Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2015, 11:46   #16
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Chciała, by narkotyczny trip nigdy się nie kończył. Jeśli mogłaby tak zrobić, zrobiłaby to dawno. Ciemna i brudna rzeczywistość była niczym w porównaniu do tego, co odczuwało się na prochach. Wszystkie problemy ulatniały się i stawały nieistotne. Nie czuła bólu, zagrożenia, wszyscy stawali się przyjaźniejsi.

Lars niestety popsuł trochę zabawę swoją impulsywnością. Wziął to, co chciał i nie dawał szansy na odpowiedź. Nie było miejsca na wzajemność, którą Lalka lubiła. Z wzajemnością była w stanie pociągnąć o wiele dłużej. W ruchu prochy działały na nią mocniej, więc ciągnęło ją do pozycji na górze. Przyjemność przytrzymywała jej jarzenie, a razem z nią szło świadome wykorzystywanie swojej gibkości, co było przecież korzystne po obu stronach. W warunkach Larsa jej film rwał się jak jednorazówka z trzema panteriańskimi browarami. Nie mogąc nic zrobić zaskakiwała dopiero w bezruchu.


Droga, jaką wlokła się w kierunku pralni, byłaby zupełnie inna, gdyby Lalka choć odrobinę kleiła fakty. Wiedziałaby wtedy, że najprostsza linia to najgorsze rozwiązanie. Menty, które tam siedziały nigdy nie odpuściłyby sobie tak łatwej okazji. W końcu czysty zysk przy zerowym wysiłku. Takie sytuacje miały miejsce z frajernią parę lat temu i na samym początku. Teraz było to rzadkością, więc takie wypadki przy pracy były na wagę złota i rzucano się na nie jak hieny.

Zajarzyła, gdy poczuła, że coś ją zatrzymało, obróciło i przyciągnęło do siebie na wysokości talii.

- Maleńka, co z tobą? - odezwał się jakiś męski głos z bardzo bliskiej odległości. Lalka wygięła się lekko w tył nieprzytomnym wzrokiem starając się rozpoznać osobnika. - To co? Jesteśmy umówieni? - dodał szczerząc się paskudnym uśmieszkiem nie widząc żadnych oporów z jej strony.

Poczuła jak obściskuje łapami jej całe ciało. Odruchowo objęła głowę gościa i wyciągnęła swoje usta do jego. Nie pamiętała, że wyszła od Larsa. Wszystko zlało się w jedno. Wzięła tę sytuację jako szansę odwzajemnienia się dilerowi. Odpłynęła ponownie nie wiedząc o innych typkach stojących obok.

- Panowie, wybaczcie ale ni h*ja. Cizia wygląda jakby wyje*ało ją stado goryli. Nawet nie wyschła od poprzedniego krycia. Wolę wyskoczyć z czegoś i pukać twarz Satysfakcji, która ma inny wyraz niż ten tępawy uśmieszek. Dawaj jej fanty i bawcie się, ja spier*alam.

Poczuła jak po raz kolejny coś ją zatrzymało. Była już w innym miejscu. Znacznie bliżej pralni i bardziej na widoku. Przypierano ją do ściany. Mocno ograniczając jej swobodę ruchu. Przed jej wilgotną twarzą pojawiły się pigułki jej roboty. W prawdzie same kapsułki odzyskane po przeciwpotowym gównie. Wypieprzało się z nich zawartość, lub przesypywało w coś innego. Środek delikatnej warstwy rozpuszczającego się plastiku musiał być czymś wypełniony w zastępstwie, by całość nie popękała. Do tego celu brało się wszystko, co tylko było pod ręką. Ta pigułka była napchana metalowymi opiłkami pochodzącymi ze stołu na którym dokonywało się takiej operacji.

- Kroje twoje truchło i co to kur*a ma być? Jakieś wióry? Wisisz mi towar, rozumiesz? Dorwiemy cię i nie wypuścimy, póki nie wyskoczysz z prochów, łapiesz druciaro? - wycedził agresywnie nieznajomy starając się nie ofiszować tego, przed szerszym gronem. Zrealizowana usługa płatna niesprawdzonym a lewym towarem była niezłym bagnem. Gość musiał wyskoczyć z wielokrotności pierwotnej ceny, by jeszcze chodzić z niepochlastaną twarzą. Groźba została zapieczętowana poważnym uderzeniem, wystarczającym by po raz kolejny odpłynąć.


Zanzibar miał rację. Naprute gówno, które nie wiedzieć nawet jak się tutaj samodziielnie dostało. Nafrytana niemalże do nieprzytomności, pobita i posiniaczona, ze szmatami porozciąganymi i wiszącymi na niej na odpieprz, z wygolonymi kłakami we wszystkich kierunkach, nie mówiąc o zapachach przeróżnej maści. Nie powinna iść i nie poszłaby, gdyby w końcu do jej łba dotarło, w co w ogóle została wplątana. To Gerd był tym "najlepszym" cwaniakiem, nie ona. Reszta miała w dupie, patrzyła na siebie. Zainteresowanie jej osobą byłoby ewentualnością, gdyby komuś z obecnych zaszkodziło to w interesach.

Bezwiednie podążała za wszystkimi w ten sam sposób, w jaki dotarła do pralni. Jak ćma przyciągana płomieniem. Wcisnęli jej coś w ręce, trzymała. Wepchnęli do tunelu, weszła. Kazali przejść na drugą stronę, przeszła. Kiedy była w ruchu, była szczęśliwa. Zajarzyła gdy przyszło jej stanąć w pomieszczeniu technicznym. Trzymała w rękach jakieś gówno. Nie było jej potrzebne, lecz zanim je odłożyła kazano jej otworzyć drzwi. Podeszła do nich z takim zamiarem a pod nimi dotarły do niej nieznane dźwięki. Namacalne i widziane gołym okiem. Były agresywnie głośne, przyciągały uwagę, interesowały ją. Chciała je uwolnić, by ich dotknąć. Nie zdążyła. Szarpnięta w tył poleciała w kierunku wyciętego wyjścia. Chwiejnym krokiem ratowała się przed upadkiem, lecz mimo tego i tak wyłożyła się na glebę, gdy wytraciła cały pęd. Upuściła rezystor Vossa a jej film znowu się urwał.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 28-07-2015 o 11:48.
Proxy jest offline