Wątek: "40. piętro"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2007, 22:43   #7
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Caroline Lothee

Kiedy otworzyła oczy świat za oknem wydawał się dziwnie jasny. Ciężkie powieki same nie chciały się otworzyć, więc Caroline szybkim ruchem przetarła je knykciami. Zapiekło. Ale podziałało. Następnie spojrzała na zegarek stojący tuż przy szafce nocnej. Czerwone cyfry mrugały niespokojnie wskazując wciąż tę samą godzinę.

0.00

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Jeden rzut oka na mały srebrny zegarek na toaletce. Szybki bieg do łazienki - mycie zębów, kilka ruchów szczotką zaczesując włosy w wygodną acz elegancką fryzurę, zgarnięcie połowy kosmetyków do sporej torebki. Potem pięć minut na wizytę w garderobie, minuta w kuchni, pół minuty w hallu i Caroline wreszcie wsiadła do swojego samochodu. Makijaż zrobiła stojąc w 45-minutowym korku. Dopiero tam miała czas zastanowić się nad tym co się stało. Nie miała pojęcia jak mogło do tego dojść! Zaspała pierwszy raz od... Od czasów liceum. Nigdy później nie zdarzało jej się cierpieć z powodu niewyspania, czy nie obudzić się automatycznie o godzinie, o której potrzebowała wstać. Sen nie był istotną częścią jej życia. Już nie.
Przeszło jej również przez myśl, że jej mąż znowu nie nocował w domu.
Do pracy dojechała punktualnie półtorej godziny spóźniona. W momencie gdy przekroczyła próg wieżowca New Dreams dotarło do niej, że zapomniała o kwiatach dla zmarłego stróża. Było już jednak za późno, żeby się wrócić - czuła już na sobie wzrok Craveya. Nie spojrzała na niego nawet przez ułamek sekundy, ani nie zareagowała na jego zaczepkę. Potraktowała go jak powietrze, którym w rzeczywistości był - ktoś, kto od lat piastuje wciąż to samo stanowisko bez aspiracji na awans nie różni się niczym od zatęchłego powietrza.
Nie dała się ponieść panice w windzie zmierzającej na szóste piętro. W Sali Pamięci stała dokładnie pięć minut, z pochyloną głową i przymkniętymi oczami. Wiedziała, że popełniła paux pass, ale zachowała kamienną minę i nawet nie musiała udawać, że nie zauważa spojrzeń pracowników. Po prostu ich nie zauważała.
Dopiero kiedy przeszła przez korytarz trzydziestego pierwszego piętra (a właściwie trzydziestego, gdyż budynek nie posiadał 13 piętra - przesąd? A może kierownictwo miało w tym swoje własne cele...) i doszła do swojego pięknego, oszklonego, sterylnego, metalowo-plastikowego biura, panika zaczęła wdzierać się do jej umysłu. Zauważyła kątem oka sekretarkę, która starała się być niewidzialna, a mimo wszystko gorąca kawa czekała już na nią na biurku, na którym piętrzyły się też stosy papierów. Wiedziała, że dla pani Vice Dyrektor d/s Marketingu Na Rynku Międzynarodowym półtorej godziny spóźnienia nie jest byle czym. Tym bardziej, że w zasięgu jej ręki czekał już awans.
Awans, który oddalał się z każdą upływającą minutą bezczynności.
 
Milly jest offline