane płótno.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.

Jeden majtek rzygnął za wysoko
I narzygał bosmanowi w oko.
Bosman łypie drugim okiem w koło
I obciera zarzygane czoło.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.

Drugi majtek pełznąc po pokładzie
W rzygowinę ryło swoje kładzie.
Kuk nad garnkiem łeb jak bania schyla,
Przy rzyganiu bardzo się wysila.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.

Trzeci majtek aż na saling pruje,
Cały pokład we wzorki haftuje.
Czwarty nieprzytomny leży w koi,
Rzyga w koło, bo się schylić boi.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.

A Kapitan po pokładzie kroczy,
Rzygowina w fajce mu bulgocze.
Kto tu dzisiaj jakiś kurs ustali?
Nic nie widać w zarzyganej dali.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.

Na to Neptun swym trójzębem kiwa,
Zarzyganą łajbę w otchłań wzywa.
Tonie bosman, statek i załoga,
A to czyjaś obrzygana noga.

Wczoraj była biba, u Starego Grzyba,
Zarzygali, zachlapali cały jacht.




 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline