Greg Zlany potem, zerwał się na równe nogi, rozrzucając lekko palenisko. W panice zaczął obracac się wkoło, szukając zagrożenia. Ciężko dysząc, po chwili uświadomił sobie, że jest już jasno i wszyscy są na nogach. Marcus nawet coś tam mówił i zobaczył jak wyciąga nóż z torby i jakiś młotek. Nie mógł zrozumieć co, szumiało mu w uszach i czuł jeszcze ogień na sobie.
- Spokój, muszę się uspokoić - powtarzał do siebie jak mantrę.
Zdezorientowany i podenerwowany zaczął szybko się pakować. Nie zwracał uwagi na towarzyszy, którzy też jakoś nerwowo się zachowywali.
Po chwili, kiedy lekko ochłonął, powiedział do pozostałych:
- Musimy stąd wypieprzać! I to natychmiast! To miejsce jest złe! Pełne złych mocy! Musimy stąd wypieprzać! Złe sny! Źli ludzie! Wypieprzamy stąd! Po czym zarzucił torbę na ramię i ruszył szybkim krokiem dalej w głąb puszczy.
Coś w nim pękło, coś się obudziło ale ma nadzieję, że schowa to znów w pancerzyku swojego jestestwa.
__________________ Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję |