Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2015, 22:06   #8
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Stanowiące wnętrze ozdobnego portalu i pokryte płaskorzeźbami drzwi rozsunęły się praktycznie bezdźwięcznie na chwilę nim do przepastnej i wysokiej, monumentalnej komnaty o szeregu krzyżowych sklepień - prawie że rezydencji w stalowej metropolii okrętu, o skrzętnie poukrywanych pod grawerunkami, obrazami, rzeźbami i ozdobnymi płytkami pnączach okablowania i licznych szczelnych prowadnicach dla wszystkiego od powietrza po chłodziwo - wstąpiła postać oficera wykonawczego, jak zawsze w czarnym mundurze o złotych zdobieniach i szarfie w kolorach rodu Vandermondeo. Płaszcz miał luźno zarzucony na ramiona i powolnym krokiem, z niosącym się odgłosem każdego kroku obuwia z wojskowym obcasem na posadzce odczekał na sługę w jednej z luksusowych komnat. Rozglądał się w oczekiwaniu uważnie po całym pomieszczeniu, jednym z wielu na okręcie, jednym z niewielu przeznaczonych dla załogi, z ewidentnym zaciekawieniem w oczach i dostateczną znajomością Mechanicus, by w miejsce atłasowych arrasów, gobelinów, sztandarów, obrazów, posągów, marmurów, ozdobnej ceramiki, prawdziwego drewna, złota i srebra i rzadkich materiałów o niezwykłych barwach znaleźć o wiele bardziej… funkcjonalny wystrój.

W pomieszczeniu dominowały dwa motywy szkarłat będący kolorem Adeptus Mechanikus i stal. Ściany z gołej Adamantowej blachy pokrywała niekończąca się sieć przewodów, rur i kanałów przez które płynęły przeróżne ciecze chłodziwa do pneumatycznych wierteł oleje i smary. Hektor zakładał, że w większości pomieszczeń pod okładziną ścian znajdowały się podobne podzespoły, ale z pewnością nie w takiej ilości. Rury wiły się niczym węże i odstawały daleko, czasem nawet na kilka kroków od ściany. Pomieszczenie które zdawało się jedynie atrium komnat Eradina nie było jednak zawalone jak można by się spodziewać narzędziami i częściami. Przejście było całkiem wąskie i prócz dwóch mniejszych bo zapewne wiążących ledwie dwie standardowe jednostki tonarne kognitorów nie było tam wiele innych rzeczy. Ostały się jedynie dwa elementy który można było uznać za wystrój, lejące się z sufitu szkarłatne draperie które spływały przy ścianach aż do podłogi i parawan w tym samym motywie kolorystycznym z zza którego gdy tylko ucichły hydrauliczne zamykające się automatycznie za ex-komisarzem drzwi, rozległ się głos z syntezatora mowy Kapłana Maszyny.
- Witaj Hectorze, wejdź proszę - - na zaproszenie gość ruszył żywotnym krokiem, odmiennym od jego typowego marazmu, widocznym często przy formalnych okazjach. Ta była jednak inna. Gdy Hector minął parawan ujrzał w końcu Eradina. Tech Kapłan stał za parawanem, koło małej skrzyni z narzędziami otoczony przez dwa serwitory. Jeden, medyczny, który spoczywał widocznie w stanie oczekiwania na wypadek problemów i drugi transportowy który w swych serwo ramionach przytrzymywał prawą ,odłączoną aktualnie od korpusu , rękę Eradina. Serwitor trzymał ją wysoko tak, że jej koniec utrzymywał tą samą wysokość co złącze które znajdowało się na barku Mechanikusa. On za to stał pewnie wpatrując się piątką swych wizjerów w gościa, a zamontowane na jego plecach mechadendrity uniwersalny i optyczny pracowały nad przyłączeniem ręki do korpusu. Wypustka optycznego servo narządu po koleji przeskakiwała z jednego przyłącza nerwowego do drugiego, a podążający za nią drugi mechadendrit systematycznie załączał je, za każdym razem roniąc z niego kilka kropli jakiejś cuchnącej chemikaliami czarnej cieczy, nieznajomego Hektorowi pochodzenia.
Wszystkie cyber-wszczepy, mechadendrity i cyber-kończyny były utrzymane w tym samym stylu adamant kuty ze stalą układał się w rozmyte wzory niczym stal damasceńska błyskając na przemian ciemniejszymi i jaśniejszymi plamami z pod transparętnego czerwonego lakieru. Oficer wykonawczy przełożył ręce wraz z trzymaną czapką za plecy, gdy z uśmiechem zadowolenia przestał lustrować pomieszczenie.
- Zastanawiałem się jak zagospodarujecie nasze… imponujące kwatery, magosie. Optowałem u kapitan by kluczowi oficerowie okrętu dostali do dyspozycji część z loży przeznaczonych dla gości. - przeniósł wzrok na Eredina - Nie jestem zawiedziony.
Eredin nim odpowiedział Hektorowi wydał wpierw z siebie krótki monofoniczny zaśpiew który pobudził do życia stojącego dotychczas nieruchomo serwitora transportowego ten poruszył swe wysięgniki aż ręka Eradina na powrót złączyła się z korpusem. Wpinając się w gniazdo z kliknięciem.
- Dziękuje za miłe słowo. - odrzekł Magos badając czy ręka reaguje odpowiednio w trakcie gdy testował sprawność odzyskanej kończyny.
- Proszę za mną - powiedział jeszcze wskazując na drzwi przez które przejechał zwolniony ze swych obowiązków serwitor.
Pomieszczenie do którego przeszli było ogromne. Oficer zauważył, że magos usunął ścianki działowe i zmienił wnętrze swej kwatery w wielką salę produkcyjną. Po pomieszczeniu rozstawione były serwitory stacjonarne. Korpus mężczyzny którego nogi zastępowała obrotowa platforma niezmordowanie pracował swymi wzmocnionymi siłownikami i zakończonymi ostrzami i wiertłami dłońmi. Starannie obrabiając fragment mosiądzu nadając mu kształt jakiejś pieczęci, zapewne podążając za wytycznymi taśmy perforowanej która przepływała przez jego korpus, rozwijając się z wielkiego zwoju.

Magos przeszedł przez halę i przeszedł do małego pomieszczenia w jej rogu o zupełnie innym wystroju. Widać tu było rękę ich dekoratora, wielkie łoże, meble z prawdziwego drewna i mosiężne płaskorzeźby na ścianach. W tym pokoiku który pełnił wcześnie zapewne funkcję garderoby, znajdowały się wszystkie prywatne rzeczy magosa. Ale także stół i dwa krzesła. Eradin usiadł na jednym ,a drugie wskazał Hektorowi.
- Mów Hektorze, bo zakładam, że odwiedziłeś mnie w jakimś konkretnym celu. -
Rozmówca magosa położył na stole czapkę, krzesło obrócił sobie by po usiąściu ręce oprzeć o oparcie, które miał przed sobą.
- Przyszedłem, magosie, aby poinformować was, że w tej chwili odbywa się spotkanie z komodorem Sansem, o które to sam komodor poprosił, w którym udział biorą kapitan... - tutaj Hector uśmiechnął się krzywo - ...oraz wedle zaproszenia jej najbardziej zaufani oficerowie. Chciałem osobiście wam przekazać, magosie, że ułożyłem jej listę rekomendowanych, którą w pełni zaakceptowała. - Hector w bardzo częstym geście wyciągnął podłą metalową papierośnicę z której dobył lho-skręt wsadzając do ust, zaś papierośnicę wyciągnął ku Eredinowi, proponując w geście.
Eredin gestem podziękował za “poczęstunek” Jeszcze za czasów jego inicjacji w szeregi Adeptus Machinatus usunięto jedno z jego płuc i całą dolną część twarzy by zastąpić je respiratorem, co mogło by zdecydowanie utrudnić cieszenie się Iho-stickiem. Same wieści też nie zdziwiły Magosa, Komandor wcześniej czy póżniej musiał się przecież odezwać. Ich jednostka stała przecież w jego doku od 20 lat i jak by nie patrzeć stała się jednym z głównych miejsc pracy na stacji, miejscem pracy które miało zaraz zniknąć.
- Rozumiem - odparł krótko Magos - Ambrosia dobrze zrobiła nie angażując mnie w to wydarzenie. Jestem znacznie bardziej potrzebny tutaj,za góra 5 godzin rozpoczynam ostateczne załączenie silnika Warpowego. - kontynuował swój wywód ciągle wpatrując się w ex-komisarza stalową maską która była jego twarzą.
- Tak właśnie uznałem, że nie bylibyście zadowoleni magosie, że przerywa się wam pracę w ostatnich etapach. - Hector odpalił niewielką zapalniczką, chowając papierośnicę w kieszeni płaszcza na sercu, przez chwilę mimowolnie bawiąc się zapalniczką w lewej dłoni, ale nie zdejmując wzroku z rozmówcy - Ale nie wiedziałem na pewno, dlatego uznałem że idealnym zwolnieniem ze spotkania dla mnie będzie dołączenie do was, magosie, do ostatnich prac i kluczowych inspekcji, by lepiej was poznać i wiedzieć w przyszłości. Wkrótce będziemy dużo współpracować i dotychczas obowiązki nam na to nie pozwalały… ale teraz być może będę w stanie się przydać przy wykończeniowych pracach.*
- Powiedz mi coś o swoim doświadczeniu z rytuałami Wybudzania Ducha Maszyny - odpowiedział Magos.
- Nie zaskoczę cię stwierdzeniem, że bez tych informacji nie mogę dopuścić cie w rejon prac. Musiał byś też przejść rytuały oczyszczające, sfera wokół Silnika nie jest zbyt bezpieczna, wkroczyć może tam tylko ten którego ciało i umysł chronią święte obrządki Omnisjasza. -
Hector uśmiechnął się nieco jak gdyby słowa Eredina odpowiedziały mu na pewne pytanie, lecz nie wygłosił go.
- Znany jest mi katechizm wzbudzenia i dostąpiłem już… zaszczytu użycia świętego dzwonu by wybudzić Duchy Maszyn ze snu, choć były to okoliczności wynikające z konieczności, a nie mojego statusu. Jednak… - Hector obrócił głowę w bok i obniżył kołnierz płaszcza, ukazując bardzo dobrze wykonane, niewielkie złącze MIU, którego widoczny fragment biegł wzdłuż kręgosłupa do podstawy czaszki - ...doznał już nie raz zjednoczenia z maszyną. Jeżeli chodzi o operacje okrętowe, byłem szkolony i inicjowany z inżynierami pomocniczymi i członkami Schola Progenium na samej Cypra Mundi, gdzie spędziłem większość życia nie spędzonego w próżni. - znowu spojrzał prosto na magosa - Nie jestem jednych z twoich braci, magosie, ale mogę spojrzeć trzeźwym okiem na stan naszego powiernika, Artume, z perspektywy reszty załogi, a zdarzyło mi się dokładnie poznać maszynownię. - tutaj dawny komisarz uśmiechnął się widocznie do jakichś wspomnień, uśmiechem świadczącym, że same wspomnienia nie były najlepsze.*
Trudno było ocenić jak Magos przyjął te wieści co prawda mały fragment policzka który był widoczny przez szparę między goglami, a respiratorem poruszył się ale mogło to znaczyć cokolwiek. Na szczęście jego słowa sprostowały całą sytuację.
- Dobrze zaznajomiony z nauką Progenium inżynier z pewnością przyda się w trakcie rytuału. - powiedział i zrobił krótką pauzę, zapewne na przemyślenia. - Jeżeli jesteś chętny by pomóc przydzielił bym ci sterowanie chórem Adeptów gdy sam odłączę się by zamknąć reaktor silnika pieczęcią. Twoje złącze powinno wytrzymać ten kontakt, a sam nacisk psychiczny rozłoży się na cały chór. - powiedział po chwili.
- Zabierz proszę za sobą kombinezon do spacerów próżniowych, start silnika nie może się odbyć w obecności oddechu okrętu. - *
- Tak zrobię. - odparł Hector - Nie będę też przeszkadzał wam w przygotowaniach przez ten czas magosie, może jeszcze dane nam będzie porozmawiać po rytuale. Chcę zadać przy tej okazji tylko jedno pytanie dotyczące moich obowiązków. - zaczął oficer wykonawczy, wstając już i obracając krzesło z powrotem - Wszystkie znaki w gwiazdach i szepty wśród załogi wskazują, że jeżeli z nią będzie wszystko dobrze - magosowi nie umknęło, że Hector mówi jak wielu marynarzy o okręcie w formie żeńskiej, nie o kapitan w tym przypadku - to niedługo okręt wyruszy. Chciałem tylko wiedzieć, czy bardziej komfortowi bylibyście działając w maszynowni podczas nominalnych operacji Artume, czy może raczej wydzierżawić wam stanowisko oficerskie na mostku.*
- Preferowałbym operować z poziomu mostka. Znajdują się tam złącza kognitorowe które pozwolą mi mieć wgląd do wszystkich podzespołów statku, a obawiam się, że ,znając historię tej jednostki, czeka nas wielę sytuacji w których będą one wymagały mej uwagi. Adepci pod moją i za pewnę, i twoją Hektorze komendą powinni dać sobie radę z większością operacji. - odpowiedział Eredin również wstając, z niematuralną płynnością którą mogły zapewnić jedynie cybernetycznie wzmocnione kończyny dolne, by odprowadzić gościa.
- Macie na myśli problemy okrętów tej klasy co Artume z ich… wiekowymi złączami cogitatorów, czy coś dokładniej związanego z historią jednostki? Nie zdawałem sobie sprawy, że od tak dawna służycie Vandermondeo. - ewidentnie zainteresował się Hector w krótkiej drodze do wyjścia.
- Z Kapitan Vandermondeo współpracuję już od przeszło od dwudziestu paru lat. - odpowiedział Magos, - i choć przyznaje, że jest to wręcz w całości okres rekonstrukcji tej jednostki. To w tym czasie poznałem ją lepiej niż wnętrze własnej dłoni. Zaskoczył byś się wiedząc ile można się dowiedzieć nie tylko o samym okręcie ale i o jego kapitanie oglądając chociażby stan samego kadłuba. - Hectora ewidentnie coś rozbawiło gdy magos mówił o znajomości okrętu, i kapitan, ale kolejne słowa kapłana maszyny powstrzymały go przed własnymi. Skinął tylko głową.
- Tak, rozumiem. Również miałem okazję poznać kapitan już jakiś czas temu… przed podjęciem współpracy. - uśmiechnął się krzywo - Po rytuale będziesz musiał opowiedzieć mi, jak znajdujesz tę wieloletnią współpracę. - po raz pierwszy zwrócił się nieoficjalnie do magosa, stając przy wyjściu z jego cyklopicznych komnat i podając dłoń.
- Oczywiście - skwitował Magos wysuwając dłoń z przepastnego rękawa szaty i podając ją Hektorowi.
- Jeżeli pragnął byś przyłączyć się do rytuału oczyszczenia z resztą chóry, są aktualnie w kaplicy Omnisjasza. Czuj się swobodny dołączyć do nich w każdym momencie.
 
-2- jest offline