Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2015, 22:45   #128
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Gdy już Cedrik opuścił gabinet asystentka wskazała drzwi do niego Tanishowi.

Doprowadziwszy się jako takiego ładu i składu, półelf siedział cicho w poczekalni, unikając wzrokiem kobiety za kontuarem. Gdy przyszła na niego kolej, wstał i bez ogródek wszedł do pokoju, rozglądając się ni to od niechcenia, choć w głębi siebie, zżerała go ciekawość, co takiego może kryć się w sali obok.

- Kim jesteście, jakiej pracy szukacie, czy byliście karani przez prawo na ternie Republiki Turmish lub Cormyru.
Zadał swe pytanie rycerz, intensywnie wpatrując się w półelfa.

Niestety pomieszczenie nie okazało się dla półelfa interesujące. Rozczarowany zajął się swoim rozmówcą, tylko… zaraz co on tu właściwie robił?
- Eee…- podrapał się po głowie zbierając myśli - Zwą mnie Tanish Oldstone, pochodzę ze styku dwóch dzielnic Waterdeep… jak można zauważyć jestem mieszanką dwóch ras i kultur - zaczął niepewnie, nie do końca wiedząc, czego dokładnie oczekuje od niego paladyn - Właściwie to nie wiem jakiej pracy szukam… przez pewien czas byłem na lądzie i szczerze… to wynudziłem się za wsze czasy… chciałbym wrócić na morze bo tylko tam przydaje się większość moich umiejętności - mężczyzna wyraźnie zawstydzony patrzył gdzieś w bok, wprawdzie lubił gwiazdorzyć ale w towarzystwie prawego męża, czuł się jak młodzik na dywaniku u tatusia w gabinecie.
- Karany przez prawo nigdy nie byłem… za to bogowie mają ze mnie niezły ubaw - odparł z przekąsem i nutką buńczućności.

- Pracowaliście już na żaglowcach?
Zadał kolejne pytanie wnikliwie obserwując “młodzieńca”.

- Tak… pracowałem ze 3-4 lata na statku kupieckim co zwał się Monetką - zarumienił się, wyraźnie skrępowany - P-później byłem jeszcze na j-jednym statku - zaciął się nie potrafiąc wydukać do końca zdania, powrót do przeszłości był dla niego zbyt… bolesny.

Paladyn podrapał się za uchem.
- Jak minął wam dzisiejszy dzień?
Zadał kolejne pytanie.

- Źle… - odparł zgodnie z prawdą - Po nocnej imprezie szwędałem się z moim towarzyszem po mieście… zaczepiła nas para bezdomnych dzieci… poprosiła o datek na życie, w sumie nie chciałem nim nic dać, ja w życiu musiałem radzić sobie sam no ale widzę, że dziewczyna ma w sobie krew elfa a w dodatku jest brzemienna… do wszystkich wiatrów, wiem jak to jest być mieszańcem, w dodatku startującym w życie z samego zamulonego dna oceanu, więc im pomogłem… to ten baran Cedrik, ten bard co był tu wcześniej, wyskoczył z datkiem wysokości sztuki złota! - popatrzył oburzony na paladyna i pokręcił głową -I zaraz zjawił się jakiś typ co to zadźgał dziewczynę i zwiał z moimi pieniędzmi! Już myślałem, że trup na miejscu, kiedy ten blondas doznał jakiegoś przebłysku intelektu i uzdrowił, jak jej tam… nie ważne, skończyło się w miarę dobrze. Pomogliśmy dzieciakom wyjść z miasta… TO MNIE JAKIEŚ BARANY ZA MĘŻA TEJ SMARKULI WZIĘLI! Dwa-razy-rozumie Pan? DWA. Co ja jakiś dewiant? - zdenerwowany poprawił kurtkę na sobie i ciężko westchnął.

- Dewiant? Nie wiem, o czym mówisz. Jednak to fakt, że można by was wziąć za ładne małżeństwo. Pewnie przez krew, która w was płynie. W was i nie tylko w was.
Stwierdził paladyn z uśmiechem.
- Jednakże, co najważniejsze, zła w tobie nie wyczułem, z prawdą też się nie mijasz.
- Przejdziesz przez wszystkie pokoje. Ominiesz tylko pierwsze drzwi po lewej od wejścia do budynku, bo pisać, rachować zapewne potraficie, nie będziemy zatem czasu na sprawdzanie tego marnować.

- Puknij się… - huknął zdenerwowany. - Jeśli lubisz dzieci to już twoja sprawa, jak już chcesz mnie swatać to z kimś wypuklejszym niż deska w zęzie... jak śmiesz się nazywać paladynem - rozgorączkował się do granic możliwości -Zamiast bronic najniewinniejszych, co się sami obronić nie mogą, ty wolisz je bzykać?

Paladyn roześmiał się tylko.
- Podoba mi się twoje oburzenie. Też mi się nie podobają takie prawa, lecz muszę ich pilnować. Amanda ma prawie czternaście lat, jest zdolna do spłodzenia dziecka, czyli zgodnie z prawem Republiki Turmish jest dorosłą kobietą. Widziano was z nią razem. Jako że jest w ciąży i nieco podobna do was, ludzie brali was automatycznie za małżeństwo półelfów.

- Nie wygląda na taką… - odparł już z większym spokojem. Wprawdzie chciał jeszcze dogryźć rycerzowi ale przełknął resztki gniewu. Potyczki słowne to miła rozrywka ale donikąd go nie zaprowadzą. Przyjrzał się uważniej mężczyźnie, zastanawiając się, co jeszcze zrobić lub powiedzieć, czuł pewien niedosyt w swoim przedstawieniu się.
-Ludzie jak widać są bardzo niecierpliwi i czasem wolą zerwać na wpół zielony owoc niż poczekać by na słońcu w pełni dojżało, nic to… - mruczał, jakby do siebie - Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

- Na razie tyle mi starczy, wróćcie tutaj, gdy skończycie swoje sprawdziany.
Odparł paladyn, wskazując drzwi.
- Pobierzcie papiery od mojej asystentki.
Gdy Tanish wyszedł, asystentka czekała z kolejnymi dwoma pergaminami.
- Wasze nazwisko i rok urodzenia?
Zadała pytanie, promiennie się uśmiechając.

“Znowu ta baba…” półelf wysilił się na uśmieszek.
- Tanish Oldstone, liczę 39 wiosen - odparł gładko.

- Zatem rok urodzenia 1333 liczony według kalendarza Dolin
Kobieta z zaskoczenia popatrzyła na młodo wyglądającego Tanisha.
- Wróćcie tutaj, gdy już wszystkie sprawdziany przejdziecie.

Posłał dziewczynie znudzone spojrzenie, wziął papiery i przejrzał je przelotnie.
- Gdzie mam się teraz udać? - spytał formalnie idąc w kierunku drzwi.

- Dowolne drzwi. Zapewne wam powiedziano do których się trzeba udać.
Odparła nieco złośliwie asystentka widząc brak zainteresowani Tanisha

Mężczyzna zawrócił i wszedł ponownie do pokoju paladyna.
- Witam, znowu się widzimy, asystentka jest udana, nawet nie umie dokładnie poinstruować gdzie mam się udać, zechce mi przynajmniej Pan powiedzieć, gdzie mają odbywać się moje sprawdziany? - spytał spokojnym, formalnym tonem osoby, która jest pewna, że dziś pisze egzamin ale niestety nie w którym miejscu.

- Wszystkie z wyjątkiem pierwszych po lewej od wejścia.
Odparł paladyn.
W drzwiach Tanish prawie zderzył się z wracającym już Cedrikiem.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 29-07-2015 o 22:55.
sunellica jest offline