Otto dokładnie przysłuchiwał się kpiącym słowom towarzysza i leniwie stawiał kroki zerkając na sapiących więźniów. - W sumie to dobra znajomość. Normalnie słono trzeba płacić za takie luksusy, a tu prosze. Kufel, dwa i już wrota stają otworem. Za takiego znajomka to pewno i drobnych rzezimieszków mógłbym puścić wolno. Wiadomo, przysługa w straży dobra rzecz, lecz różnie to w dzisiejszych czasach ze słownością i solidnością bywa. Westchnął teatralnie.
Gdy pobliskie krzaczory zaszeleściły, a ich do ich uszu dobiegły jęki starca, Graf przytomnie przygotował się na atak. - Kolejni kurwa? Teraz na starca łapią? Zirytował się, opierając koniec miecza o ziemie i czekał na zwiad Hassa. - Wrociwoj, szykuj no łuk bo chuj wi. Ostrzegł kompana.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |