Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2015, 20:26   #3
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Londyn i poszukiwania tajemnej wiedzy


Londyn… Ashur w swoim życiu odwiedzał go już wiele razy. Podziwiał to miasto, które mimo wielu historycznych konfliktów, sporów i co najgorsze mnóstwa muzułmańskich imigrantów, cały czas było dumnie bijącym sercem Wielkiej Brytanii. Może dzięki temu, a może mimo tego wszystkiego, angielska stolica miała swój niepowtarzalny klimat.
Zastanawiał się czasami, jak goście których życie zamierało codziennie o piątej po południu by napić się wrzątku, a w późniejszych czasach herbaty (którą bezcześcili mlekiem, brr...), zdołali opierać się inwazji Cesarstwa Rzymskiego, czy zająć tak duży obszar świata w czasach kolonialnych (w ogóle czy brytyjskiemu gentlemanowi zajmować czyjąś ziemię?). Big Bena zbudowano prawdopodobne po to, by żaden mieszkaniec Londynu nie przegapił five o’clock tea...
Dzisiaj jednak nie przybywał tu z wizytą turystyczną, czy na lekcję historii, miał interes do załatwienia. Kierował swoje kroki do Biblioteki Brytyjskiej, największej tego typu instytucji w Europie, a może nawet na świecie. Jeśli gdzieś miał znaleźć to czego szukał, to właśnie tam. Stanął przed wejściem na teren kompleksu, zaiste wielka kolekcja wiedzy musiała być zgromadzona w tak rozległym miejscu.
Podążając za znakami skierował się w stronę budynku, w którym powinny być interesujące go tomy. Gdy przekroczył próg rozejrzał się, nie wiedział czy ktoś z obsługi go zatrzyma, albo jakich formalności musiałby dopełnić. Jakby nie patrzeć, był tutaj po raz pierwszy.
Rozglądając się, Ashur dostrzegł dość długą ladę z aż trzema paniami obsługującymi całkiem sporą liczbę osób. Każda z nich miała już księgę w ręku, sugerując, że zgłaszamy się dopiero przed wyjściem.
Wychodząca z budynku panienka, gospodyni w średnim wieku, wpadła w Ashura, odbiła i przewróciła się.
Była leciwa, miała na sobie strój służącej a na nosie niezwykle zamglone okulary.
- Przepraszam jak najmocniej. - odezwała się, próbując podnieść z ziemi.
Chłopak chyba zanadto się rozproszył, w normalnych warunkach nie doszłoby do tak niefortunnego zderzenia. Lekko go speszyły gorliwe przeprosiny starszej kobiety, ale nie dał tego po sobie poznać.
-Ależ nic nie szkodzi. To ja panią przepraszam, rozkojarzyłem się. - powiedział szczerze brzmiącym głosem, schylając się i podając kobiecie rękę by pomóc jej stanąć na nogi. Dobre wychowanie przede wszystkim. - Nigdy nie byłem w tak wielkiej bibliotece.
Kobieta zdziwiła się nieco tą informacją. - Być może za bardzo przywykłam do jej rozmiarów...Skąd pan przybył? - zapytała.
-Bywało się tu i tam. Ale żeby nie wydawać się przybyszem znikąd, zanim zajechałem tutaj, odwiedzałem przyjaciela w Rzymie. - odparł spokojnie. Angielka wydawała się miła, więc póki co nie widział powodów by ją zbywać. - Słyszałem, że ta biblioteka jest największa na świecie i jak widać plotki nie kłamią.
- Tak na prawdę w ostatnich latach istniało kilka większych. Niestety czwarta rzesza była przeciw idei książki. Przynieśli ogień gdzie tylko mogli. - poinformowała. - Mam więc nadzieje, że znajdzie pan tutaj to, czego potrzebuje.
-Barbarzyństwo… Słowo pisane jest jedną z niewielu trwałych pamiątek jakie po nas zostają. - westchnął młodzieniec - Też mam taką nadzieję. Jeszcze raz panią przepraszam i życzę miłego dnia. - dorzucił, po czym otworzył kobiecie drzwi. Patrząc na tłumy w tej części biblioteki był nieco zdziwiony, okultyzm i magia raczej nie były zbyt popularnymi dziedzinami wśród ogółu, przynajmniej w porównaniu do czasów dawniejszych, kiedy powstawały największe dzieła z nimi związane. Aczkolwiek pojawienie się wież mogło wpłynąć pozytywnie na zainteresowanie tym tematem. Pozostało liczyć, że w tych przepastnych zbiorach kryją się tytuły, których szukał.
~Pierwsza Rzesza upadła, Druga Rzesza tak samo, o Trzeciej Rzeszy nie wspominając, a z Czwartą nikt nie umie sobie poradzić? Nawet jeśli nie wypowiedzieli nikomu wojny, to są zagrożeniem dla kultury i nauki tego świata. Niczym plaga niszczą podwaliny ludzkiego dziedzictwa, które powinno być przekazane następnym pokoleniom. - jak zwykle zaczął rozmyślać, choć miał ważniejsze rzeczy na głowie.
Kobieta była już w drodze, nie usłyszała tego zdania, być może nawet pożegnać się wypadło jej z głowy.
Ashur stał teraz przed największą biblioteką na świecie. Znaleźć w niej cokolwiek może okazać się wyzwaniem.
A myślałby kto, że Brytyjczycy się nigdy nie spieszą. Pozostało udać się w głąb odmętów historii i w labiryncie regałów odszukać zapomniane księgi.
~Hm… ciekawe czy sortują według autorów, czy tytułów? - naprowadził myśli na właściwe tory udając się pomiędzy półki z książkami. Dość szybko okazało się, że obowiązuje klasyczny podział ze względu na autorów, choć w tej kwestii nie wykazywali dewiacji. Pozostało zatem kierować się porządkiem alfabetycznym. Abdul Alzhared, Faust, Merlin, Ptolemeusz, Salomon, rozpiętość dość duża, ale każdy z nich miał spory wkład w magię, zwłaszcza tę zakazaną. Dodatkowo musiał sprawdzić działy obcojęzyczne, Klucz Salomona raczej nigdy nie został przełożony na angielski, podobnie jak traktaty Ptolemeusza na temat astromancji.
Ku niezadowoleniu Ashura, biblioteka nie zawierała nawet jednego grimoire’a. Było tu jednak dużo ksiąg analitycznych i teoretycznych. Przepisy i przemyślenia różnych autorów na podstawie oryginalnych, wyszukiwanych przez mężczyznę dzieł. Były to księgi którymi mógłby się interesować, choć nie zapewniały, że znajdzie w nich faktyczne przepisy na zaklęcia. Wręcz przeciwnie, jedyną faktyczną księgę jaką znalazł, była Faustowska analiza efektów antymagii przeciw nekromancji. Dość chuda i skromna księga.
Faust, czy raczej Faust I, mistrz czarnej magii, oraz chyba najsłynniejszy człowiek, który podpisał pakt z Mefistofelesem, jednym z najpaskudniejszych diabłów. Dysponował bardzo szeroką wiedzą, niestety nawet w tej bibliotece znalazł się zaledwie drobny tomik tego co spisał. Nie zapominając o totalnej posusze jeśli chodzi o pozostałych autorów. Cóż, musiał zadowolić się tym, co zdołał zdobyć. Poszukiwania mógł prowadzić dalej, a książka Fausta to dobry początek. Półśrodki w postaci przemyśleń na podstawie właściwych dzieł, mogły poczekać na sytuację bez wyjścia, a w takiej jeszcze nie był. Z niepozornym tomem ruszył w stronę wyjścia, by w jakimś zaciszu móc przewertować jego zawartość. Oby ta wiedza okazała się warta wysiłku.
Kolejka do recepcji była niewiarygodnie długa. Ludzie mieli w rękach najróżniejsze księgi i konwersowali o dość ogólnych tematach. Najczęstszym były różnorakie dyskusje na temat rzekomych bogów którzy raczyli się obudzić długo za późno. Ostatecznie większość świata ma zdruzgotaną ekonomię i ogółem każdy ma więcej problemów niż czegokolwiek innego.
Księgę Ashur mógł wynieść zaledwie na dwa dni, z racji że nie ma stałego zameldowania ani brytyjskiej karty ID. Całe szczęście, że pozwolili mu z nią w ogóle wyjść.
Pierwszym zaciszem jakie napatoczyło się pod nogi mężczyzny był niewielki i niespecjalnie przeludniony park. Ot, gdzieś tam biegała jakaś parka dzieci a na drugim końcu jakiś bezdomny spał na ławce.
Ashur okazał się niezwykle szybkim czytelnikiem, co szło w parze z mnóstwem innych rzeczy w których był dość niezwykły. Po zaledwie godzinie zawartość niewielkiej książki była w jego głowie, choć była średnio zadowalająca. Im bardziej zagłębiał się w nekromancję, tym mniej widział jej związku z klątwami. Wydawało się że jedyne tego typu czary które studiował czy wykorzystywał Faust opierały się na przywiązywaniu ludzkich duszy do tego świata, aby ich nieumarłe ciała mogły zostać pod jego wpływem na dłużej. Inne, funkcjonowały jak pakty. Zapewniały że martwy będzie pod kontrolą nekromanty w zamian za wypełnienie warunków. Niestety do ich zawarcia często potrzebna była pomoc demonów lub diabłów.
W swojej księdze o antymagii Faust zauważył że rozproszenie zaklęcia zazwyczaj nie przerywa klątw, być może z racji że są one zwyczajnie zbyt skomplikowane bądź zbyt wysokiego poziomu aby tak po prostu się ich pozbyć. Wyjątkiem były sytuacje gdy ktoś jakoś przejął władzę nad energią cudzej duszy tudzież nabył ją. Z racji że klątwa obowiązuje prawie zawsze jej pierwszą ofiarę, gdy ofiara staje się przedmiotem nie jest obciążona klątwą, bo pakt własności czy siła samej kradzieży mają znacznie większą moc niż nawet najbardziej skomplikowane klątwy.
Poza tym, Ashur dowiedział się że o ile rozproszenie magii “wyłącza” nieumarłych, o tyle nie ratuje ani ich ciał ani dusz, a sama obecność licza w okolicy może ponownie ożywić rozproszeńców.
Lektura nie napawała optymizmem, oj nie…
Ashur zdecydowanie był przywiązany do swojej duszy, jak chyba każdy żyjący. Oddanie jej komukolwiek, nawet najbardziej zaufanemu było ryzykowne, nie wiedział ile musiałaby trwać taka rozłąka, a w tym czasie ktoś niepowołany mógłby ją ukraść. Wyglądało na to, że musi póki co kontynuować swoje poszukiwania. Westchnął, obszedł park i podłożył śpiącemu bezdomnemu plik banknotów, przynajmniej na jakiś czas powinno mu to ułatwić życie. Wrócił do biblioteki i oddał książkę w punkcie zwrotu, znał już jej zawartość na pamięć więc nie była mu potrzebna. Opuścił budynek i skierował się nad Tamizę, tam zawsze było dużo pustych miejsc, gdzie mógł na spokojnie porozmyślać.
-Hm… gdzie teraz powinienem szukać? - mruknął pod nosem, zastanawiając się nad swoim kolejnym celem. Rzesza spaliła wiele ksiąg w europejskich zbiorach, to zmniejszało w znacznym stopniu możliwości dalszych poszukiwań. Może zamiast w książkach, powinien spróbować szukać wśród ludzi? Nie, to w sumie nie był najlepszy pomysł. Im mniej osób wiedziało o takich rzeczach, tym lepiej.
-Czemu to zawsze musi być takie skomplikowane? Magia rozwija się od tysiącleci, arcymagów w tym czasie nie brakowało i nikt nadal nie znalazł prostego sposobu na zdejmowanie klątw? - pomyślał na głos, przechadzając się samotnie wzdłuż brzegu rzeki. Nad wodą powietrze było zdecydowanie przyjemniejsze, choć Tamiza nie należała do najczystszych rzek na świecie.
-Pewnie wśród magów też działały zasady rynku i konkurencji, jeśli klątwę będzie łatwo zdjąć, to nikt ich nie najmie do jej rzucenia, a na ewentualnym zdejmowaniu też nie zarobią ile by chcieli… Cholerny kapitalizm. - dokończył już w myślach. Dodatkowo rzucenie klątwy, np. z zemsty, wiązałoby się wtedy z większym ryzykiem, bo ofiara bez większych trudności zwalczyłaby jej efekty.
Ashur musiał więc sam kombinować. A właściwie nie sam, od czegoś ma się przyjaciół, gdy nie daje się rady samemu… Wyciągnął z kieszeni telefon i na szybkim wybieraniu wstukał numer zaprzyjaźnionego Włocha, może on będzie miał jakiś pomysł.
Po zaledwie dwóch sygnałach, w komórce odezwał się głos Tiberiasa.
- Halo?
-Powitać szanownego pana. - zaczął żartobliwie Ashur - Biblioteka w Londynie świeci pustkami, znalazłem jedynie dzieło Fausta i to nie takie, którego szukałem. Na dodatek chude to jak dzieci w Afryce, zdążyłem przeczytać całą książkę w mniej niż godzinę… Mógłbyś mnie jakimś pomysłem poratować? Mam dzisiaj pustkę w głowie i nie wiem gdzie jeszcze szukać...
- Powiedz ty mi, czy tam w ogóle było coś o magii? - spytał Tiberias. - W niektórych państwach publiczne rozpowszechnianie magii nie jest do końca legalne. Możliwe, że biblioteka trzyma tego typu tomy gdzie indziej. Inaczej na pewno mieliby coś porządnego z Fausta, no daj spokój. - zaśmiał się wampir. - Jeżeli ostatecznie tam nic nie znajdziesz, może najwyższa pora abyś zaczął szukać po ludziach. Albo wył do bogów, teraz ludzie polecają to jako lekarstwo na wszystko.
-Owszem było, o antymagii dla ścisłości, mogę Ci zacytować kilka fragmentów jeśli chcesz. Sugerujesz że powinienem zakraść się do jakiejś sekcji zamkniętej? - odpowiedział Ashur. W sumie to nie był taki głupi pomysł, aczkolwiek wymagał przygotowania się.
-Wiesz, że to dość delikatna sprawa, dlatego wie o niej zaledwie kilka osób. - chłopak wyobraził sobie, co by się stało, gdyby ktoś upublicznił tę informację. O zrobiłoby się bardzo, ale to bardzo nieciekawie. Niby mieli tak nowoczesny świat wokół siebie, ale wśród społeczeństwa cały czas panował ciemnogród. Niezmiennie i od zawsze szare masy przejawiały nieskończone i niczym nieograniczone pokłady ciemnoty, oraz ignorancji... - A co do bogów, takie z nich panaceum, jak z koziej rzyci waltornia. Nie zdziwiłbym się, gdyby to była ich “zasługa”. Istoty wyższe mają czasami pokręcone poczucie humoru.
- Nie zdziwiłbym się. - zaśmiał się rozmówca. - Klątwy to potężna magia, jeżeli jakiś wyższy byt jej nie wspiera, to nie byłaby aż tak uporczywa.
-No nic, pozostaje mi poszperać w sieci, czy mają jakiś budynek z książkami, które nie trafiły na półki. Można tam łatwo schować księgi zakazane, to jak drzewo w lesie, nikt nie znajdzie konkretnego, choć wszystko jest na widoku. Potem najwyżej się tam “wybiorę” i poszukam dalej. - mruknął nieco lżejszym głosem, rozmowy z przyjacielem zawsze działały na niego pozytywnie.
-Nie sądzę aby oznaczali tego typu miejsca online. Lepiej zapytaj zwyczajnie w recepcji, czy mają jakiś karty członkowskie albo specjalne wymagania dla studentów magii...coś w ten deseń. Nie musisz od razu być podejrzany.
-Czasami robię się niecierpliwy. Pomyśleć że po tylu latach nadal mi się to zdarza. - chłopak puknął się w czoło otwartą dłonią z lekkim “plask” - Myślisz że na paszport można się zarejestrować? Nawet jeśli nie da mi to dostępu do magazynu, przynajmniej rozszerzy możliwości poszukiwań. Księgi powinny być w katalogu, nawet jeśli nie ma ich na półkach. Pod warunkiem, że w ogóle je mają rzecz jasna.
-Nie wiem jak to działa w Anglii, w Grecji na coś takiego musisz podać swój adres i czas pobytu. Bodajże musisz wtedy zwrócić księgi przed podaną datą i karta traci ważność. Będziesz musiał dopytać.
-Dzięki za pomoc. Na Tobie zawsze mogę polegać. - rzucił do słuchawki - Wracam zatem do biblioteki, do usłyszenia. Przywiozę Ci butelkę najlepszej szkockiej w ramach podziękowania.
-Trzymaj się. - pożegnał się wampir. - I powiedz mi, jeżeli tylko coś znajdziesz.
-Też się nie puszczaj. - zachichotał młodzieniec - Jasna sprawa, arivederci amico. - rozłączył się.
Musiał teraz wrócić do biblioteki, ale w sumie co lepszego miał do roboty? No trzeba było jeszcze kupić szkocką dla Tiberiasa, ale Ashur wiedział że zdąży to zrobić. Na sprawunki dla bliskich zawsze znajdował czas.
~Cholera, ile to już? Całe wieki jak się znam z tym starym draniem. Jakże nudno byłoby bez niego. I cholernie pusto. - młody Hindus zaczął wspominać ich znajomość, niezaprzeczalnie sporo razem przeszli.
Trasę znad Tamizy do gmachu biblioteki pokonał tym razem znacznie szybciej. Gdy nie filozofował miał o wiele lepsze tempo spacerowania.
O ile Ashur nie spojrzał na zegarek przed wejściem, możliwym było że trafił na godzinę herbatki. Kolejka była o niebo mniejsza i nie wytestowała jego cierpliwości tak jak poprzednia.
Pani przy recepcji uśmiechnęła się i zapytała grzecznie: - W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry. - zaczął chłopak uprzejmym głosem, również lekko się uśmiechając - Chciałbym się zarejestrować, ale nie wiem jakich formalności muszę w tym celu dopełnić, zwłaszcza jako obcokrajowiec. - wydawał się lekko speszony.
W sumie to tylko wygląd mógł świadczyć o tym, że Ashur nie jest rodowitym Anglikiem, jego wymowa miała nawet charakterystyczny dla regionu londyńskiego akcent.
-Z uwagi na rozmiar naszej biblioteki posiadamy wiele kart i poziomów członkowskich. - odparła kobieta. - W jakiego typu usługach czy studiach byłby pan zainteresowany?
-A czy byłaby Pani tak miła i udzieliła mi szerszych informacji w tym zakresie? Przyznam, że nie jestem zorientowany w systemie, którym się tu posługujecie. - chłopak naprawdę wydawał się speszony - Najbardziej interesują mnie książki o tematyce powiązanej z magią, ale nie wiem czy jest na to jakaś kategoria. - wzruszył ramionami
- Księgi magiczne są podzielone obecnie na dwa działy. Ogólny studencki znajduje się na uniwersytecie oxford, pod opieką uniwersytetu i przeznaczony dla jego studentów. Wywieziono tam wszelkie podstawowe księgi. Drugi dział dla magów z rodzin szlacheckich znajduje się u nas, ale wstęp mają tylko Brytyjscy lordowie. – wytłumaczyła, po czym skinęła lekko głową, niby to w drobnym ukłonie. - Przepraszam za te utrudnienie. Mógłby pan za pośrednictwem jednego z czarodziei pożyczyć jakąś księgę na trzecią rękę.
-To nieco wszystko komplikuje, nie mniej dziękuję za informacje. - skinął kobiecie z obsługi głową - A czy możliwym jest, by podała mi Pani jakiś kontakt do maga, który spełnia powyższe kryteria i jest skłonny użyczyć komuś swego członkostwa, celem wypożyczenia księgi?
- Jeden z magów trzeciego kręgu odwiedza nas prawie codziennie. Widziałam jak przed chwilą wchodził do środka, zazwyczaj przesiaduje na trzecim piętrze. Może pan zwrócić mu uwagę. Niestety osobiście nie znam żadnych czarowników.
-To i tak duża pomoc z Pani strony. Jeśli będę miał okazję, na pewno się odwdzięczę. - powiedział tonem wyrażającym dużą wdzięczność - Jak mogę go rozpoznać?*
- Hmm...ubiera się w niezwykle ciemne kolory. Poza tym mało osób przesiaduje na trzecim piętrze. - uśmiechnęła się kobieta.
-Pięknie dziękuję. Do widzenia - pożegnał się i kulturalnie pomknął na trzecie piętro.
 

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 03-08-2015 o 18:33.
Eleishar jest offline