Miano: Parwiz Jehuda, Parviz-e Jehudan Wygląd: średniego wzrostu, kościsty, a postury zgoła niemęskiej.
Niemożliwym byłoby go pomylić z rodowitym mieszkańcem Skillthry: nie tylko dlatego, że skórę ma o odcień jaśniejszą, ale również przez to, że okazyjnie w jego stroju pojawiają się elementy zupełnie obce miastu. (Jak wschodni kolah, który można czasami uświadczyć na archigosowej głowie.)
Wschodniość – która przecie naturalnie łączy się z dekadencją i przepychem – sprawia, że niejednemu trudno uwierzyć w surowość jego obejścia: w to, że unika przesadności i zbędności w gestach; że nie podnosi głosu i mówi cicho; że kiedy już mówi gwarą Skillthry, ogranicza się jeno do prostych słów i zrozumiałych dla wszystek konstrukcyj.
Widać po nim objawy postępującego wieku: postury jest znacznie marniejszej niż kiedyś; włosy już dawno przykryła mu siwizna. Pozycja: archigos – wielkorządca Skillthry.
Obcy, a więc i parszywy pies, który ukradł miasto obywatelom, a oddał je obcym, i tyran, który próbuje udusić miasto.
Wiadoma rzecz, że w jego polityce bliżej mu lisa obłudnego niż lwa mężnego. Wiadoma również rzecz, że jest straszliwie łasy na pieniądze: i gdyby mógł, to i za kradzież bochenka chleba karałby, wysyłając do ciężkich robót w kopalni. Ciężko nawet ułożyć głowę, czy pochwalić można to, że „ciężkie roboty” w wypełnionych morfą, najniższych poziomach kopalni, zastąpiły często ciężkie, kwalifikowane postaci śmierci.
Jeśli jednak coś dobrego można o nim rzec, to chyba to, że ze szczerego serca chciałby dobrze wyżywić, odziać i zbudować domu całemu miasto. Najczęściej wtedy wtrąca ktoś gorzko, że chciałby uczynić toj cudzym kosztem, bo i dobroczynność archigosowa wiąże się najczęściej z sięgnięciem do czyjejś kiesy. |