- Znajomego w straży mamy, tośmy nie mieli problemów z powracaniem w nocy. Nie wiedział co robimy, ale zawsze mu się stawiało kufel piwa i pytań za bardzo nie miał - powiedział Naramis w zadumie.
Tymczasem najemnicy usłyszeli jęki dochodzące z pobliskich krzaczysk. Brzmiały mniej więcej jak umierający staruszek. Rozbójnicy zatrzymali się i spoglądali w ich stronę niepewnie. Pewnie złapali by za broń, gdyby nie jej brak i konieczność podtrzymywania towarzysza. |