Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2007, 00:12   #19
Harv
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Adolf Grey

Regularny warkot silnika jest przerywany tylko przez przełożenia biegów i nieregularny stukot dobiegający z bagażnika. Obwodnicą Basin City jedzie się tak łatwo i spokojnie.. można czasem przyspieszyć.. ale trzeba też wiedzieć, kiedy zwolnić. Gość na poboczy nerwowo gmera w portfelu, nad nim wisi gliniarz z rękami opartymi o dach. Nie może znaleźć prawa jazdy, zaplątało się gdzieś między banknotami.. szkoda.. Z tyłu glina stuka palcami o bagażnik. Jeden rzut oka i wiem o co chodzi, zbyt wiele już takich sytuacji widziałem. Oczy z powrotem na drogę. Mogą się do mnie też doczepić, a tego teraz chcę najmniej.
W końcu jest.. Stary żuraw, zostawili go tu aby przerdzewiał do końca. Kogo teraz obchodzi środowisko.. Cholera.. znowu drętwieje.. teraz uśmiecham się połową twarzy.. Kretyński widok pewnie. Ok.. Podjazd tyłem, kolesie wcześniej otrzymanym kluczykiem otwierają bagażnik i wyciągaja towar. Przez lusterka wsteczne nie widać ich twarzy. I tak życie takich pionków jest tu krótkie. Wsadzili walizkę do bagażnika, ja nie muszę się "martwić" zawartością. Kolejny uśmiech półgębkiem.
Rura i znowu obwodnica. Glinarzy nie ma, pewnie szukają następnych frajerów, którzy dadzą się zastraszyć odznaką i uniformem. Na przedmieściach kolejny punkt spotkania, przy zdewastowanym kościele. Zaplombowaną walizkę kładę pod schodami. Nikogo tu nie ma, przynajmniej Bubel miał o to zadbać. Kurwa, poza samochodem czuję się goły.

Już.. Teraz szybko z powrotem. Jacyś goście opierają się o nadwozie, cholera.. Spoko, może nie będzie źle.. teren miał być czysty..

- Cześć, krzywy! - Warknął figlarnie ten, który najbardziej dzwoni biżuterią, albo czymś jeszcze. Szczerzy do mnie zęby w nienaturalnym uśmiechu. - Kurewsko się cieszę, że Cię tu zastałem.. Bubel kazał Ci to przekazać. W ramach zapłaty..

- dwóch innych goryli się śmieje, jeden leci po moją walizkę, chyba po prostu się trochę pośpieszyłem, mieliśmy się spotkać i tak. Z daleka koleś kiwa głową, pokazując, że znalazł. Dużemu jakoś rzednie mina. Odsuwa się od drzwi, w końcu mogę wejść do mojej bryki.. Kurwa, czy ja muszę się tak pocić? Zamykam za sobą drzwi, od razu na zamek. Koleś coś jeszcze do mnie mamrocze, to opuszczam szybę. Gość jeszcze opiera się łokciem o moje okno i cedzi:

- Małomówny jesteś dzisiaj. To dziwne, powiedziałbym nawet, że cholernie nienaturalne. Ej, po prostu jakby Ci nagle mowę odjęło!! - parę ostatnich słów mówi głośniej, smrodząc mi w twarz hamburgerem, którego zjadł dziś na kolację. Goście szczerą się za nim. Dalej milczę. Puszcza drzwi, odjeżdżam.. Kurwa, kurwa, kurwa, co on, wie o czymś co chcę ukryć?

Dobra.. jeszcze pół godziny do początku pracy, szybka kawa i jedziemy. Czas na parę "normalnych" kursów. Jeszcze w miarę wcześnie, to dwóch gości zalanych z imprezy wraca, potem ten koleś jedzie do swojej kochanki.. Na pewno nie wraca, on wraca późno.. Potem młodzi kobieta z facetem, wyglądają normalnie, jadą przytuleni.. nawet nie dobierają się do siebie. Miłość? Bzdura, jeszcze wcześnie, dlatego się nie spieszą. Wszyscy tylko tu myślą o grzechu, do licha. Następni w ogóle się nie certolą. Spieszę się, bo mi zabrudzą jeszcze bardziej tapicerkę. Następny pasażer wsiadł z kolegami. Wyciąga gnata i wozi się przed dwoma kolegami, z którymi siedzi z tyłu. Taa.. nie ma czym się dowartościować. Odwala mu, celuje mi w łeb, gada jakimiś durnymi tekstami.. Smarkacz. Przyspieszam.

- Wybacz, mały, mam ciężką nogę.. Po strzale będę miał jeszcze cięższą..

Wymiękł. 20 lat, nie wie, że do taksówkarza się nie strzela. Taak.. w tym pudle to ja mam władzę, tak długo jak mam zapalony silnik.

Trochę po 3, postój na kawę. Odwijam paczkę w samochodzie, coś tu jest miękkiego zawiniętego w folię. Czytam list, który był obok.

Ty masz jeszcze swój, więc się ciesz.
Trzymaj go za zębami, dobrze radzę

Bubel

PS. Zęby też trzymaj następnym razem.


Żadnej kasy.. z żołądkiem gotowym do bełta zaglądam do woreczka.. taak.. Czyjś język owinięty w parę banknotów. Posraniec. Język i list lądują koszu, kasa w schowku. Posraniec.

W kafejce jest Tim i Harry, też mają nocne kursy. Ludzie nawet nie wiedzą, ile taksiarze mają o nich informacji. Tim wiózł tego sławnego bilardzistę do restauracji, Harry jakąś naćpaną małolatę, którą jakiś facet wrzucił do taksy i zapłacił 50 $. Tam jakieś strzelanie, tu ktoś kogoś goni, moglibyśmy pisać szczegółowe gazety z życia nocnego Basin City, gdyby naprawdę zależało nam na kłopotach.

Dopijam kawę i z powrotem do wozu. Jedzie spermą. otwieram szerzej okna i wpuszczam trochę spalin. Światła. Za mną jakiś Jaguar w kolorze seledynowym. Ciemne szyby.. Co to do cholery jest? Z tylnych drzwi wypada jakiś chłopak, na oko 12 lat, ma rozerwaną koszulę, z prawej piersi leci mu krew. Jaguar warczy, bipczy na mnie, wewnątrz ktoś wrzeszczy. Gryzę wargę ze sprawnej strony ust, kurwa, druga połowa się cała napięła. Wkurwiony już jestem. A takiego, gównojadzie nie będziesz sobie dymał młodych zwłok dzisiaj! Stoję, dalej czerwone światło, kierowca otwiera drzwi, pokazuje się w lusterku nad drzwiami wysoki kapelusz z rondem w barwach Ameryki. Popapraniec jakiś. Zielone, gaz i skręcam w prawo. Chłopak może się uratuje..

Gówno, nikt się nie uratuje!! To miasto skaża, tak, brudzi wszystkich, każdy kto tu żyje, żyje w syfie!! Twarz jeszcze bardziej się napina w bolesnym grymasie. Z radia leci piosenka Depeche: People are people... Zmieniam stację na jakiś bełkot, który mnie uspokoi. Teraz kolejny fagas będzie chciał mnie dostać, do licha.. Ech.. póki jeżdżę dla Bubla i reszty, to jestem raczej bezpieczny.. Ale bezpieczeństwo kosztuje..
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.

Ostatnio edytowane przez Harv : 11-04-2007 o 00:32. Powód: Obrazek i imię
Harv jest offline