Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2015, 19:46   #2
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Boskie zachcianki i gry


Kami nuciła sobie znaną melodię gdy podlewała kwiaty. Z początku nawet nie zauważyła intruza gdyż była bardzo zaabsorbowana swoją czynnością. Dopiero gdy w konewce skończyła się woda, zauważyła istotę.
- Oh? - Przekrzywiła delikatnie głowę w jawnym zdziwieniu. To zdziwienie jednak szybko przerodziło się w panikę, gdy upuściła konewkę. Nie wiedziała jak ma się zachować, bezszelestnie zbliżyła sie do wizytorki. - P-p-przepraszam? - Rzuciła niepewnie jąkając się. Rozejrzała się dookoła, nigdzie nie widziała Puriego. Postawiła jeszcze parę kroków odnóżami w stronę w stronę tajemniczej osoby. - Czy mogę w czymś pomóc? - Ręce skuliłą do siebie wyczekując reakcji.
Z lekko rozdziawionymi ustami i zafascynowanym poniekąd wzrokiem, nieznana osóbka rozejżała się po pomieszczeniu. - Gdzie są wszyscy? - zpaytała w pewnym momencie, dość zaabsorbowana.
Arakh’ne rozejrzała się na boki ogłupiała.
- Umm. Jacy wszyscy? Jestem tu tylko ja i Puri. Ale gdzieś się zapodział nicpoń. - Zaczęła nerwowo pocierać swoje dłonie.
Nieznajoma odchyliła się w bok, spojrzała przed siebie, po czym palcem wskazała na odwłok Kami, na którym przesiadywał różowy glut o dość słodkiej twarzy. - O.. - wydała odgłos akcentujący jej odkrycie.


Dziewczyna odwróciła się, po czym szeroko uśmiechnęła. - Osz ty urwisie! - Podrzuciła odwłokiem tak że Puri jak z katapulty wyleciał w powietrze wpadając wprost w objęcia Kami. Przytuliła go bardzo mocno, było to po nim widać gdyż mordka nadymała mu się jak balon.
Cmoknęła go jeszcze parę razy i znowu przytuliła. Jej powieki rozszerzyły się nagle, jakby sobie właśnie coś przypomniała. - Ekhm. Przepraszam. Mam na imię Kami Na Ari Shla Norrah Zun Lanara. Wiem
że to trochę głupie i długie imię.
- Zawstydziła się.


Kami była przedstawicielską bardzo starej rasy Arakh’ne, pół kobiet-pół pająków. Każdy jednak mężczyzna ujrzał by najpierw tą ludzką część ciała. Smukłe i przede wszystkim bujne kształty były zdecydowanie jej atutem. Spoglądając wyżej, zobaczymy młodą twarz o bardzo jasnej karnacji, jakby nigdy nie świeciło na nią słońce. Pod czapeczką którą zwykle nosi były falowane włosy koloru jasnego brązu, muskające ledwie jej wątłe ramiona.
W cieniach jej złote oczęta oddawały dziwny blask, jaki to się widuje u zwierząt po zmroku.
Jeśli chodzi zaś o drugą połowę… Tułów i odwłok w sumie miały trzy metry długości, a każde odnóże jakby stanęło na sztorc mierzyły by po dwa i pół metra. Chropowata powierzchnia pancerza byłą kompletnie czarna, nie licząc białego znamienia na odwłoku w kształci chmury z piorunem. Jej ubiór zaś był skąpy i to bardzo. Najwięcej zakrywały, szaty które miała obwiązane wokół pasa, wykrojone tak by przypominały żuwaczki pająka.
- Ale wystarczy samo Kami, a to jest Puri. - Z szerokim uśmiechem zbliżyła się do nieznajomej i wystawiła ręce z blobkiem, chcąc go jej podać.
- Puri! - Zapiszczało żyjątko.
Dziewczynka przejęła stworzenie w ręce i unosząc oraz opuszczając ramiona przyglądała mu się z uśmiechem na twarzy. Widać podobała się jej ta mała kreatura. - Gdzie twoja reszta, Puri? - zapytała zwierzątko.
- Puri! - Zapiszczało ponownie. Kami w tym czasie zbliżyła się od boku do dwójki.
- On tylko to potrafi powiedzieć. - Rzuciła pocierając ręce nerwowo.
- To….jaki jest rok? - zapytała w prost, bawiąc się stworzeniem.
- Umm. Ten no. - Zaczęła wyliczać po cichu na palcach, pomyliła się kilka razy. - Będzie 2019 chyba? - Rzekła jakby sama nie była pewna.
- I już jest tu pusto.... – zdziwiła się dziewczynka, kładąc galaretowate stworzenie na głowie. Spoglądała przez moment na trawę, potem na ściany. - Jesteś Arakh'ne. Nawet nie ode mnie. – zauważyła. - Czy to dlatego czuje się słabo?
Dziewczyna zaczęła chodzić zamyślona po ogrodzie, a wszędzie tam, gdzie położyła kopyto, wyrastały nowe, piękne kwiaty.
- T-to może pójdziemy do światyni? Przygotuje posłanie i odpoczniesz chwilę. Albo zrobię ci herbaty ziołowej, albo może kąpiel w gorących źródłach? - Wyliczała propozycję Kami, podążając za nieznajomą. - Jak Ci na imię?- Zapytała spoglądając na zjawisko stąpania dziewczyny. Zdziwiło ja to niezmiernie. - Z-znaczy jeśli się naprzykrzam to wybacz. Nie chciałam. -
Na pytanie o swoje imię, nieznajoma zamarła w miejscu. Stała jak wyłączona. Po chwili odwróciła się w zamaszystym ruchu, spoglądając na pajęczycę z gniewem wypisanym na twarzy bardzo wyraźnie. Nawet kwiaty w okolicy zdawały się bać jej nienawiści.
-Jam jest Celty! Czy ten świat o mnie zapomniał!? - zapytała z wrzaskiem który brzmiał jak wiele głosów jednocześnie.
Arakh’ne pisnęła przerażona naciągając czapeczkę na oczy, w mgnieniu oka jej odnóża wrzuciły bieg wsteczny. - Celty? Celty?! - jej oddech się przyspieszył nie wiedziała zupełnie co ma robić. - Święta Celty wybacz mi. - uniosła odrobinę czapkę, by zerknąć na boginię. Nigdy by się nie spodziewała że tak właśnie wygląda. - Przepraszam za to bluźnierstwo. - Dorzuciła łamiącym się głosem. - Ale ze mnie kapłanka… -
Mała bogini uspokoiła się dość szybko. - Ale przynajmniej kapłanka. Naprawdę jesteś ostatnią!? - zapytała, z...łzami w oczach.
- Nie wiem czy ostatnią, nie wiem co sie dzieje u mnie w domu. Boje się tam wrócić. Przepraszam! - Kami zaczęła cicho pociągać nosem. Puri też posmutniał widocznie, widząc jej stan.
Celty wbiła wzrok w ziemię. - To gdzie ta świątynia…? - zapytała. - Muszę odpocząć.
Kami odrobinę się uspokoiła. - Ależ oczywiście proszę za mną, o święta. - Wyminęła boginię po drodze zbierając konewkę i zaczęła kierować się ku górze… po ścianie. Nie wydawało jej się żeby było to jakąś przeszkodą dla Celty. - Jeśli czegokolwiek potrzeba, natychmiast się tym zajmę. - Zapewniła. Miała tylko nadzieję że Sopel siedzi u siebie na statku. Jest dość specyficzny, a Celty łatwo urazić. Przynajmniej na podstawie tego co przed chwilą przeszła.
Celty faktycznie bez żadnych problemów zaczęła chodzić po ścianie, przyczepiając się do niej niczym metal do magnesu. - W dobrym stanie jest? Został jakiś ołtarz? - pytała niewinna bogini, lekko przestraszonym głosem. - Dalej jest ładna, prawda?
Kami przełknęła ślinę, robiła co mogła by przywrócić ją do stanu używalności choć do perfekcji było daleko. - T-tak tak sądzę, znaczy starałam się. Tak by było ładnie. - Arakh’ne podreptała naprzód prowadząc boginię przez wąskie acz bujne w roślinność korytarze. Zatrzymała się przed świątynią i skuliła do siebie ręce.
- Oto… ona. -



Widocznym było że dopiero od niedawna było chociaż rozpoczęte odnawianie świątyni, gdzie niegdzie dziury były zalepione pajęczą siecią w mizernym pokazie budowlanki przedstawionym przez Kami. - J-jeszcze nie skończyłam, więc przepraszam. Ale każdego dnia ciężko pracuje! - Zapewniła Boginię i z wyraźnym lękiem w oczach wyczekiwała jej reakcji.
-muszę być sama. - oznajmiła przygnębionym głosem, powolnym krokiem wchodząc do świątyni i znikając w jej czeluściach. Z jakiegoś powodu wszystkie dźwięki w okolicy zamarły.
Ni stąd ni zowąd, konefka w rękach Kami zaczęła drgać.
- Najciekawsze. - doszedł głos sopla z wewnątrz. - Czy wierzysz w bogów? - zapytał.
- Oczywiście. Co to za pytanie? Sopel mam do ciebie prośbę. Postaraj się nie urazić świętej dobrze? - Kami niespokojnym wzrokiem spoglądała na świątynie. - Chyba mnie zaraz ukarzę. - Zaczęła przygryzać delikatnie pazurki, przez rękawiczkę. - Święta Celti to matka życia, a to miejsce przypomina cmentarzysko. A tak się starałam. - Nie uspokoiła się ani odrobinę, wręcz przeciwnie.
Sopel milczał przez chwilę. - Wykazuje magię, to prawda. - odezwał się w końcu. - Czy jak to wolę nazywać energię. Nie ma jednak w niej nic teoretycznie boskiego. Poza oczekiwaniami. Wstrzymam się od komentarzy. Będę obserwował. Istotniejsze pytanie. Co planujesz?
- Może powinnam przygotować coś do jedzenia? - Zastanowiła się na głos. - O ile tego dożyję. - Ponownie z trwogą spojrzała ku wejściu do świątyni.
- Dla siebie? Czy dla boga? - spytał sopel z zaciekawieniem w głosie.
- Dla wszystkich. Choć Tobie wystarczy woda. - przypomniała sobie o specyficznej diecie Sopla.
- Niezgoda. Klaryfikacja. Nie jem, regeneruję. Pytania: co jedzą bogowie? Czy bogowie jedzą? - odparła woda.
Tym pytaniem zabił jej klina. - Umm… eto...umm. - Skorbałą się po policzku jakby to miało pomóc jej znaleźć odpowiedź. - Czemu mieliby nie jeść? Też żyją prawda? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Egzystują, potwierdzone. Żyją, nie pewne. Czy mogą umrzeć? Czy nieśmiertelny jest żywym? - odparł Sopel. Kami miała przedziwne wrażenie, że jej towarzysz czerpie jakąś dziką przyjemność z konfundujących pytań.
- Nooo… - Jęknęła. - Znowu mi to robisz! Zawsze musisz tak wypytywać! - Tupnęła odnóżem rumieniąc się odrobinę. - Ale może najpierw powinnam ją zapytać. Poczekam tutaj nie chce jej przeszkadzać. - Skinęła sobie głową.
- Sugestia: Śpij. Czy bogowie śpią? Czy kapłan może odpoczywać gdy bóg nie śpi? - głos sopla nigdy się nie zmieniał, ale można było wnioskować jego intencje po samym fakcie że dalej sie odzywał.
Kami nadymała policzki jeszcze bardziej się czerwieniąc. - Nie wiem no! Mam dopiero dziewięćdziesiąt lat! Nie pozjadałam wszystkich rozumów jak ty! - Zaczęła trząś konewką, rozzłoszczona, o ile można to tak nazwać.
-Prośba: zaprzestań. Ryzyko: rozlanie. - prędkość wypowiadania słów przez Sopla wzrosła.
- Widzisz jak fajnie gdy ktoś ci w głowie miesza? - Posłuchała jego prośby i przestała. Bogini coś długo nie dawała znać, a ciekawość pajęczycy w końcu wzięła górę. Odłożyła konewkę i powolutku zaczęła dreptać w stronę wejścia świątyni. Przy samym wejściu trzymała się ściany i wychyliła się na tyle by jedynie zajrzeć do środka.
Bogini z niezwykle przygnębionym wyrazem twarzy siedziała na ziemi przed swoją kapliczką, stukając palcem w ziemię. Na jej czole znajdowało się teraz trzecie oko, które dość konwulsyjnie poruszało się po okolicy.
Już otworzyła usta by coś powiedzieć jednak w ostatniej chwili się powstrzymała. Zmieszana pognała z powrotem do konewki.
- Sopel! Święta jest przygnębiona, co mam robić? Do tego wyrosło jej oko na czole. - Zaczęła delikatnie pocierać dłonie ze splecionymi palcami, w jawnym akcie paniki.
- Pocieszać? Boskie obyczaje nieznane. Sugestia: Impreza powitalna.
- Sama nie wiem. Pójdę zapytać czy czegoś potrzebuje. Na imprezę nie mam środków. -
Arakh’ne zdjęła swoją czapeczkę i miętoląc ją w dłoniach ponownie zbliżyła sie do wejścia świątyni. - Święta Celty, mogę w czymś pomóc? - Zachowała jakiś dystans, w obawie jej reakcji.
- Tak...nie...nie wiem… - odpowiedź Bogini nie była ani pomocna, ani pocieszająca.
Kami postąpiła delikatnie w przód, jak zwykle nie mając pojęcia co uczynić by poprawić jej humor. Postanowiła zapytać o coś w prost.
- Dlaczego jesteś smutna? - Jej odnóża złożyły się do siebie, gdy pajęczyca usiadła tuż obok świętej. Zatroskanym wzrokiem spoglądała na małą boginię. - Chodzi o świątynie? Skończyłam podlewać ogród więc mogę wrócić do… umm… odnawiania tego miejsca. -
-Patrze, szukam...nikt mnie nie pamięta. - odpowiedziała, oko na jej czole kręcąc się szalenie. - Nawet próbują ściąć mój las… - spojrzała na Kami z łzami w oczach. - Teraz będę musiała ich wszystkich zabić.
- Za-za-za.. - Odsunęła się przerażona. - Nie wszyscy ludzie są źli. Choć ci z garnkami na głowach są straszni. - Wzdrygnęła się. - Czy to naprawdę konieczne? - Zapytała nie kryjąc lęku. Nigdy by nie pomyślała że matka życia jest zdolna do takich rzeczy.
-No...no w sumie tak. - stwierdziła. - Wszystko przez hazard! - krzyknęła nagle i rozpłakała się, kryjąc twarz w dłoniach.
Kami się zawahała na chwilę zbliżając do niej ręce. Aż w końcu się przemogła i delikatnie objęła ją jedną dłonią, a drugą głaskała po głowie. Bóg nie bóg każdy ma uczucia, a Kami było jej po prostu szkoda. Miała tylko nadzieję że Celty nie uzna to w jakiś sposób za obrazę. Nawet nie chciała wiedzieć o jaki hazard chodziło i z jakimi siłami święta się zakładała.
- Hazard to nic złego, nie? Zdarza się!? - pytała rozpłakana bogini, wtulając się w Kami niczym zwykłe dziecko. - Mogło mi się zdarzyć, prawda?
- Eto… tak oczywiście. Każdemu mogło się zdarzyć. - Arakh’ne wtuliła małą boginię między swoje piersi, całkowicie nieświadomie. - To był jakiś zakład? Naprawdę musisz zrobić coś strasznego? Jesteś Boginią, matką życia, dlaczego masz się liczyć z czyimś zdaniem? - Dopytała.
Bogini zmarszczyła brwi, jej trzecie oko zamknęło się, nie pozostawiając żadnego śladu jakiejkolwiek egzystencji. - Hmmm…. - po jakieś nie za długiej chwili, Celty odżyła nagłym wigorem, łapiąc Kami za piersi i używając ich aby podnieść się wyżej i spojrzeć na nią. - Wiem! - zadeklarowała. - Jak hazard to nic złego, to możemy wygrać ich z powrotem! - oświadczyła, po czym odskoczyła w tył pod samą kapliczkę, aby wskazać palcem na Kami. - W ludzkę grę! To twoje zadanie. Dowiedz się w jakie gry hazardowe grają ludzie! I jak można w nie oszukiwać! Jak wygramy ludzi z powrotem, nie będę musiała ich zabijać, bo nikt nie będzie próbował ich wziąć!
- EEH?! - Zamrugała w jawnym szoku. - A-a-ale, oszukiwanie jest… eto..umm.. - ostatniego słowa tego zdania nie wypowiedziała. Nie znała innych ludzkich gier, prócz berka, chowanego, czy najzwyklejszej gry na skakance. - D-dobrze jeśli sobie tego życzysz święta. - Podniosła się, podnosząc wcześniej upuszczoną czapeczkę i po otrzepaniu jej z kurzu z powrotem założyła ja na głowę. Zaczęła nerwowo dreptać w te i we wte nie wiedząc od czego ma zacząć. Może sopel będzie wiedział? Pognała do niego, bardzo szybko przebierając odnóżami. - Sopel! Sopel! Sopel! - Potrząsła konewką. - Jakie hazardy graja ludzie? -
- Niewiedza. - odpowiedź nadeszła...z góry. Sopel dość dosłownie zamarzł sobie na suficie w formie stożka. - Powód pytania?
Kami zerknęła ku górze. - Święta mówi że przegrała ludzi w hazard i chce się nauczyć oszukiwać w grach żeby ich wygrać z powrotem. Cokolwiek to znaczy. - Zwiesiła odrobinę wzrok.
Zapadła krótka cisza, po której Kami otrzymała jedno słowo odpowiedzi. - Śmiech. - po którym nastąpiło kolejne milczenie.
- Sopel! To nie jest zabawne! - Tupnęła odnóżem nadymając policzki i układając ręce wzdłuż tułowia z zaciśniętymi piąstkami. - Proszę cię pomóż mi. - W ułamek sekundy złagodniała.
- Bogini nieświadoma gier. Problem nieobecny. Wymyśl grę. - zasugerował Sopel. - Sugestia: wymyśl wiele.
Może to było jakieś rozwiązanie? Kami delikatnie poskrobała się po podbródku, zastanawiając się. - To nie będzie czasem oszukiwanie? Miałam dowiedzieć się o istniejących grach. Jak się dowie że sama wymyślałam to będzie zła. - Posmutniała nieco.
- Bogini chce oszukiwać. Pytania: Czy oszukiwanie jest złe? Czy bogini jest zła? Czy bogini może być zła? Konkluzja: Nie widzę przeszkód.
- Wiem! Sopel w jaki gry grałeś u siebie? Może pokażemy to świętej. Tylko kwestia oszukiwania dalej jest problemem… Noo! Zawsze coś! - Naciągnęła czapeczkę na oczy. - Kiedyś widziałam jak ci w garnkach na głowie mieli takie małe karteczki z figurami. Grali o inne karteczki. Nawet tego nie mam uhuuuuu. - Jęknęła bezradnie.
- Moje gry: komputerowe. Brak narzędzi. Wymagane: Baterie AA. - odezwał się Sopel. - Problem: Nie umiem oszukiwać.
- Znowu nie wiem o czym mówisz. - Westchnęła Arakh’ne. - Mam pomysł. Głupi ale pomysł. - Przywróciła czapeczkę na czubek głowy i pognała do świątyni.
- Święta! Wymyś… znalazłam grę w której można oszukiwać! - Zawołała przeskakując z odnóży na odnóża w jakiś sposób podekscytowana. - Ale do tego potrzebujemy więcej miejsca i wody. - dodała.
- Nie ma problemu! - zawołała Celty wybiegając zadowolona z świątyni, przebiegając tuż obok Kami i zatrzymując się na miejscu. Ziemia zatrzęsła, duży prostokąt na przeciw świątyni zapadł się pod ziemię, po czym woda zaczęła wylewać się z ścian, aż otwór się zapełnił.
Chwilę trwało zanim opadnięta szczęka Kami wróciła na swoje miejsce. Otrząsnęła się i zbliżyła do brzegu powstałego zbiornika wody. Tuż przy brzegu szukała czegoś przez chwilę, aż podniosłą dosyć plaski kamyk. Przycelowała i rzuciła. Kamyczek odbił się kilka razy od powierzchni wody nim zatonął. Kami zaklaskała ucieszona i rzekła.
- Czyj kamyk odbije się więcej razy ten wygrywa. - Oznajmiła.
-Oh!, Oh! Dobre! - ucieszyła się Celty, szybko schyliła po kamień na ziemi i cisnęła nim z całej siły prosto w wodę z zerową wiedzą jak to poprawnie robić.
Sprytna Kami wystrzeliła piorunem z dłoni w bliższy wodzie kraniec kamienia, odbijając go od wody...z ogromną siłą, aż ten wyleciał w górę i wbił się w sufit. Jej magia nie była zbyt subtelna, ani specjalnie wyćwiczona.
-To będzie...trudne...To jak tu oszukiwać? - zapytała Celty.
- Eto… zniszczyć kamień rywala zanim choć raz się odbiję? - Zabłysnęła ideą. Jej mina stawała się z każdą sekundą coraz bardziej niezręczna.
-Umm...musimy tak oszukiwać aby nikt o tym nie wiedział. - sprostowała Kami.
- Eh? Aha no tak oczywiście. - Zmieszana zaczęła ganiać wzrokiem dookoła. Od początku wiedziała że to się nie uda, ale warto było spróbować. Nagle ją olśniło.
- Wiem! Ale do tego potrzeba nam kogoś. Sopel pozwolisz? - Rzuciła w stronę gdzie go ostatnio widziała.
Sopel w dalszym ciągu zwisał z sufitu. - Słucham?
Bogini nie wyglądała na zaskoczoną, widać zdawała sobie sprawę z jego obecności.
- No podejdź no! - Ponagliła.
Sopel rozpuścił się, opadł na ziemię i przyjął formę...niebieskiego klona puri. Doczołgał się w tej formie do Kami.
Pajęczyca “przyklękła” i wyszeptała do niego.
- Wejdź do wody i zrób tak by kamień świętej sie nie odbił. To dla ciebie nic prawda? - Pogłaskała go delikatnie po czym zbliżyła się do Celty. - Pozwól że pokaże ci jak właściwie rzucać. Musisz złapać kamyk w kciuka i palca wskazującego i rzucić go bokiem o tak. - Po tych słowach zaprezentowała rzut. - Teraz ty Święta. -
Święta złapała kamień, wyprostowała się, spojrzała na basen...i zatrzymała się. Kamień rzucony przez Kami nigdzie się nie odbił. Zatonął w głębokiej cieczy.
-To na pewno tak się łapie ten kamyk…?
-Tak… - Westchnęła Kami. Sopel nie tyle że pomylił kamienie co miała wrażenie że zrobił to specjalnie. - Sopel… - ponownie westchnęła.. Zrezygnowana usiadła na brzegu, powoli tracąc nadzieję że wymyśli cokolwiek. - Jestem do niczego! - Teraz to Kami zaczęła płakać kryjąc twarz w dłoniach.
- I właśnie dlatego chcą mi ludzi ukraść. - zawiodła się wyraźnie Celty. - Oni po prostu działali. Kto w ogóle zrobił pająko-ludzi? - zainteresowała się, pytając...w sumie nic konkretnie.
Jedynie Puri zbliżył się do Kami aby pocieszyć ją...skacząc jej po głowie.
Dziewczyna ściągnęła z głowy zwierzątko i mocno je przytuliła. Puri działał na nią kojąco, lecz jeszcze upłynie dobra chwila nim się uspokoi.
-Nie mam pojęcia kiedy Midas tu przyjdzie, ale bądź solidną kapłanką i wymyśl coś do tego czasu! - poleciła Celty, wskakując bez pytania do wody, w której dość utalentowanie pływała, w zupełnie losowych momentach zmieniając styl. Kami może nie była naukowcem, ale biolodzy mogliby kwestionować w jaki sposób zbudowane są nogi bogini, jeżeli potrafią poruszać się tak zwinnie.
- Jak sobie życzysz święta. - Pociągnęła nosem i podniosła się. - Chodź Puri idziemy się wykąpać. - Orzekła idąc razem z jej zwierzątkiem w kierunku gorących źródeł osadzonych za jaskinią ogrodami.
- Nie wiem czy mam szczęście czy pecha. Najpierw ledwo uciekłam Xuoacę, a teraz objawiła się tutaj święta i każe mi wymyślić grę z oszukiwaniem. Co ja mam uczynić? - Przemówiła do różowego blobka.
- Puri? - zapiszczało żyjątko. Kami go pogłaskała i dodała. - Zazdroszczę ci ty nie masz żadnych zmartwień. -
Arakh’ne minęła ogrody i przebyła kolejne tunele aż dotarła do gorących źródeł. Koło największego zbiornika stał stolik z przygotowanymi płótnami które robią za ręczniki. Położyła Puriego na stoliku, a sama zaczęła się rozbierać. Gdy już skończyła poskładała ubrania i też zostawiła je na stoliku, po czym zgarnęła z niego jedno z płócien i Puriego.
Najpierw zamoczyła jedno odnóże, potem drugie, a następnie całą się zanurzyła, wystawiając się od obojczyków nad poziomem wody. Puriego wypuściła który unosił się na wodzie i skakał tu i ówdzie jak zwykle dobrze się bawiąc. Kami rozsiadła się w jednym kącie i przymknęła na chwilę oczy.
 
__________________
"My common sense is tingling..."

Ostatnio edytowane przez Deadpool : 31-07-2015 o 20:38.
Deadpool jest offline